X Przedmowa. niejszymi na razie umysłowymi zasobami, skoro otwierało do niej pole. Z drugiej strony muszę przyznać, że nie było to także bez pewnych korzyści. Rozwój mojego poglądu na świat dokonywał się niewątpliwie wolniej przy ciągłej pracy nauczycielskiej, wiadomo jednak, że nauczając, można się i samemu najwięcej nauczyć. Zaiste, niewiele też wart nauczyciel, który przy pracy nad uczniami zaniedbuje pracę nad samym sobą. Nie ulegając obcym przemożnym wpływom, a śledząc przytem uważnie, cały ruch na polu filozofii rozwijałem i utrwalałem w sobie zasady mojego poglądu na świat, wyrabiałem sobie metodę filozofowania może powoli, ale za to więcej samoistnie. Z własnym też dorobkiem przychodzę w wieku, w którym u nas często po nagłych, a wyczerpujących wysiłkach młodości już się nieraz pracować przestaje. Ze się nie spieszyłem, że moje przekonania naukowe urabiały się w długiej, a mozolnej pracy, tego już dzisiaj nie zmienię. Zresztą na moje usprawiedliwienie mogę także wskazać na rozwój filozofii w ostatnich latach czterdziestu. Gdy zawód naukowy rozpoczynałem, filozofia znajdowała się w stanie zupełnego upadku; ruch filozoficzny świata przechodził jedną z najbardziej krytycznych chwil; zdawało się, że filozofia rolę swoją już skończyła. Nie było żadnego kierunku, do którego mógł przyłączyć się umysł młody, zapatrzony w przyszłość, nie w przeszłość. Oddawanie się studyom filozoficznym uchodziło powszechnie za jakiś rodzaj czy dziwactwa, czy umysłowego zboczenia, najbliżsi starsi doradcy odradzali mi obieranie sobie takiego zawodu. Stan filozofii w latach siedemdziesiątych zachęcającym nie był. Że się zbałamucić nie dałem, że pozostałem wierny opuszczanej wówczas gromadnie i wydziedziczanej przez własne dzieci