łoskie miasto Padwa, siedziba jednego z najstarszych i najsławniejszych uniwersytetów, było lat temu blisko trzysta widownią wypadków, które wśród spokojnych mieszkańców wywołały zajęcie i wzburzenie niezwykłe. Oto przebywający tamże i na uniwersytecie od lat już wówczas osiemnastu nauczający, sławny matematyk, istny czarodziej, zamiast posługiwać się zwierciadłem czarnoksięskiem, jak to czynili czarodzieje dawniejsi, zbudował w roku 1609 ze szkiełek stosownie szlifowanych i w podłużnej pomieszczonych tubie, przyrząd, przez który dojrzał góry i doliny na księżycu, odkrył następnie cztery księżyce planety Jowisza, a co najdziwniejsza, przekonał się, że tak zwana droga mleczna jest mnóstwem gwiazd, z których każda odrębnym dla siebie światem, czyli wyrażając się krótko, odkrył i zmysłowym okiem dojrzał nieskończoność wszechświata. Tym czarodziejem był Galileo Galilei, a ową tubą, która takie odsłoniła mu dziwy, był pierwszy, przezeń zbudowany teleskop. My, żyjący na początku wieku dwudziestego, my, dla których wszystkie właśnie wymienione odkrycia Galileusza wraz z wielu innemi, dokonanemi przez późniejszych, weszły już niejako do elementarza przyrodniczej wiedzy, przyswajanej nawet dzieciom w szkołach ludowych, z trudnością