— 256 — Wszyscy, potrzebujący dla zdrowia zmiany klimatu — mówi on — mogliby to uczynić daleko łatwiej, niż obecnie. Poprostu wyjechaliby do pożądanego miejsca, a tamtejsi mieszkańcy przyjęliby ich chętnie „jako towarzyszów, przynoszących im swoje siły i zdolności." Dziecko, niezadowolone ze swych rodziców, opuszczałoby ich i ,,udawało się pod opiekę osób bardziej dla niego sympatycznych. Rodzice nie mogliby sprowadzić przez żandarmów niewolnika, którego im dziś przyznaje prawo, a który w przyszłem społeczeństwie wyzwoli się." Mocne brzmienie kilku wyrazów stanowi jedyną siłę przekonywającą tego utopijnego humbugu, który zapomina nawet o tem, że owo społeczeństwo, w którem dzieci uciekałyby od złych rodziców, nie składałoby się z tak idealnych istot, ażeby ich niczem niekrępowana wola mogła być wyłącznie obowiązującem prawem. Osobnik stał się pojęciem oderwanem, a rzeczywistością jest tylko społeczeństwo—twierdzą słusznie anarchiści; stosunek ten należy odwrócić. Ale odwracając go, wpadli w przeciwną ostateczność, znoszącą zupełnie uorganizo-wane spółżycie ludzkie. „Pierwszą i jedyną przyczyną, bólu powszechnego — według innego przedstawiciela tej szkoły *) — jest zasada władzy." Nie władzy złej, samo-zwańczej, ale wszelkiej, nawet tak skromnej i ograniczonej, jak ta, która kieruje zbiorową robotą stowarzyszenia. Ponieważ łatwiej się obyć bez niej we frazeologii, niż w rzeczywistości, przeto budowniczowie anarchistyczni w swych projektach pominęli szczegóły. Wtedy bowiem okazałoby się widocznie, że samo „powinowactwo upodobań", jako spójnia, utrzymująca zbiorowisko ludzkie i regulująca jego stosunki, nie wystarcza. Menger *) Seb. Faure, La douleur universelle, Paryż 1904, str. 380 i n. Do dzieła tego dołączył autor kartę z rozgałęzionem drzewem ro-dowodowem wszystkich klęsk i cierpień, którego pień stanowi au torite.