— 246 — wania wielu kierunków wytwórczości, niedającyeh się ująć w szemat tak, jak praca fabryczna. Niektórzy (np. Cabet) rozwinęli ogólną zasadę bez żadnych zboczeń i wyjątków aż do najuciążliwszej niewoli i naj-skrajniejszej niedorzeczności. Inni (a między nimi również Mara) usiłowali tę zasadę nagiąć tam, (np. w twórczości artystycznej i naukowej), gdzie ona zbyt ostro przecinała się z naturalnemi dążeniami ludzkiemi. Tar-bouriech, chcąc rozszerzyć zakres niezależności osobistej, obok wielkiej produkcyi państwowej, wprowadził mniejszą, stowarzyszoną, a nawet jednostkową. Ale i ta musiałaby posuwać się w torach stałych —i nieraz rozbijać się o niepokonane przeszkody. Uwidocznią nam to wypadki konkretne. Jeden z obywateli chce pracować nad wynalazkiem sterowanego balonu, dragi nad oryginalnym poematem, trzeci nad nową teoryą astronomiczną. Co mają począć, ażeby uzyskać na to czas i środki? Mogą oni zwrócić się ze swojemi propozycyami albo do organów państwa, albo do stowarzyszeń, albo do akademii, albo wreszcie do osób pojedyńczych. Pierwsze, po zbadaniu żądania przez komisyę, zachowają się wstrzemięźliwie, ażeby nie narażać na ryzyko funduszów społecznych ; drugie i trzecie, które dla otrzymania osobnego na to kredytu w banku publicznym muszą go zabezpieczyć poręczeniem strat, nie zechcą również grać w niepewną i najczęściej niezrozumiałą dla nich loteryę; ostatnie wreszcie nie będą czuły dość silnej pobudki do ofiary. Wszystkie te urzędy, grupy i osoby nie rozgrzeją się dostatecznie ani sterowanym balonem, ani poematem lub teoryą, zanim je poznają, a poznawszy, okażą zwykły u ludzi opór lub strach przed nowością. Tym sposobem śród gromady serdecznych towarzyszów kolektywizmu genialny technik, poeta lub badacz mogą zmarnieć. Ale przypuśćmy, że nie zmarnieją, że znajdą chętnych, którzy za nich poręczą lub złożą kaucyę, jako zabezpieczenie wydatków państwa na wydanie ich dzieł; jak wy