świat inny i przez zetknięcie się z innym światem idea ta przechodzi w antytezę. Jest to niby opozycya, przeciwsta­wiająca się pierwszej pozycyi. Nareszcie ze zlania się ży­wiołów umysłowych, ze zjednoczenia się tych idej pozycyi i opozycyi, tezy i antytezy, powstaje synteza historyczna, idea wyższa, która mieści w sobie idee poprzednich dwóch stopni rozwoju. Ten trójstopniowy proces widzi Hegel wszę­dzie, bądź to w całości dziejów ludzkości, które on wywodzi z Azyi środkowej, z Chin, jako z tezy historycznej, przepro­wadza przez świat klasyczny jako antytezę i którego ostatni kres widzi w Europie chrześcijańskiej, jako w syntezie histo­rycznej — bądź-to w dziejach poszczególnych państw i naro­dów, gdzie zawsze i wszędzie ten rozum absolutny, jak dziad na katarynce dziejów, wygrywa oklepaną „3/4 taktową" sztuczkę. Jaką wartość może mieć filozofia historyi Hegla dla umiejętności pozytywnej?—Żadnej. Są to bowiem tylko spryt­ne poglądy, osnute na zupełnie dowolnym pomyśle. Myśl, że w historyi przejawia się rozsądek absolutny, jest tylko fał­szywym wyrazem tej prawdy, że człowiek myślący z każde­go objawu natury czy dziejów potrafi sobie zdać sprawę, potrafi na gruncie tych zjawisk dopatrzeć się pewnego ładu i porządku. Ale to, co Hegel nazywa absolutnym rozsądkiem, jest to w isto­cie tylko rozsądek ludzki, tłómaczący sobie na swój sposób zja­wiska świata. Upatrywanie zaś w rozwoju dziejowym lub w roz­woju pojedynczych państw i narodów owych trzech stopni: tezy, antytezy i syntezy, jest czysto fantazyą dowolną, nie mającą żadnej podstawy w rzeczywistości. A jednak trudno sobie wyobrazić dzisiaj, jakie wrażenie ta konstrukcya historyozoficzna zrobiła na współczesnem Heglo­wi pokoleniu, i jaki wpływ wywarła na kilka następnych poko­leń inteligencyi europejskiej. Prawie pół wieku trwał ten szał historyozoficzny w Europie, a dziejopisartwo tego półstulecia nosi na sobie cechę teoryi Heglowskiej. Wieleż to i u nas pisano o „posłannictwach" tego łub owego narodu, o ,,syntezie histo­rycznej ," którą ten łub ów naród przedstawia albo o „syntezie" która nieomylnie nastąpić musi po widocznej antytezie, co z ko-