ski Wschód z Zachodem kojarzył. Więc i Polski przeszłe oświaty dzieje, nie dla samej tylko naszej pojedynczej spółeczności, lecz dla całej ludzkości użyteczną wielce stawić mogą naukę, i skrzętniejszego godne są badania, niż dotąd sądzili, nawet tacy jak Guizot, wielcy prorocy przeszłości odgadywanej i tłómaczonej dla dobra obecnych i przyszłych pokoleń. §.2. Dzieje prawa u każdego narodu, jako dzieje jego obyczaju, są zaś jednym z najgłówniejszych żywiołów jego cywilizacyi dziejów. Więc dzieje prawa i wszelkich prawnych stósunków w Polsce dawnej należycie przedstawić, jestto rozwinąć wizerunek cywilizacyi europejskopolskiej, w najgłówniejszych, choć nie we wszyst­kich rysach wykończony. A w tym wizerunku jest znaczny przyczynek do uzupeł­nienia wielkiego obrazu cywilizacyi powszechnej, chrześciańskiej, którego połowa jedna tylko dokładniej wybarwiona, a druga dotąd zaledwo w słabych i ciemnych konturach zarysowana. Gdy bowiem nawet u nas samych zbyt mało, i dopiero w nowszych czasach, zajmowano się badaniem tego właśnie wątka dziejów, nie dziw wcale, że ich wartości obcy dziejopisarze należycie cenić nie umieli. §.3. Usiłowaniom nowszym naszych tegoczesnych badaczów historyi prawa ojczy­stego przyznaną kiedyś będzie ta zasługa, iż praca wieków ubiegłych dokonana przez wielkie pokolenia w tej wschodniej połowicy Europy, i Zachodowi w poży­tek pójdzie. Zasługa ich ta tem większa, im większe u nas trudy do pokona­nia. Gdzie indziej badacze dziejów, z przygotowanych dawno i każdemu otwar­tych źródłowych materyałów, składają tylko całość trafną i piękną, w miarę by­strości myśli i genialności osobistej mistrza historyka. U nas do zestawienia dzie­jów naszych, nie dość budować i wiązać; nie dość nawet ciężkie do budowli obra­biać sobie i przynosić ciosy; ale jeszcze głazów tych, historycznych źródeł, jakby w podziemnych ciemnicach po górniczemu szukać potrzeba. Przeszłość nasza zbyt nam mało górników i kamieniarzy historyi zostawiła. Być-że więc nam dziś i bu­downiczym genialnym, i pracownikiem twardych rzemiosł zarazem! Być-źe nam mistrzem dwoistym, troistym;,a w pracy kwapić się, dwoić i troić, bo materyały codzień niszczeją i giną! §. 4. Jak trudną sama już nawet jedna połowa tego zawodu, widno z tąd, że już dawno za Naruszewiczem i Czackim, Ossoliński wskazał daremność kusze­nia się o udoskonalenie polskiej historyi, zanim się pocznie od krytycznego wypracowania pierwiastkowych autorów; a przecież dotąd takiej krytycznej pracy nie mamy. Wszak Jan Wincenty Bandtkie, za Ossolińskim toż zdanie powtó­rzył i do źródeł prawodawstwa zastosował, a przecież w swej jakkolwiek pra­cowitej księdze 1, właśnie nam tego nie podał, co sam za rzecz tak niezbędną 1) „Jus polonicum, codicibus veteribus manuscriptis et editianibus quibusque collatis, edidit Joan. Vine. Bandt­kie, Varsaviae, 1831. .