clvii w dziejach naszych, ani też sama treść Statutów. Text Statutów tychże, w jego pstrociznie formy i treści ustaw, znów więc przed oczy nam wystąpił, jako za­gadka do rozwiązania. Lecz nie byłato juź ta pierwiastkowa terra incognito, która kiedyś w całej swej że tak powiem dzikości, śledzeniom np. Czackiego lub Lelewela zostawioną była. Badania uczonych juź w niej przeważne i trwałe ustaliły przetory, i wyjaśniły widokrąg choć w części. Po badaniach Lelewela i po wydaniu Bandtkiego Juris polonici, nie był-to juź, jak dawniej, jeden zsep nieładem zmięszanych artykułów, lecz były już pewne poodgarniane części, przy­najmniej same w sobie mniej więcej powinowactwa i składu objawiające. 1. Okazało się naprzód rzeczą niewątpliwą, źe w pospolitym objątku tak zwa­nych Statutów Wiślickich upowszechnionym w drukowanych dawniejszych wydaniach, utopiony jest osobny Statut wielkopolski oddzielnym sankcyi królewskiej wstępem zaopatrzony, który według skazówki kodexu Sier III, w Piotrkowie miał być uchwalonym. 2. Przez treść zawartą w kodexie B IV. wyosobniła się znów z pospolitego objątka druga pewna część artykułów, przy której druga odrębna Króla przedmowa, i przy której są pewne przepisy do małopolskich tylko stósun­ków odnoszące się. Pozostała się po tych dwóch odłączeniach mniejsza tylko połowa artykułów wulgaty. Lecz i w tej odróżnić było łatwo: 3. Kilkadziesiąt artykułów, ułożonych w formie sądowych rozstrzygów między stronami, imiennie dla przykładu ocechowanemi. Tak przeto sama się od­czepiła w końcu: 4. Część osobna czwarta, zawierająca kilkadziesiąt też artykułów, które po takiem odłączeniu się samo z siebie wynikającem, w istocie też na pierwszy juź rzut oka wykazały uderzające między sobą powinowactwo, przynajmniej co do ich zwięzłej formy i stylu. Wykazały one nadto niektóremi wzmian­kami, iź to były przepisy Małopolan obowięzujące. Po takiem wyróżnieniu owych czterech części, w każdej z osobna wydatniej objawiła się juź pewna między przepisami zgodność co do rzeczy, równie jak podobieństwo redakcyi i wysłowienia, co do formy. Przeciwieństwa krzyczące i niepotrzebne kilkokrotne powtarzania jednej rzeczy, juź w tych osobnych, lecz w sobie uważanych częściach znacznie zginęły. Mówię zaś znacznie, gdyż po rzeczonem wyróżnieniu części czterech, jeszcze nie wszystkie zniknęły. Przy głębszej rozwadze i porównaniu osnowy kodexu B IV, która w dziele Bandtkiego osobno jest ogłoszoną, okazuje się, iź w niej po różnych miejscach porozstawiane są artykuły, jedne, które się powtarzają w sposób rażący; drugie, które nie zgadzają się z sobą tak, jak się koniecznie zgadzać muszą postano­wienia z jednego prawodawczego odlewu, z jednego pojęcia twórcy ustawy po­chodzące; trzecie, które choć nie przeciwią się innym, i nie są prostem powtó­rzeniem szczegółów juź raz oznaczonych, przecież w oddzielnem miejscu traktują