na jego klęską, wygnaniem z swych posiadłości. Daremne były zabiegi Władysława o powrót do Polski i odzyskanie utraconego stanowiska; rozbiły się one, pomimo poparcia doznanego od cesarzy niem. Konrada III i Fryderyka I, o wytrwały opór braci młodszych i możnych. Dopiero śmierć Władysława na wygnaniu w Niemczech przywróciła pozostałym synom dzielnicę jego Szląsk, w granicach dyecezyi wrocławskiej. Mianowicie najstarszy syn Bolesław, z przydomkiem Wysoki, otrzymał większa część, z grodami Głogowem, Lignicą, Wrocławiem i Opolem; młodszy Mieszko, obszar mniejszy, z Raciborzem i Cieszynem; najmłodszy Konrad, jako małoletni, nie otrzymał na razie żadnej posiadłości. Wrocław przypadł tedy w udziale najstarszemu Bolesławowi Wysokiemu. Spory, jakie wybuchły niebawem między braćmi, spowodowały zmianę pierwszego podziału. Gdy bowiem Mieszko wypędził Bolesława Wysokiego, to tenże przy pomocy Kazimierza II Sprawiedliwego, ks. na Krakowie, otrzymał napowrót swe posiadłości, musiał jednak odstąpić najmłodszemu bratu Konradowi Głogów, jako osobne księstwo. Kazimierz II kowi, przy okoliczności trzymania do chrztu syna jego, obszar z Bytomiem, Oświęcimiem, Zatorem, Siewierzem i Pszczyną, które, jako części dyecezyi krakowskiej, dotychczas do Szląska nie należały. Nowy spór powstał, gdy po śmierci Konrada głogowskiego rok nieznany Bolesław spuściznę bezdzietnego brata zajął w posiadanie, Mieszko raciborski sprzeciwił się, tem łatwiej, że w rodzinie Bolesława powstały spory. Bolesław miał z pierwszego małżeństwa z księżniczką ruską syna Jarosława. Jarosław podniósł rokosz przeciw ojcu i wymusił odstąpienie mu ziemi opolskiej wraz z Nisą i Odmuchowem, ale tylko dożywotnio. Ta ugoda nastąpiła w każdym razie jeszcze przed śmiercią Kazimierza w z tych działów pogorszyło znacznie oddanie w 1163 r. w posiadanie krainy graniczącej z Niemcami, synom Władysława II, Niemczech i tamże szukającym oparcia. W ten sposób wpływ Niemiec, i tak wyższych instytucyami i kulturą, pozyskał silną podstawę do dalszego rozrostu i krzewienia się. Nie dziw przeto, że w dziejach Szląska i Wrocławia r. 1163 stanowi przełom, jest rokiem granicznym, początkiem kolonizacyi niemieckiej i towarzyszącej temu szybkiej germanizacyi ludności i kraju a w końcu utraty tej krainy dla Polski. Mylilibyśmy się jednak, gdybyśmy ten wielki przełom w ekonomicznych, społecznych i politycznych stosunkach Szląska uważać chcieli jedynie jako rezultat r. 1163. Obok bowiem tego politycznej natury aktu, który sam przez się jeszcze o przyszłem stanowisku Szląska do Polski nie był rozstrzygającym, nawet wobec lgnących do Niemiec szląskich książąt, oddziaływały głębiej i trwalej na przyszłe losy stosunki społeczne i ekonomiczne tego kraju. Nie rozpatrując obecnie bliżej tych stosunków społecznych i ekonomicznych, zaznaczamy tylko, że tworzenie osad, ściąganie kolonistów i osiedlanie tychże na gruntach obok dawnych osad polskich były środkiem, jakiego się chwycili książęta, aby zdobyć sobie wyższe dochody z swych posiadłości. Pierwszym, który rozpoczął czynność kolonizacyjną, był ks. wrocławski Bolesław Wysoki. Książę ten młodość swoją przepędził w Niemczech, znał tedy dobrze stosunki niem. i możność przeprowadzenia swych zamiarów. Zresztą pewne podstawy oparcia kolonizacyi dawały istniejące już na Szląsku zakony cystersów i premonstratensów. Zakonnicy tych klasztorów, obcego pochodzenia, utrzymywali związek z krajem, z którego wyszli a mieli przez to i możność a nawet własny interes sprowadzania swych ziomków, jako osadników. Nie śledząc czynności tych klasztorów na całym Szląsku, ograniczymy się tylko do Wrocławia. W. otrzymał prawdopodobnie już w połowie XII w. mieszkańców obcego pochodzenia. Byli to Wallonowie, ziomkowie augustyanów klasztoru na Piasku i premonstratensów klasztoru św. Wincentego na Elbing, którzy, jako rzemieślnicy a mianowicie tkacze a potem znowu jako ogrodnicy i rolnicy, niebawem po założeniu klasztoru osiedlili się w pobliżu. Przybysze ci otrzymali grunta do osiedlenia się w płd. wsch. stronie miasta, jako osobna kolonia około kościoła św. Maurycego, dla nich wybudowanego, zachowali długo swe właściwości a istnienie ich przypominała długo jeszcze nazwa ulicy wallońskiej Wallonenstrasse, dzisiejsza. Także i w Wrocławiu byli już niemieccy przybysze. Na placu targowym ówczesnego miasta, na lewym brzegu Odry, tuż przy moście Sandbruecke, na miejscu dzisiejszego gmachu sądu wyższego, stał budynek kamienny, dom kupców niemieckich. Od owego mostu ciągnęły się już po lewym brzegu Odry na południe domy mieszkalne aż do kościołka św. Wojciecha. Ludność tej części była w części polską, w części niemiecką; ostatnią tworzyli rzemieślnicy niemieccy. Do zwiększenia ruchu kolonizacyjnego przyczyniały się gorliwie klasztory. Ważne stanowisko w tej początkowej kolonizacyi zajmuje klasztor cystersów w Lubuszu. Działalność tego klasztoru sięgnęła do okolic Wrocławia. Na darowanych przez Bolesława W. w r. 1175 gruntach, położonych na zachód od Wrocławia, osadzili cystersi lubuscy niem. kolonistów i utworzyli wieś Czepiny Tschepine. Właściwy rozkwit osad niem. na Szląsku przypada jednak na wiek XIII, na czas po śmierci Bolesława W. r. 1201, za rządów Henryka I Brodatego. Z liczbą przybywających osadników o Wrocław