packich na drugą onych pochyłość, i szukając coraz nowych, żyzniejszych pastwisk, poczęli się wylewać z biegiem rzek ku południowi, na spotkanie z pobratymczymi Muntanami Basarabów. Oczywiście wyjście takie, taki exodus, powrót, jak chcą, nowocześni rumuńscy historycy, nie mogło być jednorazowym, lecz odbywał się powoli, falami niejako. Ostatnia taka fala wychodźtwa wołoskiego miała przebyć Karpaty pod przewodnictwem wojewody marmaroskiego Bohdana w połowie XIV w. , a więc po upływie stulecia całego od zestąpienia Raduła ze swymi zapłonińcami ku nizinom Dunaju. Bohdan ów tedy był też pierwszym wojewodą; wołoskim na Zadniestrzu. Wychodźcy ci z Marmaroszu zajęli pierwotnie nieznaczną przestrzeń tylko, rozciągającą, się po nad górskim potokiem Mołdawą. , wpadającym do Seretu. Ztąd otrzymali od pobratymców nazwę Mołdawian, a kraj przez nich zagarnięty wziął miano, , Cara Moldavanesca. Miano to następnie, po rozszerzeniu się zwierzchnictwa Bohdanidów ku południowi, rozciągniętem zostało i na całą krainę, zawartą, pomiędzy wschodnim łańcuchem Karpat, Dniestrem, ujściami Dunaju i zastąpiło zupełnie dawną, nazwę Kumanii. U sąsiedniej Rusi wszakże, a za jej przykładem i u Polaków, Kumanię ową przezwano z czasem od nazwy rodowej nowych przybyszy Wołochami lub Wołoszczyzną, które to miano utrzymywało się tak w aktach urzędowych, jak i w mowie potocznej w całym ciągu istnienia Rzpltej, Używaną przecie była i nazwa Mołdawii, jako przeciwstawienie nazwie Multan, odnoszącej się zawsze i wyłącznie tylko do Wołoszy naddunajskiej. Szybkie atoli spotężnienie Wołochów na Zadniestrzu nie było dziełem wychodźtwa ostatecznego jedynie. Wychodźcy marmaroscy zastali tu napewno rozproszone osady pobratymców, oraz współwierczych sobie Słowian, które przetrwały wszelkie nawałnice koczowników Pieczyngów, Połowców, Tatarów mongolskich i teraz chętnie się kupiły pod chorągwie Bohdanidów. Co zaś do żywego przypływu i falowań ludności wołoskiej, ułatwiał takowe sam jej długowiekowy tryb życia pasterskiego; który się stał, mimo prastarych wpływów rzymskich, charakterem prawie narodowym Wołocha. Do takiego zaś stopnia, że nawet długo potem jeszcze na pograniczu Rzpltej przybywający osadnicy wołoscy byli zwykle ludem pasterskim, ich znane osobne prawo wołoskie prawem pasterskiem wyłączniej. Wylewowi Wołochów towarzyszył po części przypływ tez innych żywiołów, osobliwie z Rusi, z za Dniestru. Przybysze wołoscy do dawnej Kumanii, która już ziemi mołdawskiej przybrała nazwę, przynieśli ze sobą. , z gór swych gniazdowych, Marmaroszu, własny swój porządek i ustrój społeczny, wyrobiony w ciągu całych wieków bytowania zacisznego w ostępach ardelskich. Na wytworzenie tego porządku społecznego złożyło się więcej moze pierwiastków, niż na wytworzenie samej narodowości wołoskiej, rumuńskiej. Ziemia ardelska, siedmiogrodzka, tak później od 7miu grodów burgów saskich nazwana, była do przyjścia Madziarów integralną dzielnicą potężnego carstwa bułgarskiego. Po rozłamaniu sie carstwa tego na poły, została ogniskiem północnego jego odłamu; po upadku nakoniec dzielnicy południowej stała się głównem przytuliskiem niezależnem Bułgarów w ogóle. Wszelkie tu więc porządki społeczne, polityczne i religijne, były też same co za Dunajem, co w Bałkanach, więc słowiańskobułgarskie narodowość ludu pospolitego nie była wcale uwzględnianą. Nowi zdobywcy Węgrowie zastają Ardelią. na powierzchni zupełnie słowiańską język obrzędu religijnego, język klasy panującej, imiona samych książąt, wszystko to słowiańskie. Zresztą tam cały ustrój polityczny ściśle bułgarski; a więc bany, bojary i wszystko co przez potomków usłowianionych Kruma i Kubrata przejętem zostało z ponętnych wzorów olśniewającego barbarzyńców Byzancynm. Węgrzy podbijając ziemię ardelską. i sadowiąc się hordą swą. przeważnie za Cisawą, nad Dunajem, wewnętrzne jej porządki dawne zostawili najwidoczniej długo nietkniętemi prawie. Siedmiogrodzie miewało zawsze swych odrębnych wojewodów palatynów, chociaż z Węgrów w znaczniejszej części; ale w obec zapewnionego samorządu Sokołów i Sasów, widzimy tu uznawanymi również i starych władzców bułgarskich nad ludnością wołoską, w dzielnicach takich, jak Fogaracz, Maramosz i inne. Pozbawienie bowiem Wołochów w Siedmiogrodziu wszelkich praw politycznych, widocznie po ostatecznem już zmadziaryzowaniu możnowładztwa ze starych rodów bułgarskich, nastąpiło dopiero w połowie XVI w. Słowiański zaś język cerkwi był wypartym nie przez szerzący się katolicyzm wcale, lecz przez obudzony pod wpływem reformy religijnej ruch narodowy, prowadzący do zastąpienia go powoli przez język wołoski, rumuński. Bohdan tedy przybył nad Mołdawę z tłumem wołoskich pasterzy, jako istny ban bułgarski, podobny do południowych swych pobratymców z rodu Basaraby, siedzących na baństwie w Krajowy lub w Fagaraszu. Wnosił on z sobą obrządek słowiański, język słowiański w bliższem otoczeniu, a zarazem cały byzantyjskobułgarski porządek polityczny. Przybysze nowi na Zadniestrze nie przedstawiali się więc sąsiedniej Rusi Halickiej, która mogła roście do zajmowanej przez nich krainy dawne swe prawa, jako żywioł obcy, w obcej postaci występujący. Owszem, zdawało się, jak by wracało na dawne swe siedziby jakieś zabłą Wołoszczyzna