południowi idącem, oraz Dniestrem podolskim ku ujściom rzek tych jedynie, do morza; w obliczu których to ujść i same Karpaty, jakby umyślnie, zwracają się nagle na zachód, odsłaniając tam dzielnicę geograficzną już inną, dunajską. Same zaś gardziele hirła z ruska dunajskie są raczej ujściem Seretu i Prutu, nie Dunaju, dosyć rzucić okiem na nie. Mają one z Dunajem dzisiaj wspólną deltę jedynie, podobną do tej, jaka się w inny sposób wytwarza dla Padu i Adygi w Lombardyi. Zresztą pierwotne ujście Dunaju wcale nie zataczało się przed wieki dokoła granitowej wyżyny Dobruczy na północ, jak obecnie, lecz przedzierało się najniewątpliwiej południowym rębem tej wyżyny, wprost linią Czarnowody, ku morzu, gdzie Kustendża. Jakkolwiekbądź Seret z Prutem w takim stopniu tylko należą do Dunaju, ile Boh do Dniepru, że się ich limany spływają. Wołoszczyzna mołdawska nie należy więc wcale, ściśle biorąc, do geograficznego obszaru dunajskiego, który w tej stronie, topograficznie nawet, kończy się na linii Milkowa, wpadającego do Seretu, nieco wyżej jego ujścia. Zatem, rozciągająca się po za tą linią, między południowemi Karpatami a dolnym Dunajem, Wołosza podgórska, multańska, dziś wyłącznie Wałachią zwana, nie stanowi zupełnie, pod względem geograficznym, jakiejś jedności z Wołoszczyzną mołdawską. Przeciwnie nawet, o ile tamta przez Dniestr zespala się z Rusią czerwieńską, boć przecie nie powód to rozbicia całości geograficznych, że Dniestr w średnim swym biegu z prawej strony nie otrzymuje dopływów, o tyle multańska Wałachią stanowi w wyższym o wiele stopniu jedność topograficzną z Bułgaryą, jako dzielnice jednej doliny niższodunajskiej, między Karpatami i łańcuchem Bałkanów; całość tak jednolitą, jak dolina Lombardyi po obydwu brzegach Padu, od Alp do Apeninów. Wobec czego Wałachią ściślej niż z Wołoszczyzną zespolona jest geograficznie z Transylwanią, nawet z tamtąd bowiem wypływa główna jej, po Dunaju, rzeka Aluta, spuszczająca się ku nizinom przez wąwóz Czerwonej Wieży. Niezależnie tedy od wszelakich legend dackich, od spójni późniejszych etnologicznych, od obecnego zespolenia dzielnic wołoskich w dzisiejszej Rumunii, Wołoszczyzna stanowiła dopełnienie ziem ruskich Rzpltej za Jagiellonów tak dobrze, jak stepy czarnomorskie między Dniestrem a Dnieprem. Dzieje same prowadziły ku temuż rezultatowi. Oto w połowie IX w. , w epoce pierwszego wyraźniejszego zawiązywania się rzeszy politycznych pod sterem Piastów i Ruryków, na całem dorzeczu Dniestru, aż do morza, siedzieli Tywercy słowiańscy, pokrewni karpackim Chorwatom i Dulebom wołyńskim. Lud ten, zajmujący obydwa brzegi starożytnego Tyrasu, wchodzi z czasem w splot potężnie wznoszącej się w Kijowie szerokoramiennej ruskiej rzeszy; następnie po rozszczepieniu się Rusi, kraina, przez ten lud zamieszkana, staje się dziedziną książąt dzielnicy halickiej. Władza tych książąt sięga niejednokrotnie daleko na południe i na początku drugiej połowy XII w. powstaje nawet w Berładzie, na dopływie Seretu, na chwilę dział odrębny, do którego należą grody Tekucze i Mały Halicz późn. Gałacz. Czy jednak osady Tyweroów a następnie i posiadłości pierwszych książąt halickich, sięgały z biegiem dolnego Dniestru i Prutu aż do wyżyn Karpat siedmiogrodzkich, rzecz wątpliwa; najprawdopodobniej cały pas bliższy wschodnich pochyłości tego łańcucha gór zostawał dalej przytuliskiem jakiego odłamu Daków, ocalonych od pogromu Trajana i zromanizowanych nawet może nieco przez starożytnych władzców tamtych krain. Wszelkie atoli stalsze przez kogokolwiek bądź zasiedlenie było na długie czasy wprost niemożliwe. Dolne Podniestrze, ku Dunajowi, leżało na samej linii wielkiej drogi stepowej, po której koczownicze ludy azyatyckiej w niepowstrzymanym swym wylewie, przesuwały się przez wieki całe ku wnętrzu Europy, wypierając się wzajem kolejno. Nie mogła się też tu mocniej ustalić i władza ruska. Półtora wieku koczowali tu Pieczyngowie, tak że Zadniestrze, kraina nad Prutem i Seretem, otrzymała od nich u kronikarzy nazwę Pacinatia; w połowie zaś XI w. Pieczyngów tych spędzili ztąd nowi przybysze ze stepów zadnieprzańskich Połowcy czyli Kumani, czystej krwi turskiej jak i ich poprzednicy. Namioty połowieckie okrywały stepy zadniestrzańskie podobnież z górą, półtora stulecia, od którego to czasu dawna Pacinatia przybrała nazwę Kumanii. Co temsłuszniejszem się stało, iż nawała mongolska, po fatalnej porażce nad Kałką, wyparła 1225 i koczujące na stepach Podnieprza hordy połowieckie również za Dniestr. Ale niebawem i nad Zadniestrzem zawisła burza. Zmysł samozachowawczy nakazywał Połowcom zespolić się z Zachodem, przedewszystkiem węzłami moralnemi, przez przyjęcie chrztu. Chan ich ówczesny Bart nie wahał się. Na jego prośbę arcybiskup strzygoński Robert otrzymał od papieża rozkaz zajęcia się nawróceniem pogan; Teodoryk zaś, przeor dominikanów, którzy arcybiskupowi w tem najwięcej pomagali, został 1228 r. wyznaczony na biskupa Kumanii. Nadto posłał papież błogosławieństwo do nawracania pogan król. węgier. Andrzejowi U, którego syn Bela IV począł 1236 r. tytułować się nawet królem Kumanii. Atoli nowa nawała mongolska 1241 r. zniweczyła wszystko do szczętu. Kumani całą hordą uszli z nad Dniestru na Bułgary i do Węgier, cząstka ich tylko ukryła się w górach. Opuszczona przez koczowników połowieckich kraina nie przestała mimo to nosić nazwy Ku Wołoszczyzna