nich karę, której jeśli spełniać nie chciał, bywał wyrzucany ze zgromadzenia i oddawany pod sąd wójta. Spełniający zaś wyrok starszych, po naprawieniu zlej roboty, lub jej nagrodzeniu, za nieumiejętność dawał dwa wręby wosku i antałek piwa za 8 gr. Odmawianie czeladnika b roboty, było także karane. Wzbroniono przyjmować do roboty sukna niestrzyżone bo te zwykle bywały kradzione, a to pod utratą fachu i doniesieniem staroście włocł. dla ukarania za uczestnictwo w kradzieży. Dla zapewnienia pracy stowarzyszonym, na milę od Włocławka nie wolno było krawcom osiadać. Statut ten, bez zmiany prawie, zatwierdzili późniejsi biskupi Pstrokoński 1609, Łubieński 1641, Czartoryski 1660, Dembowski 1754 i Rybiński 1777. Jeden tylko Wawrz. Gembicki, na prośbę majstrów, utrzymujących że precium jucundi ingressus, czyli wpis, był zbyt mały i na ugoszczenie braci niewystarczający, uczynił odmianę, dekretem z d. 19 sierp. 1615 r. stanowiąc, aby odtąd wstępujący do cechu płacili do skrzynki brackiej zł. 6, do kościoła dawali wosku wrębów 6, a dla braci na poczęstunek dwie beczki piwa. Cech ten miał w opiece ołtarz św. Aniołów Stróżów, do którego z pobożnych zapisów należały pewne kawałki gruntu, przez krawców wydzierżawianego. Kuśnierze mieli cech własny już r. 1600, w którym senior Bartłom. Nosek do konsystorza wystąpił ze skargą przeciwko Jędrz. Zaparciak, że ten od roku profesyą prowadząc, wpisu nie opłacił i kolacyi majstrom nie wyprawił, jak to stanowi przywilej przez bisk. Rozdrażewskiego im dany. Okazany dokument dowiódł słuszności żądania, które Zaparciakowi w ciągu dwóch tygodni spełnić polecono. Inny przywilej wydał kuśnierzom bisk. Łubieński 9 maja 1639 r. a ustawy jego, spisane po polsku, obejmują, między innemi, te szczegóły Sami cechowi sprzedawać mogli w mieście skóry i kożuchy; pokryjomu roboty nosić wzbroniono pod karą 6 gr. ; odmawiacy drugiemu czeladnika za karę miał dać kłodę beczkę piwa i 6 gr. na wosk; na kożuchy wzbroniono używać skór starych i marlic, to jest z owiec zdechłych, także między nowe skóry nie wkładać starych w robotę takiego za oszustwo karało bractwo aresztem w wieży przez 3 dni. Majster spóźniający się na sesyą, lub przychodzący tam z kordem czy nożem, płacił kary półgroszka. Towar swego rzemiosła wspólnie kupować mieli i dzielić między siebie. Czeladnik poniedziałkujący po niedzielnej pijatyce świętujący karany był usunięciem od roboty i pozbawieniem płacy na cały tydzień; w święto robiący miał dać wrąb wosku, a jeśli za wiedzą majstra, ten dwa wręby wosku dawał. Nie pozwolono trzymać czeladnika żonatego, któryby żony nie miał ze sobą. Majster mógł tylko 4 czeladników za pieniądze robiących i piątego garbarza mieć w warsztacie swoim, oprócz chłopców; inaczej na każdy rok dawał 6 wrębów wosku. Ubliżający drugiemu, za karę dawał 2 wręby wosku i kłodę piwa. Z obcych stron przybywający majster, obowiązany był u miejscowego pracować rok i 6 tygodni, nim go do cechu wpisano; tyleż czasu bez przerwy terminował chłopiec. Wpisujący się płacił zł. 10 i dawał kolacyą dla majstrów, łub na takową składał zł. 5. Przywilej ten potwierdził bisk. Czartoryski 1660 r. Cech szynkarski, z bractwem połączony, według przywileju bisk. Wołuckiego z 26 paźdz. 1619 r. obejmował różnych rzemieślników. Tu należeli kowale, ślusarze, blacharze, puszkarze, łucznicy, stelmachy i kołodzieje, bednarze, powroźnicy, hafciarze, siodlarze, rymarze, kapelusznicy i inni. Mieli dwóch starszych, z których jednego sami, drugiego magistrat obierał. Przy wpisie dawali zaraz 2 gr. , a po dwóch tygodniach zł. 6, wosku 4 funty, oraz na poczęstunek beczkę piwa i mięsa za gr. 24. Obowiązki braci najwięcej odnoszą się do posługi w kościele paraf. , gdzie się opiekowali ołtarzem Wniebow. N. M. P. i odprawiali kwartalne nabożeństwa za zmarłych. Odbywali sesye, na których każdy miał wyznaczone miejsce i to musiał zająć pod karą 3 gr. , a jeśli przykre słowo drugiemu powiedział, starszy winien tego płacił kary 4 zł. , młodszy zł. 2. Bractwo szynkarskie miało ogólniejsze znaczenie, jako obejmujące rzemieślników różnych fachów. Głównie jednak należeli tu szynkujący piwo, wódkę i różne napoje, których liczba w ostatnich czasach była dość znaczna. W r. 1773 znajdujemy ich 40, a jeszcze po prywatnych domach przez nadużycie sprzedawano trunki. Miasto dzierżawiło od rządu podatek czopowego, jeden z najdawniejszych w kraju. Garncarze trzymali ołtarz pięciu Ran P. Jezusa, lecz nie oświecali go dla braku fundacyi; około r. 1800 był i złotnik w mieście. Biskup Stan. Karnkowski, dla zachęty i ożywienia młodzieży, wznowił bractwo strzeleckie i przepisał mu prawa ustawą z d. 7 stycz. 1577 r. Istniało ono oddawna, lecz dokumenty w pożarze utraciło, a tradycya nie zachowała, kto je pierwszy założył. Przywilej Karnkowskiego poleca wśród oktawy Zielonych Świątek z łuku strzelać do koguta drewnianego i tego ze słupa zrzucić. Miało się to odbywać wobec burmistrza, radnych, wójta, ławników i kupców miasta. Magistrat winien był przygotować podarunki kosztem kasy miejskiej, a brali je ci, co trafili koguta w głowę, skrzydło lub ogon. Kto zaś koguta zwalił swym strzałem, ten królem kurkowym zostawał, wolny przez rok od podatków, danin i kontrybucyi dla zamku biskupiego i państwa, także od miarki zacieru przy warzeniu piwa, dostawał nadto z lasów biskupich ile potrzebował drzewa na opał całoroczny. Za to jednak obo Włocławek