po ujście Wieprza świadczą o tożsamości rozpostartej tu kultury, w porównaniu zaś z zabytkami wielkopolskimi przedstawiają; liczne odrębności. Zdanie to znajduje potwierdzenie w innych wymowniejszych i bardziej przekonywujących zabytkach przeszłości, jakiemi są. nazwy najdawniejszych osad rozłożonych nad Wisłą i jej dopływami w średnim biegu. Jeżeli rozpatrzymy rozmieszczenie następnych osad Arciechowo, Arciszew, Bałów, Barchów, Biesiekiery, Brodno, Bruss, Chrosna, Czersk, Czerwińsk, Bęblin, Gardli, Garczyn, Gledzianów, Gołąb i liczne pochodne, Iłów, Izbica, Jaktorów, Jeżów, Kiełpin, Kochów, Kosmaczewo, Kossakowo, Liw, Morzyczyn, Nieszawa, Paplin, Parlin, Płochocin, Płock, Popów, Raciąż, Radzyń, Radzymin, Serock, Sierpc, Służewo, Świeciechów, Szczecin, Stężyca, Tarchomin, Tarczyn, Trębki, Urzuty, Warszawa, Warszewice, Węgrów, Wyszogród, Zegrze, Zuzela, to w szeregu tym, mieszczącym przeważnie stare osady nadrzeczne, grody i targowiska w znacznej części, spotykamy nazwy jakich daremnie szukalibyśmy w Małopolsce, na Szląsku lub południowej połowie Wielkopolski. Nazwy powyższe są właściwe jedynie obszarom Pomorza nadwiślańskiego, północnej części Wielkopolski, wybrzeżom Wisły i jej dopływów, w środkowym przeważnie biegu. Nazwa rzeki Wieprz jest zapewne powtórzeniem nazwy pomorskiej, brzmiącej dziś Wipper. Nazwy rz. Liw i Wkra są pochodzenia pomorskiego. Najdalszą i najciekawszą z nazw, w których można upatrywać pamiątkę kolonizacyi pomorskiej i roznoszonej z północy wzdłuż Wisły kultury, byłaby nazwa Krakowa, spotykana tylko na Pomorzu i Rugii. Dzisiejsza forma tych nazw Krokow w pow. wejherowskim i na Rugii powstała ztąd, iż w pierwotnej było zapewne a pochylone. Kadłubek przystępując do skreślenia pozbieranych w Krakowie i Sandomierzu tradycyi o przybyciu Krakusa z dalekich stron, wspomina na początku kroniki o wojnach Polakow z ludami zamorskimi Cismarinas undique nationes sed etiam Danomarchicas insulas suae coniecerunt ditioni, a dalej mówi o wzięciu do niewoli króla Hanuta. Inni kronikarze opowiadają o władaniu synów Leszka na Rugii, Pomorzu, wojnach Wizimira z Duńczykami, podczas gdy brat jego Popiel włada Polanami. Jaką drogą te tradycye dostały się do Krakowa i przyjęły się tam jako narodowe, choć nie lokalne, o tem pouczyć nas może rozpatrzenie się w całym szeregu grodów i targowisk rozmieszczonych po brzegach Wisły i jej dopływów. Pomorzanie nie doszli do jedności państwowej, jak o tem świadczy arabski podróżnik Al Bekri, ale mogli poprzednio puszczać się na zdobywcze wyprawy. Rozsiedleni nad morzem, wielkiemi rzekami i jeziprami, wytworzyli kulturę opartą na rozwiniętym kulcie religijnym, przemyśle i handlu wodnym a pod względem politycznym tworzyli podobno federacyą licznych osad i okręgów. Jak dzisiejsi przemysłowcy szukają śród na pół dzikich plemion Afryki i Azyi korzystnych rynków wymiany a dla ochrony swych składów i kantorów zmuszeni są budować forty, starając się przytem przez układy z dowódzcami plemion zawiązywać stosunki pokojowe i zyskiwać swobodę handlu i bezpieczeństwo dla karawan, w podobny zapewne sposób postępowali żeglarze i kupcy pomorscy w stosunkach z różnemi grupami ludności, rozsiedlanej śród puszcz dorzecza Wisły. Jak się przedstawiały te pierwotne stosunki handlowe kupców pomorskich i niemieckich zapewne, z ludnością puszcz nadwiślańskich o tem nas pouczyć może, przez analogią, ustęp, w którym Stryjkowski, idąc za kroniką Duisburga, opowiada o zawiązaniu stosunków przez kupców z Lubeki z Łotyszami, zamieszkującymi puszcze nad Dźwiną. Roku pańskiego 1160, acz kalendarz liflandzki pisze 1111, kupcy z Lubku i z zamorskich krain, którzy w rozmaite strony dla zysku żeglować zwykli, gdy się przybili wiatrem z trafunku w północny port odnogi morza Baltyckiego, gdzie teraz w Liflanciech Dunamund, obaczyli Łotwę, lud prosty, leśny i gruby. A iż pospolicie woszczyny, które z miodów wyciskali, jako insze śmieci z domów wymiatali, tedy Niemcy onych śmieci darmo w okręty nabierając, niewymowny zysk miewali i często zaś w większej liczbie okrętów do Łotwy przyjeżdżali, woszczyny u nich darmo bierząc a miody, bydła i skóry, których tam hojność wielka była, lada za co, jako u dzikiego ludu, kupowali albo wymieniwali. Cofnijmy się wstecz o dwa lub trzy wieki a znajdziemy i nad Wisłą podobne stosunki. Kupcy pomorscy, przy rozwinięciu się stałych już stosunków handlowych z ludnością obszarów nadwiślańskich, pozakładali tu stacye handlowe, w których urządzone były stałe składy soli pamiątką tego trzy Solce nad Wisłą bydgoski, warszawski, iłżecki a obok tego targowiska, które, przy większym zaludnieniu brzegów, istniały zwykle po dwa naprzeciw siebie z obu brzegów, jak Solec i Kamień, Warszawa i Targowo, Kochów i Swierze, Wyszogród i Kamień, Stężyca i Sieciechów. Przy składach i targowiskach powznoszono obronne grodziska, koło których skupiała się różnoplemienna ludność w osadach leśnych, pasterskich, rybackich, rolniczych. Przy kilku starych i ważnych osadach nadwiślańskich znajdujemy miejscowości dziś wsi ludne noszące nazwę Kamień. Spotykamy takie osady pod Sandomierzem, naprzeciw Solca iłżeckiego, naprzeciw Warszawy, naprzeciw Wyszogrodu i pod Kwidzynem. Oprócz nazw Solec i Kamień powtarzają się w starych osadach nadwiślańskich kilkakrotnie nazwy Wyszogród i Nieszawa. Że kolonizacya i kultura pomorska sięgała aż pod Wisła