i przymarznie. Przy wydobywaniu tafli lodowych z W. można zauważyć, źe w wielu z nich górna warstwa jest czysta i przezroczysta, dolna zaś jest biała, porowata, zabrudzona i składa się z kryształów, które z czasem wstają z dna rzeki. Jeżeli śnieżyca nagromadzi się w znacznej ilości na powierzchni wody, to przy silnych mrozach; może się poskupiać i przymarznąć. Tafla lodowa jest wtedy u góry nierówna i chropowata, biaława, a spód przezroczysty i zbity. Przy żegludze, gdy wczesna zima zaskoczy statki na rzece, wtedy zdarza się, źe tłoka tak podbije z pod spodu cały statek, źe ten nie pływa, ale spoczywa na warstwie zbitej masy śnieżystej, do samego dna rzeki sięgającej. Na kilka dni przed puszczaniem lodów woda stopniowo łagodnie się wznosi, lód pod wpływem promieni słonecznych i deszczów kruszeje, pęka, lamie się; W. zrywa okowy lodowe. Przy ruszaniu lodów powstaje trzask i łomot, tafle lodowe ocierają, się o siebie, stają, na sztorc i t. d. Nieraz natrafiwszy na płytsze miejsce, zatrzymują, się i piętrzą, w jedną, wielką, masę lodową. , która wrazie wąskości koryta może utworzyć zator, t. j. tamę lodową. . Gdy koryto jest szerokie i głębokie wówczas nie tworzy się zator, lecz na brzegach rzeki powstaje wał lodowy, sięgająjcy dna i sterczą, cy ponad rzeką, na kilka stóp. Takie samorodne morza lodowe można obserwować corocznie w okolicach Siekierek a także powyżej i poniżej warszawskiego smoka wodociągowego. Na mieliznach powstają, często odosobnione góry lodowe i poziom rzeki musi się znacznie podnieść a słońce dobrze przygrzać, zanim się te masy lodowe ruszą. . Tworzenie się wyżej wspomnianych zatorów, sprowadzająjcych straszne klęski, wynika z kilku przyczyn najprzód ztąd, źe ujście W. leży o 5 stopni dalej na północ niż źródło, oraz, źe w górnym biegu rzeka i jej dopływy płyną, bystrzej; z tych dwóch przyczyn, klimatycznej i mechanicznej, lody w górnym biegu puszczają, prędzej niż w dolnym, gdzie przytem W. wcześniej zamarza i pokrywa lodowa potęguje się od kry jesiennej, napływają. cej z górnego biegu. Na tym ostatnim trzeba 8 do 10 dni mrozu, a nadto jeszcze panująjcego wschodniego wiatru pod wodę, aby się W. lodem pokryła. Inne przyczyny tworzenia się zatorów są lokalne krętość, zwężenie i płytkość łożyska w danym miejscu. W miejscach takich tafle lodowe zatrzymują się, zarywają w piasek, nasuwają się jedne na drugie i podsuwają jedne pod drugie i tym sposobem tworzą tamę poprzeczną, sięgającą do dna rzeki. Wał taki rośnie szybko na wysokość oraz w szerz i wzdłuż ciągnąc się nieraz na kilka i kilkanaście wiorst w górę rzeki. Zatory powodują nagłe wylewy, zmiany koryta i wielkie zniszczenie. Z początku tamę taką można zniszczyć dynamitem, inaczej trzeba czekać silnego przyboru, aby zator sam się rozpłynął. W r. 1885 z powodu zatoru poniosło śmierć 102 osoby, 126 wsi zostało zalanych, tysiące domów zniesionych Słowikowski, Pamięt. Fizyogr. , t. XII. Szczególniej niebezpiecznemi są zatory dla okolic Nogatu. Lód Nogatu dosięga Haffu, który jest płytki, a jego skorupa lodowa trzyma się dłużej niż Nogatu; między tą skorupą a dnem pozostaje mało miejsca na lód, przychodzący z Nogatu. Kto widział tylko w lecie W. przepełnioną mieliznami, leniwie płynącą, ten z trudnością zdoła sobie wyobrazić wspaniały widok, jaki rzeka ta przedstawia w czasie puszczania lodów, gdy toczy szeroko rozlane fale, mętne, spienione, pokryte trzaskającemi krami. W peryodzie 9 letnim od 1877 do 1885 r. lody pod Zawichostem ruszyły najpóźniej 19 marca 1883 r. , najwcześniej 26 stycznia 1884 r. Rzeka stanęła najpóźniej 26 stycznia 1882 r. , najwcześniej 21 listopada 1882 r. Pod Warszawą ruszały lody najpóźniej 24 marca 1881 r. , najwcześniej 26 stycznia 1887 r. ; stanęły najpóźniej 16 stycznia 1885 r. , najwcześniej 17 listopada 1879 r. Pod Płockiem ruszyły najpóźniej 14 marca 1879 i 1883 r. , najwcześniej 11 stycznia 1885 r. ; stanęły zaś najpóźniej 11 stycznia 1879 r. , najwcześniej 25 listopada 1879 r. Powodzie W. mają miejsce z początkiem wiosny i w połowie lata. Powodzie wiosenne są skutkiem gwałtownego tajenia śniegów i puszczania lodów na górnej W. i jej dopływach. Podczas ciepłej znowu pory roku, najczęściej w końcu czerwca i na początku lipca, chmury z nad oceanu, gnane przez wiatry północnozachodnie morkę na Karpaty, ochładzają się na ich szczytach i oddają wilgoć, która pod postacią deszczu zasila potoki górskie i razem ze śniegiem, topniejącym na wyższych szczytach, daje początek wylewom letnim, znaczniejszym częstokroć od wiosennych. W ogólności długotrwałe wiatry północnozachodnie są zwiastunami możliwej powodzi. Podług opinii mieszkańców nadwiślańskich przepowiednią powodzi jest teź pojawienie się wron morskich, rybitw, mew. Płynąca piana czyli tak zwana śmietana, jest już następstwem powodzi; płynie ona najobficiej wtedy gdy nadchodzi szczyt czyli wierzch wody, t. j. najwyższa fala w danej powodzi. Kolor piany najprzód się pojawiający jest biały, następnie przechodzi w żółtawy. Wprawne oko flisaka potrafi uchwycić pierwsze fale nastąpić mającej powodzi. Po wierzchu wody ukazują się wtedy tu i owdzie jakby plamy, błonki, kożuszki, pochodzące zapewne z uniesionych w górnym biegu ław piaszczystych, drobnych pyłków lub cząstek organicznych. Jestto niejako pleśń oderwana przez podnoszącą się wodę od swych łożysk. Fale unoszą również drzewa z poderwanych brzegów i części zrujnowanych chat. Pod Warszawą pojawiają się Wisła