praw. , I, 16, wyd. Turowskiego. Rozwiązać te sprzeczności nie podobna dla braku źródeł. Jest wszelkie prawdopodobieństwo, że założycielami byli Litwini, którzy są zarazem aborygenami, gdyż poglądy Długosza o rzymskiem pochodzeniu Litwinów nie wytrzymują krytyki. Również można z pewnością, utrzymywać, że W. istniało już kilka wieków pierwej przed wystąpieniem w kronikach. Jak każdy prastary gród ma W. swe legendy, które odnoszą powstanie miasta do bardzo odległej przeszłości. Czem Wawel dla Krakowa, tem Bakszta dla W. Bakszta była prastarem grodziskiem, w kolei wieków zamieniona na silną warownię. Na Bakszcie mieszkał w lochu bazyliszek. Loch prowadził do Wilenki, która u stóp góry płynie. Bazyliszek każdego przychodzącego zabijał wejrzeniem, bo nikt jego wzroku nie mógł wytrzymać. Znalazł się wreszcie śmiałek, który wszedł do jaskini trzymając przed sobą duże zwierciadło, a bazyliszek, postrzegłszy swój obraz, własnym wzrokiem rażony, padł trupem. Powtarzamy tę legendę, tak przypominającą; smoka wawelskiego, gdyż świadczy nam ona o łączności ludów i ich powinowactwie. Dziś na tem miejscu zbudowany jest zakład dobroczynny Dzieciątka Jezus, a loch, który miał łączyć zamek Trocki z Bakszta, od lat kilkudziesięciu dopiero jest zasypany. Zresztą podanie o bazyliszku, spólne wielu innym miastom, jest znacznie późniejszego pochodzenia wiek XV i nie da się odnieść do zarania Wilna oraz smoka wawelskiego. Bakszta leży nad Wilenką, dawniej zwaną Wilna; rzeczka ta dała nazwisko późniejszemu miastu. Dokoła Bakszty rozszerzyło się miasto we wszystkich kierunkach. Należy przypuszczać, że w pierwszym okresie istnienia Bakszty, jako warowni, gdzie niegdzie tak około warowni jak i po nad brzegiem rzeki porozrzucane były chaty a całą przestrzeń, dziś przez miasto zajętą, pokrywał las odwieczny. O pierwiastkowych dziejach W. kroniki milczą. Dorywcze tylko mamy wiadomości o ks. litewskich z XI i XII w. Stwierdzono, że już w XI w. byli udzielni książęta wileńscy. Około r. 1070 siedział na Wilnie Rościsław syn Rohwołoda, ks. połockiego, słuckiego i druckiego. Po nim nastąpił syn jego Dawid jako książę. Dalej syn tego Dawid II, którego syn Gerden albo Erden panuje w Połocku 1264. Wkrótce występuje na widownię potężny i sławny Giedymin już nie jako udzielny książę wileński, lecz jako pan całej Litwy i Rusi. Wielkiego Giedymina nasi historycy mianują synem Witenesa. Twierdzenie to fałszywe. Był on nie synem ale bratem rodzonym Witenesa a mieli jeszcze trzeciego brata Weina, także ks. połockiego. Widzimy ztąd łączność rodową z przeważnym domem połockim. Lecz jednocześnie gdy jedni z Rurykowiczów, siedzący na Połocku lub drobnych księstwach ruskich, są wyznawcami wiary Chrystusa, inni, panując nad bałwochwalczą Litwą i Żmujdzią, czczą, lub może udają tylko, że są czcicielami Perkunasa, jak i cała Litwa, jak i sam Giedymin, Kiejstut, Olgierd Kirkor, Bazylika litewska, str. 4. O tych samodzielnych książętach wileńskich inaczej opowiada Woskresenskaja ljetopiś I, 48; Karamzin t. IV, 82, nota 103, wyd. VI mniej krytycznie zestawia te wiadomości latopisców, a polemizujący z nim Narbutt L c. , III, 587 ogólnie się tylko wyraża, że cała ta wersya jest wątpliwą. Jakoż po śmierci Dawida II, ks. wileńskiego, gdy syn jego Gerden panuje na Połocku, nim Witenes objął rządy wielkoksiążęee 1293, na Wilnie siedział, jak pisze latopiś Bychowca rękopis w poznańskiej bibliotece, opuszczony w wydaniu Narbutta, niejaki Swintorog. Ten książe wileński przy ujściu rzeki Wilny Wilejka do Nerisy Wilia, w dolinie okolonej górami i pokrytej odwiecznym lasem dębowym, wzniósł ołtarz na cześć Perkunasa, rozniecił ogień święty, a miejsce to na całopalenie zwłok książęcych przeznaczył Narbutt, 1. c. , IV, 248. Według zwyczaju Litwinów wybrano zaraz gaj święty, zapalono Perkunasowi, bogu piorunów, bez przerwy tlejący ogień. Zwłoki Swintoroga spalił tu syn jego Germont. Powieść ta naprowadza na myśl, że właśnie Germont ów, lub nawet ojciec jego Swintorog podczas największego zamieszania w Litwie osieroconej przez Mendoga, z którego korzystali Krzyżacy, przeniósł do Wilna zniszczone przez Zakon podwakroć święte Romowe nad Dubissą i Niewiażą Jaroszewicz, Obraz Litwy, I, 192; Antonowicz, Oczerk ist. w. ks. litowsk. , 82. Długo jeszcze zapewne miejsce to zostawało tylko spokojnem schronieniem kapłanów, zanim na dobre zaludniać się poczęło i znaczenie historyczne przybrało. O ile wiadomo w. ks. litew. Giedymin był pierwszym, którego zwłoki spalono po Swintorogu. Pojęcia o Criwe jako godności kapłańskiej w ogóle, a krywo krywaite, lub jak Hartknoch pisze kriwe kriweita w znaczeniu arcykapłana, ulegają radykalnej zmianie w skutek ostatnich poszukiwań naukowych. Prof. Mierzyński na IX zjeździe archeologicznym w Wilnie 1893 r. przedstawił referat, w którym, na zasadzie pewnych danych z życia politycznego starodawnej Litwy, mitologii litewskiej i wreszcie językoznawstwa, utrzymuje, że kriwe nie oznacza godności lecz jest imieniem własnem ostatniego ofiarnika w Romowe nad Dubissą i Niewiażą. Tenże profesor dowodzi, że pojęcie o arcykapłanie nie było znanem ówczesnej Litwie, lecz jest ono wymysłem kronikarzy i historyków, szczególniej Duisburga, który przez analogią papieża stworzył dla Wilno