kę z królem nie miał ochoty, nie tracąc czasu najbliższej nocy zwinął spiesznie obóz i uszedł ku Husiatynowi. Dnia 5 października oblężeni ujrzeli się wolnymi; w pierwszej chwili nie umieli sobie zdać sprawy z nagłego ustąpienia nieprzyjaciela. Rozjaśniło dopiero zagadkę przybycie króla, który w przytomności całego wojska pochwalił dzielność Chrzanowskiego, mianował go pułkownikiem a załogę hojnie obdarzył. Ponieważ miasto z okolicą do gruntu zostało zniszczone, Sebieski nie zapomniał o jego mieszkańcach, którzy będąc w oblężeniu od potencyi tureckiej i przez czas nie mały hufy nieprzyjacielskie wytrzymując, ani częstymi szturmami, ani serce ludzkie przerażającymi radami zwątlić i namówić się nie dali, ale ostatecznie życie swoje ważąc, nieprzyjaciela Krzyża Świętego odegnali Cast. hal. , 177, p. 74 5. Zaraz w dwanaście dni po odsieczy w obozie nad Dniestrem uwolnił T. od wszelkich ciężarów publicznych dla poratowania z ruiny. To samo potwierdził sejm koronacyjny 1676 r. , życząc mieć T. jako w najlepszej konserwacyi, ponieważ mężnie w roku przeszłym oblężenie Ibraim baszy wytrzymała i pokazała, jak wiele zależy na pogranicznych dobrzej utrzymanych zamkach; tedy miasto od wszelkich podatków publicznych i prywatnych, żołnierskich exakcyi, stanowisk, hiberny, przechodów, noclegów et quocumque genere extorsyi uwalniamy na lat dziesięć. Nie zapomniano i o Chrzanowskim, wyrażono mu bowiem publiczne podziękowanie, a nadto wyniesiono do stanu szlacheckiego i uchwalono nagrodę 5000 złp. Vol. Leg. , wyd. Ohryzki, t. V, str. 186 7. Rola, jaką odegrała T. w tej wojnie, była przyczyną, że w r. 1677 umieszczono pod nią stały obóz. Siedmioletni wszakże pokój nie dawał wiele zajęcia, więc żołnierze gospodarowali sobie, siali, orali, łąki kosili a w zimie taką wygodę mieli, jak w domu i na bazarze taniej wszystko niżeli po miastach, ponieważ w obozie piwa i miody warzono, wszystkiego było dostatek, tylko żonek nie dostawało, mówi Pasek. Dopiero wyprawa wiedeńska wyrwała ich z przyjemnego obozowania. W tym czasie odrestaurowano na nowo zamek, na który baczną odtąd zaczęto zwracać uwagę, jako na jedne z ważniejszych placówek pogranicza tureckiego. Ztądto aż do ewakuacyi Kamieńca dbano zawsze, żeby komendantem zamku był człowiek rycerski i doświadczony. Sam Chrzanowski był tu raz jeszcze czas krótki w r. 1685, poczem objął komendę w Jazłowcu 1688. Dzięki nadanym wolnościom, obozowanie wojska pod T. podniosło dobrobyt materyalny jej mieszkańców, gdy no wy grom nieprzewidzianą sprowadził klęskę. W r. 1687, właśnie kiedy stało tu załogą kilka chorągwi pod regimentarzem Maciejem Wronowskim, ststą lityńskim, podpadł pod miasto czambuł tatarski i podstępem usiłował go opanować. Wysłał bowiem oddział Lipków, którzy ndając polskich żołnierzy, łatwo dostali się do wnętrza. Zmyliwszy w ten sposób czujność, rozpoczęli rabunek. Na szczęście opamiętano się wcześnie; porwano za broń, rażąc. strzałami z zamku i klasztoru, odpędzono najeźdzców. Mimo to uprowadzili do 120 ludzi. W przekonaniu, że niebezpieczeństwo już minęło, zaniechano należytej ostrożności. Dnia 9 maja w samo południe czambuł wróciwszy się napowrót, z całą gwałtownością uderzył na miasto i nieprzygotowane do boju chorągwie. Zawrzała nierówna, zapalczywa walka. Dwa razy odpierano najeźdzców, lecz za trzeciem uderzeniem, gdy poległ sam regimentarz a obok niego rycerze kresowi Smarzewski, Ubysz i wielu innych, zaledwie garstka przerąbać się zdołała. Wśród popłochu łatwo przyszło Tatarom opanować i zamek, który, po złupieniu razem z miastem, został spalony. Obok łupów, kilkaset jeńców różnej płci i wieku dostało się w jasyr. Klęska ta była najdotkliwszą może w dziejach T. , zważywszy, że obok zniszczenia większość jej mieszkańców znalazła się w jasyrze. Miasto na długie podupadło lata a i zamek zrujnowany nie podniósł się więcej. Z odzyskaniem Kamieńca podolskiego 1699 stracił zresztą i swe znaczenie strategiczne, więc naprawiono go tylko o tyle, o ile był jeszcze potrzebnym do pomieszczenia kancelaryi ziemskich i grodzkich. Powoli zacierały się w wieku XVIII ślady ruiny. Wojna północna i połączone z nią przechody, leże, kontrybucye wojsk, dobrze niejednokrotnie dały się we znaki miastu. Widać to z przysięgi mieszczan złożonej wr. 1711 przed urzędem grodzkim Przysięgamy Panu Bogu Wszechmogącemu w Trójcy Świętej, iż woły i konie wszystkie ledwo u kogo jaki został jedne pozdychały, drugie nieprzyjaciel do Jass z prowiantami zabrał i nie wrócił, ledwie ludzie sami powracali; grady, prawdziwa szarańcza szkody nieznośne poczyniła, dlaczego gospodarzy z miasta i przed mieść poszło precz trzydziestu. Musiało się nadto miasto wadzić przez długie lata o swoje granice z niespokojnymi sąsiadami, póki głośnym zajazdem i zabójstwem Stanisława Szumańczowskiego, właściciela sąsiedniej Krowinki, nie położyło im kresu Zajazd mieszczański, Czas z r. 1882, Nr. 279 287. W r. 1721 nawiedzone znowu zostało morowem powietrzem i dopiero w połowie tego wieku podniosło się nieco. August II w r. Trembowla