się bezwłocznie ich zbadaniem. Pokazało się niebawem, że całe wnętrze Kobylego Wierchu jest wypełnione podziemnemi pieczarami, które pod względem rozmaitości swych form i rozmiarów zaliczone być muszą do najznakomitszych utworów tego rodzaju K. Kolbenheyer Die Belaer Tropfsteinhoehle, Programm des Obergymnasiums in Bielitz, 1885 1886. Wykaz prac innych autorów o tych grotach tamże na str. 4. Znajdują się tu w zasadzie dwa chodniki, biegnące prawie równolegle i ukośnie w górę, z których każdy dzieli się znowu na znaczną liczbę ramion. Chodniki te ulegają w jednych miejscach tak znacznemu zwężeniu, iż tworzą przejścia, przez które zaledwie na czworaku przeczołgać się można, w innych zaś rozszerzają się o tyle iż zmieniają się we wspaniałe komory olbrzymich rozmiarów. Największą z odkrytych dotąd komór jest sala śpiewaków długa na 76 mt. a wysoka na 40 mt. Ściany wszystkich tych utworów są pokryte wielką ilością nacieków pięknej, białej barwy. W jednych komorach pokrywają one stropy w postaci lekkich, białych obłoczków, w innych zwieszają się na dół tworząc lekkie festony i draperye nie dochodzące do ziemi, gdzie indziej znowu przedstawiają one na pochyłościach ścian wspaniałe, jak gdyby zlodowaciałe wodospady. Krople wody spadające na podłogę pieczar wytworzyły i tutaj z biegiem czasu nacieki sterczące w postaciach przypominających krzewy, skały, ludzi, zwierzęta i filary. W wielu przypadkach połączyły się postacie ustawione na ziemi z rozciekami zwieszającemi się ze stropu, a z połączenia takiego powstały kolumny, wieże gotyckie, drzewa palm i tym podobne utwory podpierające sklepienia tych budynków podziemnych. Do najbardziej zajmujących przedmiotów należy t. zw. kolumna Vandomska, słup zupełnie odosobniony, prosty i równy, po którego powierzchni biegnie od góry do dołu, w kierunku linii spiralnej, nabrzmienie nakształt liny, z którego zwieszają się znowu drobniejsze zęby i nabrzmienia, sięgające od jednego skrętu do drugiego; wygląda ten słup tak, jak gdyby był od góry do dołu obwiedziony niezbyt szeroką koronką. Żałować wypada, że przez nieostrożność robotników utracił on swój wierzchołek. Mają te podziemia i swoją własną muzykę, gdyż sopleńce, szczególniej rozpłaszczone, uderzane laską wydają miły dźwięk, podobny do głosu nieco stłumionych dzwonów; gdzie kilka sopleńców nierównej długości wisi u stropu jeden obok drugiego, tam uderzając w nie po kolei można otrzymać różne tony skali a niekiedy nawet dość czyste akordy. Znaleziono w tych podziemiach nawet kilka stawków, lecz te tracą w posuchę swą wodę. Do najbardziej zajmujących miejsc w pieczarach należy studnia czarownic Nixenhein, jest to nisza walcowatej postaci, mająca 10 mt. wysokości, 5 szerokości, tak ze wszech stron zamknięta, że tylko zajrzeć do niej można przez otwór z góry, położywszy się na ziemi. Dno jej jest wypełnione czystą jak kryształ wodą zaś z dna tego sterczy kilka ładnych słupków, z pułapu zwieszają się okazałe sopleńce śnieżnej białości a ściany boczne są od spodu do góry pokryte naciekową koronką. Dla lepszego oświetlenia tej kryjówki spuszcza przewodnik na wodę maleńką łódkę ze światłem. Ta studnia zajmuje najwyższy punkt w pieczarach a grubość pokładów dzielących ją od powierzchni góry musi wynosić około 70 metrów. Długość całego systemu pieczar w Kobylim Wierchu, od wejścia aż do ostatniego, obecnie poznanego punktu, wynosi w prostej linii, a zatem z pominięciem zakrętów i rozgałęzień 380 mt. a różnica w poziomie pomiędzy punktem najniższym i najwyższym 115 mt. Całkowita długość wszystkich do r. 1886 poznanych podziemi wynosiła 3300 mt. a zatem prawie pół mili. Ciepłota we wnętrzu pieczar waha się między 5 6 a 11 0 C. , nie spada w zimie, nawet w czasie najtęższych mrozów, według twierdzenia tutejszych przewodników, poniżej zera, a średnia roczna ciepłota wyniesie około 6 C, powietrze zaś znalazłem w ich wnętrzu nasycone zupełnie wilgocią. Winienem dodać, że maleńką jaskinię nad Kotlińską Chuczawą, nazywaną przez tutejszych Niemców Rauschkeller uważam również za wejście do wielkiej pieczary, zapchane zupełnie ziemia i kamieniami. Wapień Kobylego Wierchu należy do formacyi tryjasowej. W niewielkiej odległości na północ od pieczar Bialskich znajdują się, już na stokach Bujaczego Wierchu, od strony Suchego Potoku, inne pieczary nazywane Alabastrową grotą, które, chociaż ani swemi rozmiarami, ani ozdobnoscią nie dorównywają tamtym, to pomimo to z wielu względów zasługują na uwagę. Wejście do nich znajduje się w wysokości 1490 mt. n. p. m. Składają się one z czterech wielkich komór, połączonych ze sobą chodnikami, zawalonych kamieniami, a tak wąskiemi, że przebycie ich jest w wielu miejscach jedynie na czworakach możebne. W czwartej komorze znajduje się w bocznej ścianie przejście prowadzące dość stromo. w górę na brzeg ciemnego, wąskiego, pionowego otworu, kształtu komina, którym obfity strumień wody spada z szelestem z góry na dół, rozbijając się o jego ściany. Rozmiary tego komina nie zostały dotąd dokładnie oznaczone, woda jego uchodzi zaś podziemnie Tatry