r. zostały P. spustoszone i tylko sam zamek ocalał Helcel, Listy Sobieskiego do żony, Kraków, 1860, str. 126; Zamorski, 1. c, str. 76. Gdy wkrótce potem Sobieski zmusił ordę i Kozaków pod Podhajcami do układów i do odwrotuj zawitał znowu do P. , darował mieszcsanom i włościanom z dóbr swoich wszelkie opłaty na czas nieograniczony, w nagrodę za poniesione straty; rannym, kalekom, wdowom i sierotom poczynił liczne donacye wieczyste w gruntach, a dla niektórych mieszczan i chłopów, co się odznaczyli, wyjednał szlachectwo czynszowe. W r. 1672, gdy Kapudan Basza podążał ku Lwowu, znacząc zniszczeniem swój pochód, obiegli Turcy także P. Sobieski pisze Kochowski Roczników Polskich klimakter IV, Lipsk, 1853, str. 214 pomny na starą sławę F. , spodziewał się, że i obecnie godnie się spiszą mieszczanie. Zatem dwa pułki piesze postał do miasta, a choćby też nie odparli wroga, przynajmniej mieli zapęd nacierających wytrzymać póty; póki Lwów nie będzie zaopatrzony we wszystko, co mu potrzebne do wytrzymania oblężenia. Turcy podstąpiwszy pod miasto, zarazem wzywali je, aby się poddało, i poczęli sypać szańce i ustawiać baterye. W mieście było wszystko gotowe do boju; , z mieszkańców wsi okolicznych zebrało się tam z 4000 ludu uzbrojonego w broń palną, oprócz owych dwóch pułków żołnierza zaciężnego. A luboć było niebezpiecznie, dając opór tak ogromnej potędze, szczęścia doświadczać, jednakże Pomorzanie zapragnęli z chwałą poledz w obronie ojczyzny. Zaryknęły działa tureckie oblężeńcy w odbitkę dając ognia z dział, kulą armatnią ubili inżyniera tureckiego, który właśnie rozpoznawał miejsce. Niebawem piechota wypadłszy z miasta, rzuciła się na przykopy tureckie. Nazajutrz z obu stron walczono z takim samym zapałem; oblężeńcy jednakże zaczęli bardziej zastanawiać się nad położeniem swojem. Zatem do Turka wyprawiają posłów, ofiarując poddanie miasta pod pewnymi warunkami wolno ma być żołnierzom wyniść z bronią i bezpiecznie udać się do swoich; mieszczanom zastraega się bezpieczeństwo osób i majątku; prócz tego, aby majętności wszystkich pod opieką Turków zostawały nietykalne. Turcy przystali na podane sobie warunki, żądali tylko, byle P. , złożywszy okup na znak poddania się, zarazem przystawili zakładników na dowód dotrzymania wierności, przyczem ruszyli pod Lwów. Odmiennie cokolwiek opisuje to oblężenie Zamorski 1. c, str. 81 nast. , a zaznaczywszy że miasto spłonęło przy tej sposobności do szczętu, dodaje, że mieszkańcy schronili się na zamek, a wróg, nic nie wskórawszy, odszedł 20 września 1672 r. W ciągu tego roku nie było już czasu, by się P. mogły odbudować. Dopiero w r. 1673 wzięto się do roboty, w okolicy osiadał włościanin na opuszczonym gruncie wojska litewskie pod Radziwiłłem tu nadeszło pomagały do ufortyfikowania miasta, Sobieski przeznaczył na zapomogi dla każdego mieszczanina 40 złp. , a dla każdego włościanina 20 złp. , nie mogąc zaś sam przybyć, wyprawił do P. Maryą Kazimierę, która zjechawszy tu z Katarzyną z 8obieskich Radziwiłłowa, siostrą Sobieskiego rozdawały na rynku odzież i grosz. W 1674 r. , wkrótce po elekcyi, przybył Jan III do P. Wówczas to kazał król inżynierom wykonać plany do lepszego obwarowania miasta, opatrzył zamek działami zdobytymi pod Chocimem, polecił odbudowanie zniszczonego w r. 1672 kościoła i cerkwi, obdarzył je ornatami, zrobionymi z chorągwi tureckich i osadził na przedmieściu Mieszczuki dziś Nestiuki chorągiew tatarską, rozporządzając, aby zarząd ekonomiczny dostarczał jej zboża na wyżywienie, W 1675 r. zniszczyła ponownie P. horda tatarska, którą Jan III wkrótce potem rozbił pod Lwowem; przybywszy do P. podczas pogoni za pierzchającym nieprzyjacielem, kazał król nieszczęśliwych mieszczan wywieść pod konwojem wojskowym do Brzeian, aby tam w bezpieczeństwie zostawali, aż pokąd nie przyjdzie stosowna pora do odbudowania miasta. W r. 1676 zaczęły się P. pobudowywać, miasto uwolniono od wszelkich danin na lat trzy, a na supliki pomorzańskieh mieszczan król rozdawał liczne zapomogi. Wiele gruntów nabyli żydzi od mieszczan lub tychże wdów, a liczni osadnicy wojskowi, Kozacy i inni osiadają na przedmieściach i w mieście samem. Z jesienią tegoż roku przyszło jednak znowu do boju z Tarkami i Tatarami; pomorzańscy musieli znów dostarczyć żołnierza, a nawet, mimo uwolnienia od wszelkich opłat, musieli złożyć od głowy po 3 grosze. Ledwie zaciąg pomorzański wyruszył z miasta, aliści w nocy zapędził się tu tabor tatarski, a że nie mógł dostać się do miasta, wpadł na przedmieście, nowe miasto zrabował, zabrał dosyć ludu i księdza Saszkiewicza, a narabowawszy w cerkwi, umknął. Po potrzebie żórawińskiej doznają P. przez lat kilka spokoju, podnoszą się z gruzów, budują się piękniej i fortyfikują ze wszech stron. W ciągu tego czasu król odwiedza miasto, nadaje kościołowi większe fundusze, a miastu przywileje. Bo gactwo miasta urosło do tyla, że niektórzy mieszczanie, jak np. Hrehory Gawański, brali w arendę od króla stawy, które szły za 30000 zł. rocznie. Przytem trudnili się handlem, jeżdżąc często do Gdańska, na Multany lub do Węgier. Wyrabiano tutaj futra, skóry, safiany, płótno, sycono doskonałe piwa i wódkę. Pasiek większych i mniejszych było przeszło Pomorzany