dentu 1545 63, lecz nie stanęli. Palatynat; malborski, swego czasu z pod władzy zakonu usunięty i Polsce poddany wiernym pozostał wierze katolickiej. Staraniem króla polskiego został, ze zgodą papieża, biskup chełmiński; perpetuus administrator episcopatus Pomezaniensis W 1563 r. chciał król na nowo wskrzesić biskupstwo pomezańskie i proponował papieżowi na biskupa Kaspra Jeschkiego, opata klasztoru kartuskiego. Zamiar ten nie przyszedł do skutku, spowodował jednak ostateczne przyłączenie palatynatu do dyecezyi chełmińskiej. Pozostał przy niej aż do r. 1821, zarządzany przez osobnego oficyała oficialis in Pomezania Mariaeburgensis. Bullą de salute animarum z 16 lipca 1821 r, przyłączono go do biskupstwa warmińskiego, do którego do dziś należy. Wschodnią zaś część dyecezyi pomezańskiej przyłączył był papież Klemens V111 do bisk. chełmińskiego. Niestety, biskupi zdołali już w 1601 r. zaledwie 3 parafie uratować, wszystkie inne kościoły zostały w ręku inowierców. Dopiero w nowszym czasie polepszyły się tameczne stosunki dla katolicyzmu i powstał nawet osobny dekanat pomezański ob. . Ludność P. była pierwotnie pruską. Z czasem jednak zajęli południową jej część nad Ossą Polacy, a Krzyżacy, wyłączając ją z właściwej Pomezanii, przyłączyli do ziemi chełmińskiej, do której odtąd się liczy. Pomiędzy Kwidzynem zaś a Sztumem i wyżej jeszcze ku Nogatowi, założyli Pomorzanie, którzy tutaj dłuższy czas panowali, wsie pomorskie, których nazwiska dotąd w części dokumenty przechowały. Ale że położenie tych osad nie było korzystne, bo nie stały w brapośrednim związku z ziemią ojczystą, dla tego długoletnie wojny, które przybycie Krzyżaków poprzedziły, i dłuższe jeszcze walki, które po ich przybyciu nastały, zniszczyły je po części; ludność zaś pomorska albo wyginęła, albo opuściła swe zagrody wracając za Wisłę. Dla tego też znajdujemy nieraz we wsiach z czysto słowiańskiemi nazwami ludność pruską, jak w Watkowicach, Mironowicach i t. p. Również niszczące skutki pociągnął za sobą najazd krzyżacki w okolicach czysto pruskich. Dużo ludzi zginęło w walkach za niepodległość, a mianowicie w bitwie nad rzeką Dzierzgonią; wiele osad uległo spustoszeniu. Gdy więc spokojniejsze powróciły czasy, nastręczało się tutaj pole do działalności kolonizacyjnej tak dla zakonu, jako i dla biskupa pomezańskfego, zwłaszcza, że w środku kraju były jeszcze wielkie obszary ziemi niedoinięte pługiem. Choć zakon składa się Niemców, choć biskupi pomezańscy, do których działu należały dzisiejsze pow. kwidzyński i suski, również byli Niemcami, to jednak chcąc kraj zaludnić i ziemię uczynić uprawną, aby dochody dóbr kościelnych się pomnożyły, trzeba było brać ludzie jacy gię nadarzali. Przywoływano więc prócz Niemców i ludność polską, z ziemi chełmińskiej, z Polski i Pomorza i nadawano im dobra wielkie i prawa rozległe, aby ich zatrzymać u siebie. Biskupi mianowicie pomezańscy, oddaleni zanadto od morza, którędy przychodził największy napływ Niemców, otaczali się głównie szlachtą polską i widocznie jej sprzyjali ob. Kętrz. , O ludn. pol, str. 178 179. Drugie miejsce wśród obywatelstwa pomezańskiego zajmowali Prusacy. Wielka ich część wyginęła w zapasach z Krzyżakami, drudzy opuścili kraj; ci co pozostali, utracili z małymi wyjątkami rozległe majątki i znaczenie społeczne. Szczęśliwi byli ci, którzy przynajmniej wolności osobistej nie postradali, siedząc na małych mająteczkach, stanowili oni atan ziemian pruskich. Stosunek ich do zakonu nie był nigdy z obu stron życzliwy, bo zakon był i czuł się zawsze zwycięzcą, a oni zawsze pozostali zwyciężonymi. Dla tego tez zakon rzadko tylko obdarzał Prusaków prawem chełmińskiem i większemi posiadłościami. Szczęśliwszy dla Prusaków stan panował w bisk. pomezańskiem i warmińskiem. Biskupstwa te ustanowiono bowiem już po okupacyi tych ziem; biskupi więc nie mieli z pozostałą szlachtą pruską prawie żadnych zatargów, w ich oczach byli to nowo nawróceni, o których dobro obowiązek dbać im kazał. Traktowali zatem szlachtę pruską, zwłaszcza wierną i zasłużoną, na równi z Polakami i Niemcami, nadając im większe dobra i prawo chełmińskie. Pomimo to sympatya nie łączyła ich z Niemcami, lecz zwracała się bardziej ku Polakom. Dla tego szlachta pruska często kojarzyła się z domami polskimi i polszczyła się powoli. To samo można powiedzieć o ziemianach pruskich. Proces ten dokonywał się w bisk. pomezańskiem aż do połowy XV w. Wybuch 13letniej wojny przerwał na długi czas postęp kolonizacyi polskiej, również jak wojna Olbrachta z Polską. Po przywróceniu pokoju jednak lud polski tem skwapliwiej zaczął się rozszerzać, a mianowicie w tych obszarach, które po pokoju toruńskiem przyłączono do Polski, tak, że w XVII w. województwo malborskie już prawie całkiem było polskie. Niemcy siedzieli tylko w polskiej części Pogezanii, zaliczonej także do województwa malborskiego, zwłaszcza w Elbląga i na nizinach. Również pomyślnie rozwinęły się stosunki w bisk. pomezańskiem, które z trzech stron otoczone krajami polskiemi, głównie Polakami zasilać się musiało, bo przypływ Niemców coraz bardziej malał. Po sekularyzacyi biskupstwa nie zmieniły się stosunki, bo i książę Olbracht znajdował się w tem samem położeniu. W późniejszych cza Pomezania