część miasta leżała na prawym brzegu rzeki Połoty, przy ujściu jej do Dźwiny. Gród ówczesny otaczały dokoła ściany drewniane i głębokie fosy. Ulice były wąskie i niekształtnie powyginane, domy zaś niskie, drewniane, pokryte łubkiem a w części słomą. Zabudowania miejskie rozciągały się od ujścia Połoty aż do dzisiejszej willi miejscowego archireja, położonej za miastem. Na krawędzi wytworzonej przez zlanie się rzek Połoty i Dźwiny wznosił się górny zamek, otoczony dokoła murem obronnym o siedmiu wysokich bastyonach. Południową jego stronę opłukiwała Dźwina, zachodnią i północną rzeka Połata, do wschodniej zaś przytykał zamek dolny, otoczony takimże wałem obronnym o licznych bastyonach. Pomiędzy obu zamkami przechodziła fosa, a przez nią prowadził most zwodzony łączący oba zamki. Główną ozdobę górnego zamku stanowiła wspomniana katedra św. Zofii. Nędzne lepianki podzamcza ciągnęły się wzdłuż Dźwiny. Obydwa zamki połockie lubo często przez pożary i wojny niszczone, wszakże za czasów polskich zawsze starannie bywały odnawiane. Do 1772 r. dzielono miasto P. na następujące 5 części 1, PrzedDźwinie; 2, ZaDźwinie 3, Zapołocie; 4, Zamek górny i 5, Zamek dolny; jak to szczegółowo opisuje wydawany niegdyś przez jezuitów Miesięcznik Połocki. Temuż pismu zawdzięczamy wiadomość, iż ks. bernardyni połoccy jeszcze w 1818 r. przechowywali starannie przywilej z roku 1498, wydany przez ich fundatora Aleksandra Jagiellończyka, a także, że klasztor dominikanów połockich fundował własnym kosztem w 1670 r. kanonik wileński Kazimierz Górski; następnie, że niemniej wspaniały klasztor wznieśli w Połocku w 1684 r. Chrapowiccy dla ks. Franciszkanów, nakoniec że ks. bazylianie osiedlili się w tem mieście w 1668 r. , otrzymawszy niebawem katedrę św. Zofii w górnym zamku. W pięć lat później nadaje im król Michał Korybut Wiszniowiecki dwa bogate starostwa sudziłowickie i czerstwiackie, jak to szczegółowo opisuje bazylianin Stebelski. Ostatniemu, piszącemu w końcu XVIII w. zawdzięczamy wiadomość zużytkowaną przez Balińskiego, jak przedstawiał się od strony Dzisny, widok Połocka oku przybysza. Jego liczne i rozległe mury klasztorów, , czytamy tam, jego kościoły i cerkwie, wznoszą się poważnie nad czystymi strumieniami obu rzek głęboko w tem miejscu w ziemię zamurzonych. Z lewej strony Dźwiny od wjazdu gościńcem dzisieńskim przedmieście z kościołem i klasztorem bernardynów zalega wstęp do miasta, które dopiero z prawej strony tej rzeki zajmuje rozległą przestrzeń po obu stronach uchodzącej doń Połoty. Na prawym brzegu tejże Połoty, na urwistej wyniosłości usypami podniesionej, są ślady zamku górnego, który tu stał w XVI stuleciu, drewniany wprawdzie, ale mocnymi wałami, przekopami i kilkunastu basztami silnie obwarowany. Z południa na wschód okrąża go Połota, za którą znaczna i niejako oddzielna część miasta leży, zwana Zapołocie; przy nim rozciągał się niegdyś zamek dolny, zowiący się zamkiem strzelców arx telopetariorum, połączony mostem z wyższą warownią, ku Dźwinie zaś stoją wielkie i piękne gmachy kolegium jezuickiego i kościoła, wśród obszernego rynku. Drugi rynek targowy jest prawie na posadzie niższego zamku. Atoli do ówczesnej świetności P. przyczyniała się najbardziej ta okoliczność, że był on główną siedzibą zakonu jezuitów. Im też zawdzięcza P. że się stał znanem w całej Europie miastem, w którem pracowali tacy Angioliniowie, Czerniewicze, Lenkiewicze, Grubery, Pierlingi, Calebottowie, Baczyńscy, Brzozowscy i wielu lanych słynnych jezuitów. Oni to wychowali na Białej Rusi całą generacyą Korsaków, Szczyttów, Chrapowickich, Szadurskich i t. d. , którzy cnotami i przywiązaniem do kraju przyświecali tej dzielnicy dawnej Polski. Wysokie stanowisko moralne, jakie w owym czasie zajęli jezuici w kraju, sprawiło, że zakon ich znalazł czcicieli i protektorów nawet pomiędzy Rossyanami, którzy wychowanie swych synów chętnie im powierzali, jak to niejednokrotnie wspominał Puszkin, a przed niewielu laty i ks. Suworow, generałgubernator Petersburga, niegdyś uczeń jezuicki. Zawiązała się tedy ciekawa korespondencya pomiędzy generałem zakonu Brzozowskim a ministrem oświaty Razumowskim, która stale dążyła do przekonania ministra o konieczności otwarcia w Połocku akademii, niezależnej od uniwersytetu wileńskiego, niewyłamującej się wszelako z pod kontroli rządu. Juz w czerwcu 1814 r. tenże generał jezuitów Tadeusz Brzozowski oświadczył listownie prowincyałowi zakonu, że sprawa akademii połockiej postępuje pomyślnie. W grudniu t. r. dał na nią istotnie cesarz ostateczne zezwolenie a w styczniu 1812 r. wyszedł ukaz Aleksandra I do senatu w którym ten monarcha wynosi jezuickie kolegium połockie na stopień akademii, z nadaniem jej przywilejów uniwersyteckich, a także oddając pod jej zarząd wszystkie szkoły jezuickie w Rossyi założone i nadal założyć się mające. Na podstawie tego ukazu wydanym został 1 marca t. r. z kancelaryi ministra oświaty przywilej cesarski, w którym się wyszczególniają prawa akademii jezuickiej w Połocku. Wykładać w niej miano wszystkie umiejętności, za wyłączeniem medycyny i prawa karnego. Dzieliła się ta akademia na 3 fakultety pierwszy obejmował języki; drugi Połock