przeto trudno oznaczyć granice obszaru tą nazwą objętego. Nazwą tą zwykle obejmujemy pas ziemi ciągnącej się w południowowschodnim kierunku po obu brzegach Prutu, od źródeł rz. Tłumaczka aż do ujścia Czeremoszu, w pobliżu wsi Załucza. Obszar ten mieści się przeważnie w obrębie powiatu kołomyjskiego. Północną część od Kołomyi znamionuje zbity ciężki czarnoziem podolski, z gliną diluwialną w potężnych częstokroć pokładach; zewnętrzna jej plastyka przedstawia krainę pagórkowatą z licznemi zagłębieniami lejkowatemi. Wioski, osiadłe po jarach, odsłaniają się widzowi dopiero wtedy, gdy z monotonnnej wierzchowiny spuszcza się nagle ku dolinom, poprzerzynanym zwykle leniwie płynącymi potokami. Lasy liściaste, złożone przeważnie z dębu, grabu, klonu i osiki, a brak zupełnie drzew iglastych. Uprawa hreczki, kukurydzy, tytoniu i melonów odbywa się tu na wielkie rozmiary; chów bydła przeważnie siwego. Ptaki, motyle, chrabąszcze przedstawiają głównie gatunki właściwe krainie stepowej. Przeciwnie na południe od Kołomyi, tuż za Prutem, rozpoczyna się świat górski. Zapowiadają go nietylko czerniące się na widnokręgu pasma gór, ale też piaskowiec karpacki w Myszynie, solne źródła w Kniaźdworze, bukowe i smerekowe lasy, wreszcie i sami mieszkańcy z właściwościami górskiego ludu. W punkcie, gdzie świat stepowy z górskim się ściera, na rozległej dolinie pochylonej ku Prutowi, na jego lewym brzegu, leży Kołomyja. Przylegające do niej od północy i wschodu wsie, z uprawnemi polami i rozrzuconemi po wszystkich stronach dąbrowami, przypominają Podole, a wrażenie to złudne byłoby zupełnem, gdyby nie te góry piętrzące się daleko na zachód i południe od Kołomyi, gdyby nie ten rozlewny Prut szumiący. Znaczne nachylenie P, ku południowemu wschodowi ułatwia przystęp cieplejszym prądom powietrza i pozwala na uprawę kukurydzy, a nawet winorośli po zacisznych zboczach południowego podgórza. Możnaby powiedzieć, że Podole zbliżywszy się na Pokuciu bezpośrednio do gór, dnem głównych dolin głębiej się wdarło w miazgę podgórza. Przykładem tego jest ciepła dolina Czeremoszu, którą na 3 mile przeszło od miasteczka Kut aż do zlania obu Czeremoszów Białego i Czarnego ciągną się piękne sady, a uprawa kukurydzy i tatarki hreczki, wymagających podolskiego podniebia, przeciągnęła się za Czeremoszem Czarnym jeszcze głębiej w góry aż po Jasieniów i Krzyworównię. Stąd też pochodzi, że stan powietrza nietylko w ciągu tygodnia lub doby, ale nawet dnia, jest tu bardzo zmiennym. Właśnie temu pośredniemu położeniu, na samym skrawku, między dwoma różnemi światami, zawdzięcza Kołomyja swą zmianę temperatury i niejednostajną przeciętnie ciepłotę. P. zaludnionem zostało dość późno. Herodot opowiada, iż Dniestr, przy ujściu którego mieściły się kolonie greckie, wypływa z wielkiego jeziora, oddzielającego Skitów bądź to od Neurów, bądź od Agatyrsów Herod. , IV, 51, cf. 100. Za największą kraju tego osobliwość wskazywano dwułokciową stopę Heraklesa, w jednej ze skał naddniestrzańskich wytłoczoną. Wieść o wielkim u źródeł Dniestru jeziorze może znaleźć swe potwierdzenie albo w rozległych bagnach nad Dniestrem koło Koniuszek i Dołobowca, albo też, przypuszczając, że Stryj, dopływ Dniestru, mógł być uważany za główne koryto tej ostatniej rzeki, znajdziemy w okolicach Sinowódzka Wyżniego, skąd już niedaleko do źródła, w łożu rzeki ogromy skał porozrywane, a mieszkańcy pobliskiej wsi Międzybrody rozpowiadają, ze niegdyś było tam wielkie jezioro, od którego sinych wód miała powstać i sama nazwa Dolnego i Górnego Sinowódzka. Nie wiemy jaki rodzaj życia wiodły ludy, o których pobycie w tych stronach dochodziły wieści do kolonii greckich; to wszakże pewna, że gdy u źródeł Bugu i Styru od dawna już rozpierano się orężem o posiadanie urodzajnych ziem i grodów czerwieńskich, Pokucie wraz z Wołoszczyzną długo jeszcze było siedzibą koczowniczo wałęsających się hord Pieczyngów, które tu wypasały liczne trzody swoje. Przedzielały ich naokoło od sąsiadów rozległe puszcze, przez które cichaczem przedzierając się, napadali Pieczyngowie sąsiednie kraje. Bolesław Chrobry umiał ich sobie stale pozyskać. We wszystkich niemal jego wyprawach widzimy ich bądź w obozie, bądź odrębnie szarpiących kraje nieprzyjacielskie. Gdy raz około 1013 r. wszczęli rozruch w jego obozie, cały ich pułk w pień wyciął. Kazimierz I wszedł w ścisłe stosunki z Jarosławem Wielkim, a potomstwo jego było juz bardzo blisko z książętami ruskimi spokrewnione. Właśnie za tych potomków posuwają się od strony grodów czerwieńskich coraz więcej ku Karpatom stałe osady. Na wzgórzach, świeżo z lasów wytrzebionych, powstawały włości, najczęściej przez jeńców wojennych osadzane. W drugiej połowie XI w. pojawia się tu najpierw Trębowla, znacznie później Halicz nad Dniestrem. Nazwa jego miała wziąć swój początek od Haliczyny mogiły, jak powiada kronikarz wołyński, albo jak mówi Długosz, od góry Halicza. Wszakże podobnegoż imienia gród, na stronie południowej Karpat, wzmiankowany jest w dziejach już od X w. , i dał niejednokrotnie powód pisarzom późniejszym do mieszania zdarzeń i miejsc różnych od siebie. Wasiłko Rościsławowicz, ks. trembowelski, gromadził pod swą chorągiew Pokucie