stów i Pawołocz, zachwycił też w swoje ręce i puste P. Wiadomo, iż zuchwały ten watażka szeroko w tych się stronach rozgościwszy, poczynał w nich sobie jako władca samodzielny i nikomu niepodległy, formalny rząd nad niemi przywłaszczał. W zagarniętych przez siebie miasteczkach porozmieszczał sotnie swego pułku. I tak w P. stanęła sotnia Palej owco w pod rozkazami Hryćka Borysenka. Brat tego ostatniego był zabity w Niemirowie w 1704 r. przez sotnika nadwornych kozaków Potockiego, niejakiego Oleksija. Borysenko zawiadomiony o tem poniósł Oleksemu zemstę jakoż wpadłszy za ordynansem Paleja do Niemirowa, tegoż Oeksija pozbawił życia, a sam następnie w tymże Niemirowie zażegł głownię buntu Arch. J. Z. R. , cz. III. Bunt ten atoli przygasł rychło, a następnie i efemeryczne panowanie Paleja się skończyło. Ten ostatni, jak wiadomo, został przez hetmana Mazepę ujęty, a przez Piotra W. zesłany na Sybir. Jak skoro niestało herszta, rozprzęgła się natychmiast i wolnica jego, składająca się z czerni prostaczej, zbrodniów i rabusiów, z doraźnej li łupieży żyjących. Pomimo jednak, że Palejowcy się rozpełzli, P. nie przestały być miejscem jako tako zamieszkałem, chociaż naturalnie zaludnienie ich po rozsypce onychże Palejowców do skromniejszych o wiele musiało być sprowadzone rozmiarów. Atoli traktat Prucki w 1711 r. i należący do niego Stambulski r. 1712 zdawał się Ukrainie erę pokoju zapowiadać. Wojska rossyjskie zosta ły z niej wyprowadzone a hetmani polscy w 1712 r. dla odebrania jej pod zwierzchność Rzpltej wysłali z 12, 000 wojska ks. Jerzego Lubomirskiego. Tymczasem Kozakom siczowym, którzy w skutek traktatu Pruckiego, opuścili starą sicz, jako już do Turcyi należącą a osiedli w nowej, nie w smak było to zajęcie przez wojska polskie Ukrainy, do której posiadania sami rościli pretensye. Jakoż Perebijnos, herszt ich, wpadł w Ukrainę braoławską i w P. wyciął dwie konsystujące w nich chorągwie wołoskie. Zaczem Lubomirski bezzwłocznie musiał wysłać od Połonnego wielkie podjazdy, które Kozaków zniosły, lubo z wielką pracą i krwi rozlewem, bo aż do siczy za nimi dotrzeć musiały Otwinowski, str. 191. I tak owego roku mówi współcześnik Ukrainę odebrano a fortece prezydyami osadzono. Szlachta powróciła też do swoich dóbr a Ukraina przez odnowienie zaludnienia, dzięki gospodarczej ochocie szlachty, zaczęła stopniowo wychodzić z długiego stanu dziczy, w jakim dotąd zostawała. Dziedzicem P. był wtedy ks. Janusz Wiszniowiecki. Za jego posiadania rozległe obszary dóbr jego zaczęły się na nowo osiedlać. Ludność zewsząd zapraszano na półwolne słobody. Wsie podczas ruiny pozatracane baz śladu, zaczęły się też odradzać, jak Biłaszki, Horodek, Lulińce Mytnica Toporowska, Staniłówka, Szyrmówka i Jarmoszówka. P. niemniej stanowić zaczęły dość pokaźne miasteczko. Ks. Janusz pozwolił tu żydom osiadać, handlować i zajmować się rzemiosłami. Wznieśli ta oni swoją synagogę. Mczko się ożywiło handlem przez przybywających na sławne jarmarki. Odwiedzali je kupcy zagraniczni, moskiewscy i tureccy. Zarząd dóbr jak i urządzenie onych, było powierzone t. zw. gubernatorom. W 1731 r. gubernatorem P. był niejaki Rządkowski Arch. J. Z. R. , cz. 6, t. I, str. 361. Ten wioski osiedlone oddawał w dzierżawę. Włościanie też doznawali opieki tak dziedzica jako i jego. Podczas rządcowstwa jego wieś Lulińce trzymał kontraktem arendownym niejąki Józef Łaganowski, ale ten za pociąganie poddanych do niesłusznych robót miał przez tegoż rządcę Rządkowskiego przeciwko sobie wytoczony proces, w skutek którego został przez sąd Winnicki za angaryzowanie i violencye poddanych skazany na banicyą tamże, str. 361, w dodatku. W 1733 r. komisarzem dóbr pohrebyskich był niejaki Wood, miecznik in flancki, a w 1735 r. Jerzy Jandukiewicz tamże, str. 136 137. Zkolonizowaniem dóbr, podniesieniem w nich pracy gospodarczej na większy rozmiar, rządcowie ci niepospolity przyrost dochodów dziedzicowi zapewnili. Ale ta cała praca produktywna, mozół i zachód ów gospodarczy, przerywanym był nieraz fatalnie przez zuchwałe z siczy hajdamackie najazdy, które już miały stać się kraju tego jakby dziedziczną klęską. Już w 1737 r. hultaje ci koło P. porabowali sioła nowo osiadłe, ludzi pozabijali, dobytek zabrali Arch. J. Z. R. , cz. III, t. 3, str. 207. Ale w 1738 r. ciż hajdamacy pod wodzą Charka Żyła, Grzywy i Iwana Medwedia, wpadłszy do P. i zamek podstępnie opanowawszy, zgładzili komisarza Jana Szczeniowskiego, wojskiego żytomierskiego, oraz kilku ze szlachty, a także i żydów wielu, bądź w zamku szukających schronienia, bądź w mczku pozostałych. Poczem zapalczywie rabować zaczęli. Pieniędzy i rzeczy zrabowanych przez nich na 400, 000 złt. obliczano Arch. J. Z. R. , cz. III, t. 3, str. 279. Ks. Janusz Wiszniowiecki umarł 10 stycznia 1741 r. we Lwowie jako kasztelan krakowski. Zacna to była postać, osobistość sympatyczna. Serce miał dla przyjaciół otwarte, serdeczny, poczciwy, przytem pan szczodrej ręki. Kochankiem tez był szlachty. Układał wiersze, ale pod cudzem imieniem Ign. Olszańskiego, kanonika krak. , albo Gabr. Bogdańskiego. Miał on za sobą Teofilę Leszczyńską, która przeżyła go i w 1741 r. intromisyą wzięła do klucza pohrebyskiego. Następnie córka tejże ks. Pohrebyszcze