jowych i zagranicznych szkołach i władał trzema językami. Przez pewien czas bawił na dworze Zygmunta III i był następnie posłem w r. 1620 i 1629. W ówczesnej wojnie z Turkami dowodził pod sławnym hetmanem Chodkiewiczem oddziałem wojska pol. Kiedy Szwedzi do kraju wpadli, stawił się najprzód ze swoimi współobywatelami mężnie i zawarł z nieprzyjacielem jako pomocnik pokój. Był to mąż bardzo pobożny. Trapił swoje ciało postami, sypianiem na gołej podłodze, Włosienicą i biczowaniem. Co sobotę przystępował w kościele przez niego założonym w Łąkach do spowiedzi św. i do stołu Pańskiego. Założył on ten kościół reformatów w r. 1624. Przed Wielkanocą zamykał się tu w celi klasztornej, ażeby się tem lepiej przysposobić do wielkanocnej spowiedzi. Odbywał pieszo dalekie pielgrzymki do miejsc świętych. Był zawsze gorliwym obrońcą św. religii katolickiej. Pałał szczególnem nabożeństwem do cierpień Jezusa, do Najświętszego Sakramentu i do N. Maryi Panny. Do cudownego obrazu Matki Boskiej w Sierpaku dwie tablice srebrne posłał i na inne kościoły i dla ubogich był bardzo szczodrobliwy. Z małżonką swoją Jadwigą Maryanną Czarnowską w wzorowej żył zgodzie i miłości. Tak nabożny i cnotliwy umarł w Bratyanie d. 17 lipca 1643 r. w 49 r. życia. Tu pochowany 10 listop. tegoż roku z wielkim żalem rodziny, wszystkich poddanych i tych nawet, którzy żyjącego byli przeciwnikami. Na odwrotnej stronie jest w pośrodku obraz przedstawiający nieboszczyka klęczącego przed ukrzyżowanym P. Jezusem; u góry zaś widać w obłokach ukoronowaną Matkę Boską. Wojenne jego czyny i zasługi obywatelskie przedstawione są w mniejszych obrazach pobocznych. Warto jeszcze wspomnieć, że jak dawniej tak i dziś jeszcze Nowomieszczanie szczególną czcią otaczają Joba sprawiedliwego. Jego figura ranami pokryta uchodziła ogólnie za cudowną. Wizytacya Potockiego z r. 1706 pisze, że wierni licznie zewsząd tu przychodzący, często nadzwyczajnego nieraz doznawali pocieszenia. Stoi w małej framudze obok ołtarza św. Joba ob. Fankidejski, Utracone kościoły, str. 114. Z kaplic w kościele przechowała się tylko piękna kaplica Działyńskich, chociaż z dawniejszych ozdób wiele utraciła. W grobach spoczywają oprócz wymienionego już Jana, jeszcze dwaj wojewodowie Działyńscy, Mikołaj i Jan. W r. 1694 został kościół tutejszy odnowiony, bo w wojnach szwedzkich znacznie był podupadł. Ostatni zaś raz restaurowano go około r. 1868. W ciągu czasu utraciło N. jednę kaplicę i prepozyturę ś. Jerzego. Pierwsza, t. z. polska kaplica ś. Wawrzyńca, stała na cmentarzu. W kościele odprawiało się tu polskie nabożeństwo, zaś za czasów krzyżackich niemieckie. Polski kapelan pobierał rocznie 24 grzywien, zapisanych na wsi Rakowcach. R. 1581 jeszcze je wypłacał właściciel Rakowic podkomorzy Mortęski. Magistrat jednak obracał te pieniądze na inne cole, ponieważ kapelana wtedy żadnego nie było. Później, kiedy Niemcy przyjęli luteranizm i od fary się wynieśli, pozostali sami prawie Polacy katolicy. Kaplicę wtenczas jako nieużyteczną rozebrano i przeniesiono około r. 1610 do Chróśla, gdzie użyta została do budowy tamtejszego nowego kościoła. Prepozytura ś. Jerzego stała tuż po za miastem przed Bratyańską bramą. Jak gdzieindziej, tak i tu była połączona z cmentarzem miejskim i szpitalem. W czasie reformacyi przywłaszczyli ją sobie innowiercy, przez co dochody wszelkie zaginęły. Walący się w gruzy kościołek kazał około r. 1610 biskup Gębicki rozebrać. Szpital dosyć obszerny i mocny, pozostał jeszcze na starem miejscu. Ale starosta bratyański Paweł Działyński postanowił na opuszczonem miejscu wznieść nowy kościół. W tym celu prosił biskupa Kuczborskiego, żeby mu wolno było sprowadz. ć tu ojców reformatów, którym potrzebne ogrody już był ofiarował jego ojciec Mikołaj, wojew. chełmiński, on zaś sam chciał wybudować nowy klasztor i kościół; szpital zawczasu przeniósł na inne miejsce, szczodrobliwie go opatrując. R. 1624 zezwolił biskup i nuncyusz papieski Jan Lancelotti na nową fundacyą, poczem wkrótce tu stanęli pierwsi ojcowie reformaci. Już r. 1625 wiele wycierpieli od osławionych Lisowczyków, których sejm za różne zbrodnie i nieposłuszeństwo ogłosił był za bezecnych. Na własną rękę napadli oni tutejszy klasztor i miasto, paląc i rabując. Wizytator biskupa Potockiego mówi o nich, że prawdziwie pomstę Bożą na siebie ściągnęli. Wykonał ją niebawem w srogi nader sposób wspomniony już ssta Paweł Działyński, dając wyciąć naraz mieczem kilkuset Lisowczyków. Pochowano ich zaraz za cmentarzem ś. Jerzego na zachód. Pagórek dość znaczny długo jeszcze wskazywał miejsce tej kary in quo, sc. coemeterio, cumulus ingens consepultorum rebellium militum quondam confoederatorum, dictorum Lissovii, qui a. 1625 in hac civitate justas Divinae poenas yindictae per Illrem olim Paulum Działyński, Capitaneum Bratianensem, sumpserunt et aliquot millia una die ore gladii consumpta; str. 482. Daleko więcej wycierpieli ojcowie od Szwedów, którzy im klasztor wraz z przedmieściem zupełnie zburzyli. Jako tułacze błąkali się bez schronienia, aż im Paweł Działyński nowy klasztor zbudował w Łąkach. Po wioskach utraciła nowomiejska parafia kilka kaplic, mianowicie kaplicę zamkową w Bratya Nowemiasto