str. 318. Pustynia ta, za Dnieprem leżąca, posiadała rozległość znakomitą, ale na której nie było od wieków ani śladu siedzib ludzkich. Leżała ona w ziemi, która będąc wschodniem a pustem województwa ówczesnego kijowskiego brzegowiskiem, jakby jego dodatkiem, nie miała żadnego znaczenia, nawet po imieniu jeszcze właściwem nienazwana, chyba w braku wszelkiej urzędowej lub potocznej nazwy brzegu tatarskiego. ogólnikowe niekiedy nazwisko nosząca. Atoli na tym brzegu tatarskim, na owej najostateczniejszej Ukrainie taż sama pustynia rzeki Suli nabyta od Bajbuzy przez Wiszniowieckiego, łączyła się i zlewała z niemniej rozległemi a przyległemi obszarami, należącemi podtenczas już do ks. Michała Wiszniowieckiego, kaszt. kijow. , ssty czerkaskiego, brata ks. Aleksandra, które tenże ks. Michał, odebrawszy Moskwie Putywl, zdobył był własnemi siłami i wojskiem i słobody w nich poosadzał Arch. J. Z. R, , t. . I, cz. 2 290. Przeto posiadłości te razem wzięte, a powiązane teraz z sobą, ogromne też zaczęły tworzyć latifundiä, które z przykupnem wielu innych przyległych dziedzin zamykały w swych obrębach aż kilka rzek, jak Sułę, Udaj, Worsklę, Supoj i Psiół, od ujścia ich w Dniepr aż prawie do źródlisk. Ks. Aleksander na tych pustych obszarach założył Łubny i nazwał je od swego imienia Aleksandrowem; ks. Michał zaś w Romnach wzniósł zamek i miasto, dawszy mu za herb wierne godło tej ziemi krzyż na mogile. Michał Wiszniowiecki, jako starosta czyli wódz granicy, bronił jej i strzegł, aby zawsze była na niej gotowość i siła. Ztąd zamki swoje najeżył on rycerstwem i dla tego to zapewne urosła bajka, że był on jakoby hetmanem kozackim, a on tylko był starostą, t. j. piastował urząd i godność, która tu na tem krwawem pograniczu z natury swojej była militarną. Wszystko to wszakże nie tylko bez pracy wielkiej, ale i nie bez uszczerbku w mieniu obeszło się dla niego. Toć gdy umarł, widziemy, że szlachta wołyńska w 1595 r. świeżo po jego śmierci, wstawia się o to na sejmie, aby koszt jaki on wraz z bratem Aleksandrem łożył na założenie takich miejsc obronnych, jak Korsuń, Czehryń, Ilejowa hora, był jego następcom przez Rzplitę zwrócony, pamiętając na to, że obaj ci książęta w młodości swojej krew swą przelewali, majętność utracali, a zawsze ku pożytkowi i zasłonie Ukrainy Malin. Źródła do dziej. polsk. , II 155. Brat jego Aleksander, wziąwszy po nim sstwo czerkaskie, przeżył go o lat wiele, albowiem umarł, jak się zdaje, około 1618 r. , bo już w tym roku, jak widać z dokumentów, dziedziczy na Brahyniu, M. i dobrach Zadnieprskich syn jego Adam Dawn. regestr ks. ziemsk. i grodz, kijow. . Ten atoli niemieszkał ani w Łubnach, ani w M. , ale w ulubionym swoim Brahiniu, gdzie w domu jego jak świadczą dzieje, znalazł był przytułek Dymitr Samozwaniec. Adam Wiszniowieckiumarł bezdzietny i cała jego fortuna zlała się drogą układów familijnych na synów ks. Michała, a braci jego stryjecznych, ks. Jerzego i Michała, a raczej tylko na tego ostatniego bo ks. Jerzy, kaszt. kijowski i ssta kamionacki, wykupiwszy od ks. Czartoryskich gniazdową siedzibę swych przodków Wiszniowiec, i w nim zamieszkawszy, umarł był bezdzietny jeszcze w 1615 r. Ks. Michał tedy ujrzał się właścicielem nietylko dóbr wołyńskich i M. , ale i całych zadnieprskich, olbrzymich obszarami i po kraju szeroko jak morze rozlanych. Za jego też rządów dobra owe zadnieprskie dopiero na dobre zaczęły się osiedlać. Niewyczerpana obfitość wszystkiego przyciągała ludność, a z ludnością obrony krajowi przybywało. Toć w miejscach aż dotąd najzupełniej pustych, gdzie przechodzień nawet zabłąkany bywał rzadkim gościem, mnogie wsi i miasteczka po wyrastały. Jak brat jego Jerzy był gorliwym katolikiem, tak on zagorzałym nieunitą. Ź żoną swoją Reginą Mogilanką powznosił liczne monastery i cerkwie, jak w Mharze pod Łubnami, Przyłukach, Łukomli i Mosznach. Atoli książe ten już niedługo żył; udawszy się ze szwagrem swoim ks. Samuelem Koreckim na wyprawę do Wołoch, tam w 1618 r. otruty został Niesiecki. Spadły przeto włości jego na trzech jego synów Aleksandra, Janusza i Jeremiasza. Opiekunem tak małoletnich książąt jak i ich dóbr został stryj ich ks. Konstanty Wiszniowiecki, wojewoda ruski i ssta czerkaski. Ale właśnie podczas tej opieki dobra zadnieprskie doznały były krzywdy niemałej; oderwano od nich Romieńszczyznę całą, którą król Władysław IV, ad male narrata, oddał był ulubieńcowi swemu Kazanowskiemu Archiw J. Z. R. , t. I, cz. 2 290. Opiekun ks. Konstanty w obec tej krzywdy małoletnich zdobył się tylko na sądowy protest, którym ostrzegł, jak był powinien, całości prawa książąt tamże. Tymczasem młodzi pupilowie ks. Konstantego uczęszczali już wtenczas na nauki, wpierw we Lwowie, potem w Krakowie. Atoli tak w starostwach ukrainnych, jak i w dobrach małoletnich Wiszniowieckich. Kozacy niezadowoleni z szeregu konstytucyj ścieśniających ich swobody, podnieśli bunt. Było to w 1628 r. Hetm. Koniecpolski wyruszył przeciwko zbuntowanym. Okolice M. stały się pierwszą widownią starcia. Odrzywolski, wysłany z oddziałem przez hetmana w przedniej straży, spotkawszy się z Kozakami w M. , tak się starł z nimi dzielnie, iż zmu Moszny