lach z poselstwa swego do Sagap Gireja hana krymskiego ob. Akty wilenskoho grodz, suda, t. VIII, str. 475 i Oboleńskiego i Daniłowicza Kniga posolskaja, str; 40, umarł bezdzietnie, i dobra jego ziemskie ukraińskie, tak zwane Kalenikowskie Słobodyszcze, Berdyczów, Machnówkę etc. wziął po nim synowiec jego Fedor Fryderyk Tyszkiewicz, syn Jerzego, wojew. brześciańskiego. Fedor ten czyli Fryderyk miał braci Jerzego, Piotra, Ostafiana, Marcina i Aleksandra. Ale zaledwie, za czasów Kalenika, zaczęła cokolwiek z pustkowia wychodzić M. , gdy w 1585 r. powtórny napad ordy zniszczył ją znowu ze szczętem. Toć w inwentarzu dóbr Tyszkiewiczowskich z r. 1593 czytamy też Na tej rzece Piatu wielkim, w wierzch, sieliszcze Machnowskie puste stoi Arch. JZR. , część 6, t. I, str. 223. Jednakże Fryderyk Tyszkiewicz zaczął się pilnie krzątać nad uporządkowaniem swej własności; M. spustoszałą nanowo znów osadził, i jej bezpieczeństwo opatrzył przez wzniesienie nowego zameczku, na miejscu dawnego, który się wznosił, jak to już wiemy, na prawym brzegu rz. Hnyłopiata, i w zameczku tym wojenną czeladź chował. Oprócz M. jeszcze kilkanaście wiosek i futorów pozakładał z papierów Sztejna w Zb. Konst. Swidz. . Miał on zatarg sąsiedzki o granice z ks. Januszem Ostrogskim, wojew. krak. , dziedzicem dóbr przyległych hlińskich i pikowskich i innych. Dzielił, jak nam wiadomo, dobra machnowieckie od dóbr hlińskich, tak zwany czarny szlak Ale szlak ten właściwie stanowił granicę niedokładną, niejaką, bo za zwyczaj szlaki tatarskie nie tworzyły nigdy taśmy czyli bitej drogi, ściśle określonej; przeciwnie obejmowały zwykle przestrzeń dość sporą, na kilka mil częstokroć rozpościerającą się, którą tatarzy wpadali. Granica więc taka nie mogła hyc jak tylko domysłowa, i, jako taka, nie dziw że spornemu, bądź co bądź, musiała podlegać tłumaczeniu. A przeto też, wzajemne napaści, o tę sporną granicę właśnie, pomiędzy ks. Ostrogskim i Tyszkiewiczem, były na porządku dziennym. Jeden z drugim wojował po sąsiedzku o miedzę przestrzeńszą, jak gdyby obszarów, których mieli w bród, było im za mało. A więc widzimy, że w 1611 r. ks. Janusz Ostrogski nasyła z 1000 tatarów i Czeremisów na uroczysko Kremianyj Piat, leżące pod samem miastem i zamkiem M. ; ci też ludzie, obwoławszy słobodę, stawiają w ślad za tem kilka chałup na onem miejscu, oraz i twierdzę, czyli obronę naksztalt zameczka, którą wałem obsypawszy i palami ostawiwszy, słobodę tak naprędce zaimprowizowaną Nowym Pikowem nazywają. Z tej też słobody na mil trzy gruntu, wzdłuż i wszerz, odjęli. Ale nie poprzestając na tem, ciż sami ludzie ze słobody, wystraszać zaczynają ludzi z mczka M. nihde dobrowolne słowa dokumentu propustyty nechotiat; tak że machnowieczanie z welikoj bojaźni baczuczy boje, rany, grabieży na inszych susiediech swoich, a do toho nemajuczy wolnoho wystja z mesteczka, ani wygnania na pole towarow swoich, za stisnieniem i utiskom welikim tam na tuj u woliu za JM. Pana Krakowskoho, kotoryje gwałtowne tuż na kilka strelenja z łuka pod mistom JM. Machnowkoju, a to ku znesenju i na zniszczenie toho mesta i seł, koło neho buduczych, osażena jest; za usiłowaniem tych ludej i starostow Jeho Miłosti zadawatysia, i domy z mesta Machnowki perenositi tam na tuju wolnu poczali Archiw JZR. , część 6, t. I, str. 377. Ale Tyszkiewicz pomimo tego twardo stał przy swojem, i nie tylko o gwałt ten energiczny założył protest przed sądami, ale w końcu nie dał się zjeść w kaszy i krwawo też przeciwnikowi odpłacił. Oto w 1612 r. odważną napaścią ubiegł zameczek nowopikowski, spalił go i zrównał z ziemią, toż samo uczynił z wolą czyli słobodą; ludzi jej porozpędzał; ale podczas tego zajazdu nie obyło się i bez krwi rozlewu Arch. Lipowieckie. Owe zajazdy ówczesne, guerry owe krwawe domowe farsalje, gdzie jeden na drugiego się armował, napadał, rabował, palił, zabijał; wszak to świat naszego Ariosta lub Walterskotta, opłakany w rzeczywistości, cudowny w poezyi Ale Tyszkiewicz miał sprzeczkę graniczną jeszcze i z ks. Anną Korecką, bo i od Biłołówki podobnież zachodziła wątpliwość co do granic. Oto znów czytamy pod r. 1611 skargę woźnego Tarasa Oparypskiego na tegoż Fryderyka Tyszkiewicza, że kiedy ten przyjechał z pozwami od ks. Koreckiej do M. , to go zbili słudzy Tyszkiewicza i same pozwy zmusili zjeść z zupą Opis akt. cent. kijow, arch. 2, str. 35. Fryderyk Tyszkiewicz ożeniony był z Zofią z Ostroga Zasławską, a więc z powinowatą bliską sąsiada swego od Hlińska, i adwersarza. Miał on trzech synów Samuela, Hieronima i Janusza. Starsi dwaj zginęli w Moskwie, a więc szerokie swoje włości zostawił jedynemu Januszowi. Możny to był ziemianin; rządny, zabiegliwy, jeszcze nabyciami fortunę swą powiększył. Był sstą niechworowskim. Syn jego Janusz, wprzód sssa żytomirski, potem wojew. kijowski, był wybitną swego czasu postacią. Młodość swą spędził śród prac obozowych; będąc jeńcem w Krymie, cierpiał więzy, ale, wydostawszy się z nich, w skutek ślubu uczynionego podczas niewoli, fundował kościół i klasztor oo. karmelitów w Berdyczowie. Pobożny, nie skąpił funduszów na fundacye kościołów i klasztorów, jako to oo. jezuitów w Kijowie, oo. bernardynów w Machnówce. On to w tej Machnowicze