każdej z sióstr tego zgromadzenia po 40 rubli rocznie, które, przy szczupłych ofiarach okolicznego obywatelstwa, są jedynem ich utrzymaniem dzisiaj; nowicyat także w ostatnich latach zniesiony został. W zupełnem więc prawie ubóstwie kilka starych zakonnic, wraz z starym swym kapelanem, utrzymują się tu dotąd. Tutejszy i drugi tejże reguły w Dubnie, są jedynemi pozostałemi dziś na Wołyniu klasztorami żeńskiemi. Dalej nieco po za dolnym zamkiem, na ulicy Karaimskiej, na prost wjazdu do zamku górnego, sterczy wspaniała ruina kościół i klasztor karmelitów. Obszerne klasztorne mury bez dachu; na kościele w niektórych miejscach dochował się on jeszcze; pozostały nawet potrzaskane sklepienia, na ścianach i suficie gotyckim w łuki ocalały piękne freski, pomimo deszczu, który I je opłukuje; na gzemsach w bogatych sztukateryach niezliczona ilość gniazd ptasich, groby rozwarte sterczą kośćmi, których nie zadano sobie trudu chociażby uprzątnąć; czaszki i piszczele ludzkie walają się w śmieciach. świątynia to nawet niedawna, w 1764 r. fundatorem jej był Stanisław Maniecki, podstoli wołyński, który założył ją pod wez. N. Panny Szkaplerznej. Ucierpiawszy w pożarze 1793 r. , kościół ten powtórnie przez ogień zniszczony został w 1845 r. i już więcej odbudowany nie został. Karmelici po innych klasztorach rozproszyli się, a majątki ich przeszły na własność rządu. W stronie północnej od kościoła karmelitańskiego natrafiamy znowu na mury, znowu na ruinę, to pozostałe szczątki kościoła i klasztoru bonifratrów, z dawnej cerkwi ś. Jakóba przerobionego, co jeszcze znać, pomimo że temu niektórzy zaprzeczają, tak z samej architektury tej świątyni, bardzo starożytnej wschodniej, jak również z ołtarza obróconego na wschód. Ruinę tę w 1858 r. z licytacyi rządowej wraz z placem kupił Kraszewski, odprzedał obywatelowi Grodeckiemu, a ten znowu żydom łuckim, którzy znaczną część kościoła rozebrali na cegłę, a w murowanym klasztorze porobili mieszkania dla siebie. Pierwiastkowy kościół i klasztor bonifratrów tutejszych stał tam, gdzie się krzyżują ulice od katedry do karmelitów i od sklepów do dominikanów prowadzące, ale tego już śladu nie pozostało, a w części klasztoru, na dom murowany przerobionej, żyd przedsiębierca szynk wówczas założył. Otóż tam to początkowo założył konwent bonifratrów ordinis Beati Joannis Dei, Baltazar Tyszka, kanonik łucki, przy którym zbudował kościół p. t. ś. Maryi Magdaleny dla tychże zakonników, co wszystko aprobowała konstytucya sejmowa 1647 r. , w jakim zaś mianowicie roku bonifratelli, jak ich nazywa konstytucya, przybyli do Ł. , z pewnością nie wiadomo. Był to najpożyteczniejszy może ze wszystkich zakonów na Wołyniu. Bonifratrzy utrzymywali tu szpital na wielką stopę i dom obłąkanych, na które to instytucye zbierano co piątku składki w mieście i na prowincyą wysyłano w tym celu zakonników. Zajęci obowiązkami swemi niesienia ulgi cierpiącej ludzkości, zakonnicy ci nie odprawiali sami mszy świętej, wyjąwszy przeora i wikaryusza ich zgromadzenia. W 1680 r. przeorem w tym klasztorze był Stefan na Kępnie Kempiński, który wielkie zasługi w Ł. położył. W 1793 r. klasztor i kościół, dzieło Tyszki, spłonęły od ognia; wtedy to honifratrzy wraz z całem swem mieniem i zakładami przenieśli się do opuszczonej już wówczas cerkwi zasztatowej ś. Jakóba, przy której nowy klasztor dobudowano. W 1844 r. znowu pożar dotknął te zakłady, a bonifratrzy z rozporządzenia rządu rozproszeni zostali. Na przedmieściach Ł. , opuszczone jak i inne są jeszcze dwa kościoły bernardyński i trynitarski. Kościół i klasztor bernardyński początkowo z drzewa zbudowane zostały w r. 1643 przez Agnieszkę Staniszewską, małżonkę Horaina, sędziego ziemskiego. Niesiecki wspomina o tej fundacyi, ślady jej zresztą spotykaliśmy w starych aktach wielu bernardyńskich kościołów na Wołyniu; w innem zaś miejscu, mówi Niesiecki, że fundatorem tego kościoła w tymże 1643 r. był Stanisław Liniewski, łowczy kijowski; prawdopodobnie jednak ten ostatni musiał się tylko przyczynić do fundacyi Agnieszki Staniszewskiej. To tylko pewna, że pierwotny kościół ten i klasztor były z drzewa pobudowane; późniejsze zaś wspaniałe mury, które do dziś dnia mniej od innych uszkodzone ostały się, wznieśli w 1754 r. , wspólnym kosztem, ks. Karol Radziwiłł, wojew. wileński, Stanisław Pruszyński, kaszt. żytomierski, i Sobolewski, chorąży wołyński. Musiał być wspaniały i obszerny gmach tego klasztoru, kiedy go sobie obrał za rezydencyą i do końca życia w nim przemieszkał biskup Cieciszowski, z licznym swym dworem i otaczającymi go duchownymi, a wiadomo jak wystawne było życie togo biskupa. Za czasów nowego już rządu cesarrze rossyjscy Aleksander I i Mikołaj w przejazdach swych przez Ł. jeszcze za życia Cieciszowskiego i po jego śmierci, nie w mieście już podupadłem, ale w tym klasztorze zatrzymywali się. Pożar 1845 r. zniszczył ten gmach, poprawiono uszkodzenia, do dawnej jednak świetności nie wrócił już nigdy. W 1853 r. konwent tutejszych bernardynów z. rozporządzenia rządu zniesiony został, w kościele jednak przez lat kilka odprawiało się jeszcze nabożeństwo, aż ostatecznie urządzono w nim cerkiew, najprzód wojskową, obecnie soborną; w murach zaś klasztornych na wpół zniszczonych mieści się teraz więzienie. Ciekawe po Łuck