sługiwali, zastąpili ją płótnem i kosztownościami ze skarbu Światowida a zapłacili w istocie o wiele więcej, w skutek tego, że Henrykowi posłańcy nierzetelnej użyli wagi. Zamożność Rugian tak podnieciła chciwość chrześcian, że następnej zimy r. 1114 nawet książe saksoński, późniejszy Lothar III, wybrał się w towarzystwie króla Henryka na grabież w daleki kraj Rugian. Lecz tym razem szczęście nie sprzyjało; lód bowiem już trzeciego dnia topnieć począł, a wojsko sprzymierzonych z trudem z wyspy na ląd stały ujść zdołało. Podług innych kronikarzy i ta wyprawa skończyć się miała pomyślnie dla Henryka a król ragiański własnego brata w zakład oddał, zaś książę rugiański Dumar, pan pobrzeża lądu stałego naprzeciwko wyspy położonego, uznał zwierzchnictwo chrześcian. Roku 1147 wspierali Rugianie dzielnego króla Obotrytów Niklota przeciw niemieckim lub raczej chrześciańskim Krzyżowcom, a w r. 1160 przeciw Henrykowi Lwu i jego sprzymierzeńcom, jak niemniej opiekowali się walecznymi synami Niklota. Ale już wybiła godzina, w której także Rugia stracić miała niezależność; panami jej stali się Duńczycy. W tym czasie siedział na tronie duńskim Waldemar, a przy boku jego niespracowany przyjaciel jego, biskup roskildzki Absalon. Dwaj ci mężowie ojczyznę swą z niedoli do wysokiej potęgi podźwignęli. Dawniej płaciła Dania podatek książętom saksońskim, aby ją przed napadami Słowian także więc i Rugian bronili; jeszcze r. 1158 zapłaciła za to 1000 grzywien srebra. Król Waldemar i biskup Absalon postanowili radzić sobie sami. W tym celu rozpoczęli systematyczną wojnę celem podbicia całego nadbrzeża słowiańskiego. Najpierw zwrócili się przeciw wyspiarzom, którzy się ukorzyli i podatek przyrzekli. Śtan ten trwał niedługo, bo ledwie Duńczycy odpłynęli, Rugianie o przyrzeczeniach zapomnieli. Do tego sprzyjał im los. Książęta saksońscy bowiem, zazdroszcząc Duńczykom powodzenia, także podjęli wyprawę na wyspę; to wywołało wdanie się Duńczyków i sprowadziło zatarg między niemi a Saksonami, a następnie i kilkoletnią wojnę, z której skorzystali Rugianie nie płacąc nikomu danin. Dopiero w r. 1168, gdy Henryk Lew zajęty był walką z książętami niemieckimi, tak się poszczęściło Duńczykom, że całą Rugię pod swą władzę podbili, przy pomocy książąt pomorskich, tudzież posiłków obotryckich. Była to ósma wyprawa Waldemara przeciw Bugianom. Poddała się stolica Arkona, poddała Karenza, złożyli hołd królowie Tetysław i Jaromar. Z upadkiem samodzielności narodowej padło i pogaństwo; posąg Światowida, wszechwładnego niedawno, zburzono, Rugia, ukorzyła się przed znakiem krzyża. Do wprowadzenia chrześciaństwa przyłożył się wielce dawny kapłan i król Jaromar. Tenże sam książę sprowadzał z Niemiec księży, i następnie osadników niemieckich. Powoli też przeobrażały się w ślad za religijnymi stosunkami stosunki społeczne; ludność słowiańska zamieniała się na niemiecką. Przykład szedł z góry najprzód wynarodowili się możni, ci pociągli za sobą przedniejsze warstwy, za temi poszedł lud. Książęta, których protoplastą jest właśnie ów pierwszy chrześcianin Jaromar, zwą się dziś von und zu Puttbus. Rodzina ta przetrwała wszystkie burze dziejów od XII w. Była najprzód słowiańską, potem duńską, nastęnie szwedzką, a dziś jest niemiecką, gdy od czasu kongresu wiedeńskiego Rugia Prusom się dostała. Po pierwotnej ludności pozostały ślady tylko w nazwach miejscowych; z 522 nazw bowiem jest 410 słowiańskich a tylko 112 niemieckich. Prócz tego przechowały się liczne grodziska. Zakładano je na wyżej położonych miejscach, wzgórzach nawet, podczas gdy na Pomorzu wybierano na ten cel moczary. Składają się zwykle te grodziska z ziemnego wału, przed którym jeszcze jeden, czasami dwa wały usypywano. Więcej stosunkowo przechowało się zabytków z czasów jeszcze przedhistorycznych, z epoki kiedy wyspę zamieszk wała ludność, o której plemiennych cechachi nie mamy wiadomości. Zabytków tej odległej epoki dostarcza najwięcej półwysep, noszący nazwę Witów i Jasmund i wyżyna Hiddensoe. Badanie Hagenowa, Baiera i Scholza wykazały, iż w epoce kamiennej znajdowały się na Rugii liczne pracownie wyrobów krzemiennych. Materyał ten występuje tu w obfitych pokładach. Jedna z takich stacyi istniała na Jasmondzie, przy dzisiejszej wsi Lietzow, druga na Witowie, przy miejscowości Gramsitz, trzecia na górze Banzelvitz. To były główne punkty; prócz nich znajdowały się liczne dość mniejsze. Wyrabiano tam broń, sprzęty domowe i gospodarcze, naczynia, zausznico, szpilki, naramiennice itp. Znajdujemy te przedmioty w dwóch postaciach wykończone do najdrobniejszych szczegółów, lub też mniej kształtne, roboty ciężkiej. Być może także, że jedne są produktem epoki dawniejszej, drugie późniejszej; przy pierwszych wyrabiano np. ostrze przy nożach przez odłupanie od bryły, przy drugich juź je szlifują. Wyroby grubszej roboty znajdują się przedewszystkiem w północnowschodniej części wyspy. Najwięcej spotyka się pryzmatycznych noży. Wykonywano je przez odłupywanie od głazu krzemiennego nucleus, dla tego też jedna strona ostrza jest gładsza. Noży długich, formy lancetowej i spiczastej, używano do Rugia