podchodziła pod juryzdykcyą kanclerza Ma lachowskiego. Jakoż Małachowski przyzna wszy forum sprawie tej w swej juryzdykcyi, obłożył Mniszcha kondemnatą, a ta, jak wiadomo, nie dozwalała mu ani sądzić sądów marszałkowskich, ani sprawować u dworu urzędu marszałka. Mniszech przeto zakłada mocyą do trybunału lubelskiego o skassowanie kondemnaty i o przyznanie forum w swojej sprawie o R. z Karwickim, a kanclerza zapozywa o wyrok stronny i niesprawiedliwy. Był to krok wielce śmiały i niepraktykowany. Sądy bowiem zadworne były najwyższą instancyą, i wyroki tej juryzdykcyi w imieniu królewskiem ogłaszały się. Mniszech pozywając kanclerza, pozywał tem samem i króla. Ale August III praw polskich nie znając, nie tylko że kanclerza nie podtrzymał, lecz wziąwszy stronę Mniszcha, przeciw kanclerzowi obrócił się nawet. Przy Mniszchu, mającym tak silne plecy u króla, stanęła prawie cała magnaterya. Czartoryscy tylko, powiada Kitowicz, zawsze przeciwni dworowi, ujęli się za Małachowskim, ile że głowa ich rodu, będąc kanclerzem w. ks. lit. , prócz racyi politycznych, miał przyczynę nie dopuszczać takiego przesądu na koledze swoim, który przesąd spraktykowany na jednym, mógłby z czasem spotkać i jego. Ale pomimo to sprawa została przeniesioną do trybunału lubelskiego i przy forsie Mniszcha i jego stronnictwa sprawa Małachowskiego w gorszący sposób, bo przez skaptowanie datkiem sędziów, została przegraną, a Karwicki otrzymał kondemnatę. Ale już nie Karwicki zdawał się teraz we szranki wchodzić z Mniszchem o R. ale raczej kanclerz Małachowski z marszałkiem Mniszchem o przewagę dwu juryzdykcyi. Oba przeciwne stronnictwa jeszcze się bardziej poruszyły i magnaci z licznemi swemi jakby do bitwy orszakami udali się na reassupcyą trybunału do Piotrkowa. Ale w tem król August III umiera 1763; trybunał nie dochodzi, a tem samem powstrzymuje to zawziętość partyi, zapobiega rozlewowi krwi i kładzie nareszcie koniec tym wszystkim zajściom gorszącym. Wkrótce przyszedł sejm konstytucyjny i na nim ostatecznie kazano oddać Karwiokiemu R. , i iżby nie było pamiątki tak obruszającego pogwałcenia prawa pospolitego z ksiąg dekret trybunału eliminowano, a sentencyą sądów zadwornych przywrócono. Karwicki objął więc nareszcie R. w swoje posiadanie, ale Surynowie, dotąd trzymający się na uboczu, nagle znowu podnieśli nieuspione pretensye swoje do tych dóbr. Rozpoczyna się tedy nowy spór o tę sarnę R. pomiędzy Surynami i Karwickim. Sprawa ta oparła się aź o sejm; jakoż sejm z 1768 r. ustanowił był komisyą osobną dla bliższego rozpatrzenia tej całej kwestyi spornej. Komisarze mieli nakaz wejrzenia w dowody obu stron i jeżeli Surynowie dowiodą, iż posiadali R. jeszcze przed konstytucyą 1590 r. , to dziedzictwo owych dóbr im przyznać Vol. Leg. , VII, str. 357. Ale komisya ta z niewiadomych nam przyczyn nie przyszła do skutku i dopiero zapis kompromisarski w 1775 r. zakończył sprawę w ten sposób, iż Karwicki, chcąc dzierżenie swe ugruntować, wszedł w polubowne z Surynami i Józefem Jakubowskim synem wyżej wspomnionego Jana układy, pewną sumą pretensye ich zaspakajając na zawsze. Moszczeński w swoim pamiętniku bałamutnie podał, że jakoby Karwicki jeszcze przed rozpoczęciem procesu o R. z Mniszchem nabył prawa do tej posiadłości od Jakubowskiego, co się z prawdą nie zgadza, albowiem nie od Jakubowskiego, ale od ks. Sanguszków prawa te był nabył. Nareszcie doczekała się R. cokolwiek lepszej i świetniejszej doli. Ku uregulowaniu swojej własności Karwicki nie szczędził ani kosztu, ani starania. R. wkrótce, administrowana wzorowo, dźwignęła się ze swego upadku, i ludności jej znacznie przybyło, którą dziedzic jej zewsząd na słobodę zapraszał. Oprócz R, i wioski do niej należące, jak Olszanica, Teleszówka, Romaszki, Szarki, zapełniły się również ludnością. Stawy i rzeczki zaprzątnięte młynami zostały. Jeszcze w 1726 r. stanęła w R. cerkiew unicka, przemieniona następnie na prawosławną, w 1854 r. przebudowana, egzystuje dziś p. t. Narodzenia N. Maryi P. ; uposażenie jej stanowi 71 dzies, gruntu. Do parafii prawosł. należy wieś Stupnik. W 1774 r. Karwicki zbudował kaplicę publiczną łacińskiego obrządku, z rezydencyą dla księży i izbą dla sług kościelnych; atoli potem na miejscu tejże kaplicy zbudował na nowo kościół z drzewa pod wez. św. Józefa, ale ten nie był ani skończony, ani konsekrowany. Karwicki odprzedał R. w końcu zeszłego wieku hetmanowi Franc. Ksaw. Branickiemu, dziedzicowi sąsiedniej Białocerkiewszczyzny. Za władania już Branickiego kościół z drzewa postawiony przez Karwickiego ale niedokończony podupadł i wtedy Jan Borkowski, komisarz białocerkiewski, potem marszałek pow. wasylkowskiego, wystawił kosztem własnym kaplicę drewnianą w 1818 r. , zapisawszy dla niej na dziedzicznej wsi Stawiszczach 3000 rs. Następnie atoli dziedzice hr. Braniccy wystawili tu kościół pod wez. Wniebowzięcia N. M. P. , i kazali komisarzowi płacić dla tego kościoła annuatę. Od 1801 r. był tu plebanem światły kapłan ks. Gabryel Spendowski, eks dominikaniun, urodzony w 1753 r. we wsi Mszańcu koło Żytomierza. Po nim proboszczami w R, byli kolejno Rokitna