Królewcem i wsią Kranz. W ogóle jednak żegluga daleko mniej tu ożywiona, aniżeli na sąsiedniej zatoce Świeżej Frisches Haff. Aż do dziś dnia zatoka kurońska jest nadzwyczaj rybna, we wszelkie rodzaje ryb obfituje; całą ona Litwę zaopatruje w ryby, tanio i w wielkim wyborze. Rybołówstwem zajmują się wyłącznie ubodzy Litwini i Kurończycy z mierzei kurońskiej. Opuściwszy nędzne osady przez całe lato zwykle bądź w łodzi na wodzie, bądź toż w namiotach nad brzegiem poustawianych z żoną i dziećmi przepędzają. Jako ludy koczujące z miejsca na miejsce wędrują, lepszej wciąż zdobyczy szukając. Jodynom ich pożywieniem są ryby suszone, gotowane, albo smażono, a podobno i surowe niektórzy zajadają. Zdobycz swoję, albo zaraz na miejscu sprzedają, albo też do miast większych wożą na handel, jako to do Kłajpedy, Królewca i t. d. ; najwięcej, jak zwykle, kupują żydzi. Lepszą zdobyczą jest bursztyn. R. 1862 dwóch mieszczan z Kłajpedy, szyper Stantien i żyd handlarz Becker, majątkowo wtedy niemal bez grosza, na szczęśliwą myśl wpadli szukać bursztynu w zatoce i to w tem miejscu, gdzie i na lądzie go znajdowano. Dobre ćwierć mili ma północ wioski Schwarzort na mierzei najprzód jednym małym ręcznym statkiem zaczęli robić. Przedsięwzięcie nadzwyczaj pomyślny miało skutek. R. 1868 pracowało już 12 sta tków, mniejszych i większych, parą poruszanych. Przy każdym statku znajdowało się 10 25 robotników. Wydobywają bursztyn, zwykle z piaskiem, szlamem pomięszany, za pomocą węborków, po obu stronach statku przyrządzonych. Zatapiają je aż do 22 stóp głębokości w wodę, w gruncie zatoki nadto kopią do stóp 4, ba, nawet do 10 i 12 stóp. Dzień i noc pracują na statkach robotnicy, począwszy od wczesnej wiosny aż do późnej jesieni, dopóki nie zamarznie. Go 8 godzin przychodzi nowy oddział do roboty. Przecięciowo wydobywa jeden statek w 8 godzinach 30 fantów bursztynu. B. 1867 w 30 około tygodniach wydobyli 75000 fantów na 12 statkach. Dwaj przedsiębiorcy, dawniej biedacy, obecnie milionerzy. Cła płacili rządowi rocznie około 25000 tal, , a obecnie znacznie więcej dają. Przeszło 500 ludzi zatrudnionych bywa przy tych robotach; na brzegu, gdzie mieszkają, po wstała znaczna osada. Bursztyn tutejszy w najodleglejsze okolice rozsyłają, jako do Konstantynopola, Kalkuty, Bombay, Honkong, Meksyku i t. d. Bardzo uderza, że pomiędzy zwyczajnym bursztynem znachodzą się większo kawałki, widocznie ręką ludzką gładzono i obrabiane, jako to ozdoby różno, okrągłego, podłużnego kształtu i t. d. Nawet dwie figurki osób ludzkich, 3 i pół cala wysokie, znaleziono w zatoce. Niektóre ozdoby widocznie dopiero w robocie rozpoczęto i niedokończone. Przypuszczają ogólnie, że w bardzo odległych czasach kopalnie i pracownie bursztynu, będące na tem właśnie miejscu, wodą nagle zalane zostały, gdzie aż dotąd w grancie się znajdują. Tak bowiem twierdzą uczeni geologowie, że kurońskiej zatoki dawniej wcale nie było, tylko ląd się ciągnął od windoborskiego kąta po za Rosity na mierzei. Także i na północ brzeg lądu dalej występował w morze. Jak wykazał dr. J. Schumann, rzeka Niemen miała przedtem ujście prosto do morza około 6 mil poniżej ujścia dzisiejszej Rusy. Silne prądy tej rzeki połączono z morzem coraz szkodliwiej na ląd oddziaływały, aż w końcu zupełnie go przerwały i zalały. Teraz jeszcze wpływające do zatoki wody Rusy, brzeg silny kamienisty kąta widoborskiego coraz bardziej podrywają. Jak utrzymuje Henneberger, stało się to zalanie najpóźniej w XII wieku, przed przybyciom krzyżaków. Rzeka Niemen otrzymała potem kierunek dzisiejszy, więcej północny. Na wynioślejszej zaś części lądu ze strony morza utworzył się najprzód stały pomost od wsi Kranz do Rosit, a stąd później ku Kłajpedzie ob. o kurońskiej mierzei. Co się wreszcie tyczy przyszłości kurońskiej zatoki, uczeni nie są w zgodzie. Jedni utrzymują, że zatoka, coraz bardziej szlamem tak wielu rzek tu uchodzących zamulona, w łąki się ostatecznie i niziny żyzne zamieni. Inni zaś, a na ich czele doświadczony znawca dr. Schumann, przeciwnie twierdzą, że morze znów górę weźmie, zerwie, jak rzeczywiście coraz bardziej wciąż zarywa, mierzeję i z zatoką się złączy. Ob. Otto Glagau, Littauen und die Littauer, 163, 184 190, 213, 214. Kś. F. Kurońskie niziny, niem. Kurische al. Littauische Niederung, zowie się nisko położona płaszczyzna ziemi w Prusach wschodnich nad zatoką kurońską. Imię wzięły od mieszkańców dotąd ją przeważnie zajmujących, Kuronów ob. Ciągną sio od Kłajpedy aż ku Labiewu w długości około 20 mil. Obejmują cały pow. tylżycki, szyłokarczemski, nizinny, część ragnickiego, labiewskiego i kłajpedzkiego powiatu. Obszaru liczą przeszło 70 mil. kwadr. Miast żadnych prócz Tylży na tej przestrzeni nie znajdziesz. Także kolej żel. , wyjąwszy przy Tylży, ją omija. Za to całą siecią rzek tu uchodzących i kanałami licznemi poprzerzynane. Najprzód z północy koło Kłajpedy płynie Danga żmudzka. Dalej na południu Minia Minge z dopływami Aglona, Wewirża Wewirse i Tenna; Niemen z licznemi swemi ujściami, jako to Rasa, Atmata z Szyszą, Skirwit z Pokalną i Warusą; nadbrzeżne rzeki Akminia Akminge, Karkle, Rangul; drugie główne ujście Niemna Lilia Gilge, z Loją, Pajtą, Inzą, Tawą; rzeka Nie Kurońskie niziny Kurońskie niziny