botę po oktawie Bożego Ciała d, 8 czerwca tropolita, duchowieństwo, czerńcy. Witało go 1646 r. , na który stawił się znów do koleteż kolegium brackie przemowami Dźwięk gium brackiego Oichowiusz, dysputa rozpo rozkołysanych dzwonów jęczał w powietrzu; z kiego, do której wielu uczaszczało. Gdy zaś kaznodzieja bernardyński zachorował pod koniec postu, kazania wich kościele rozpoczął Ci chowiusz, mianowicie o pochodzeniu Ducha św. , a niektórzy mieli osobne narady z Cichoviuszem. Dowiedziawszy się o tem, rektor kolegium mohilańskiego, Innocenty Giziel, oświadczył chęć zaprowadzenia dysputy z Gichoviuszem w tymże przedmiocie, t. j. o pochodzeniu Ducha św. Dzień na nią naznaczony został w soczęła się wobec i przez samego rektora Giziela, i trwała trzy dni i dłużej. Publicznośó tłumnie asystowała dyspucie. Mieszczanie, przywilejami i swobodami rozpanoszeni, coraz to dalej się rozprzestrzeniali i toczyli spory, już z namiestnikiem, już z monasterami o grunta i posiadłości, a nie rzadko też i wichrzyli, i do buntów, jak to widzieliśmy, się porywali. Stąd Władysław IV, potwierdzając wybór na wójtowstwó Andrzeja Chodyki, w przywileju wyraził się, że go na tym dożywotnim urzędzie zatwierdza, z tem żeby sedycyom i szkodliwym zamieszkom zapobiegał. Roku zaś 1647 odbył się akt, który K. napełnił przez czas jakiś wrzawą i ruchem Szlachta dyzunicka zjechała się dla wyboru nowego archimandryty. pieczarskiego. Pomiędzy nią figurowali Adam Kisiel, Maks. Brzozowski, Szymon Wigura, Daniel Jerzy Woronicz i wielu innych; znajdował się pośród niej i Joachim Jerlicz, znany autor, ,, Latopisca czyli kroniczki. Roku. 1647 d. 1 stycznia umarł w nocy w wiguią Nowego Roku metr. Piotr Mohiła. Zwłoki jego w monasterze pieczarskim zostały pogrzebane. Na pogrzebie obrano elektem na metropolię kijow. Sylwestra Kossowa. Atoli dojrzała już wojna Chmielnickiego i zagrzmiała na szerokiej przestrzeni. Było to w 1648 r. Pułk kozacki kijowski przyłączył się do buntu. Następował rozgrom po rozgromie po korsuńskim pilawiecki, Kijów cały brzmiał wieściami o Chmielnickiego przewagach. Po pilawieckiej klęsce, gdzie się cały obóz polski w ręce dostał kozaków, łupy ogromne t. j. srebro, futra, szaty kosztowne, klejnoty wszystko dostało się do Kijowa. Jeden mieszczanin kupił u kozaka wór sreber co chłop mógł zanieść, za sto talarów. Dużo szlachty błahoczestywej; przed kozakami szukało też w monasterach kij jowskich schronienia. I Joachim Jerlicz znalazł był w monasterze pieczarskim przytułek i ukrycie, gdzie, jak sam pisze, do zmiłowania Bożego przesiedział. Tegoż roku 1648 d. 27 j grudnia, od Zamościa przybył do Kijowa nareszcie hetm. Bohdan Chmielnicki. Wjeżdżał on 1 z taką pompą, mówi ówczesny historyk, z jaką zwycięzcy wjeżdżają. Siedział on na bogato strojnym rumaku, w tych szatach i postaci, w jakiej bywał na wojnie; obok niego jechali pułkownicy kozaccy, w srebrze i złocie, ,, ukazując pospólstwa, że to wszystko 1 wojny, jako łap, wynieśli. Przed hetmanem, też, jako trofea zwycięzkie, niesiono buńczuki i rynsztunki wojenne, tudzież armaty, zdobyte w bitwach, prowadzono. Pospólstwo z okrzykiem go witało. Wyjechał na powitanie jego patryarcha Paisji, który tu gościł wtenczas, a takie mezamku i miasta bito z dział na tryumf. Skoro stanął gospodą, duchowieństwo gośoiło go. Ar chimandryta dał obiad. Nazajutrz patryarcha Paisji udzielił mu błogosławieństwa i dał ślub z Czaplińską, lubo nieobecną. Przybyli też wtedy do Kijowa posłowie z Moskwy, Siedmiogrodu, od sułtana, z Multan, z Wołoszczyzny. Z czasu pobytu tego w K. Chmielnickiego doszedł nas jego uniwersał do poddanych wsi Podhorzec, należących do żeńskiego mona steru pieczarskiego, w którym nakazuje tymże poddanym, aby pańszczyznę i roboty monasterowi temuż robili, i do kozactwa nie brali. się. Tymczasem wyjazd Chmielnickiego stał się hasłem do mordów, okrucieństw i rabunku. Neczaj Niczytaj u BantyszKamieńskiego, głosząc, że ma upoważnienie od Chmielnickiego, wyciął szlachtę, która się tu była schroniła. Adam Kisiel zaś, w miesiącu marcu wracając od Chmielnickiego z Pereasławia i wiedząc o wrogiem usposobieniu mieszczan dla siebie i szlachty, musiał minąć K. Niedobitki ze szlachty i żydzi, dowiedziawszy się o tem, chcieli go dogonić w pobliskiej Biłhorodzce, gdzie nocował, by dalej pod skrzydłem jego. na Wołyń i do Polski się dostać; ale zaledwie wyjechali z miasta, kozacy przejęli ich na gościńcu i pomordowali. Po mordach tych przez kilka miesięcy było cicho, ale w maju, kilka pułków kozackich, pod dowództwem Pohilenki wprzódy mieszczanina balwierza, znowu wpadło do K. Dużo szlachty, w czasie ostatnich ekscesów ocalałych, których mieszczanie i duchowni przechowali byli, teraz wymordowano; albowiem kozacy pod gardłem zakazali, aby żaden mieszczanin, w domu swoim, nikogo nie przechowywał. Przybytki katolickie zostały też zdobyczą kozaków, a księża przez nichże wymordowani z wyszukanemi mękami. Wszystkiej szlachty zginęło do 300; zaledwie który z nich, mówi Jerlicz, do monasteru jakiego uciekłszy, śmierci tej tyrańskiej od bezbożnych, uszedł Pułk kijowski liczył 1795 ludzi. Pułkownikkiem był najpierw Pieszko, potem Michał Krysa i Antoni Zdanowicz. Ale w K. stała tylko jedna rota, złożona ze 186 ludzi, której sotnikiem był Hryhory Paszczenko; inne sotnie rozkwa Kijów