czyli dolne miasto przedstawiło się dość licho i mikczemnie. Ale przed pożarom taż dzielnica miasta nieco pokaźniej wyglądała. Okopy i wysokie częstokoły, z bramami i basztami drewnianemi w okrąg ją opasywały. Ulic było dużo, ale nieregularnych, z których trzy było głównych, zapełnionych dworami szlacheckimi i mieszczan bogatszych, pośród wieńca sadów i ogrodów. Z dworów szlacheckich odznaczały się Adama Kisiela; ks. Rużyńskich, później Chodkiewiczowej, wojewodz. wileńskiej; Proskurów obok cerkwi Dobroho Mykoły; Woroniczów, Szpraskich, Trypolskich, Bemontów, Olizarów, Sulimowskiego, Stefana Aksaka, Tyszów Bykowskich, Piotra Mohiły archimandryty; z mieszczańskich Martianowiczów, Chodyków Krynickich, Tadrynów, Mitkiowiczów, Kuczyńskich, Bychawskich, dwór t. zw. typografski, należący do drukarza Tymofeja Aleksandrowicza etc. Mamy przed sobą kilkanaście z owego czasu przedażnych na domy aktów, z których, widzimy, że takowe z zabudowaniem, ogrodem i drzewem sadowem, były przedawane, po większej części, za cenę co najwięcej 30 kóp groszy lit. Ale obok dworów okazalszych stały i skromne chałupy, niskie, o jednej izbie, oświetlone łuczywem, porozrzucane w nieładzie, jakie widział Beauplan. Żydów tu nie było od 1619 r. , to jest odkąd Zygmunt III, za prośbą i wstawieniem się Piotra Konaszewicza, osóbnem postanowieniem zabronił im mieszkać w K. , handlować i domy nabywać. Ormianie zaś mieli tu swoją osóbną ulicę. Byli to po większej części bogaci kupcy, którzy prowadzili obszerny handel z zagranicą. Na każdej ulicy prawie, na każdym zaułku stało aż po kilka karczem. Wszystkich 58 liczono. Dochodu z nich rocznego mieszczanie kilkanaście tysięcy pobierali, z których zamkowi tylko 2000 dawali. Pospólstwo w nich też gorzałką lub miodem trójnikiem, mało nie na każdy dzień, jak mówi Wereszczyński, upijało się, swoją biedę ciesząc. Podług lustracyi z 1622 r. w temże mieście domów wszystkich osiadłych różnych juryzdykcyj rachowano 1750, a ludności 6 do 6000. Po nad dachami owych zaś zaciśniętych dworów, domostw, chałup, lepianek, ogrodów i sadów wystrzelały w górę tu i owdzie wieże i kopuły cerkwi i kościołów. Cerkwi było 10. Z tych, okazalszą nad inne budową wyszczególniał się sobór uspeński i bracki monaster i szkoły. Obok cerkwi brackiej wznosił się ratusz miejski, w ktorym magdeburskie odbywały się sądy. Kościoły zaś katolickie były katedra zmurowana w 1620 r. ; kościół dominikański na Żytnim targu, niedawno przez Stefana Aksaka dźwignięty z muru; dalej bernardyni fundowani w 1623 r, przez Krzysztofa Sulimowskiego; a nareszcie, między bernardynami a rzeką, jezuici, nowo wprowdzeni przez Janusza Tyszkiewicza, wojewodę kijows. Zamek zaś królewski stał na odrębnej górze, później Kisielówką zwanej, pomiędzy górnem miastem a Padołem. Po zgorzeniu, długi czas pustką świecił smutnie, ale nareszcie w 1622 r. , jak to widzimy z lustracyi, naprawiono go cokolwiek i w obronę zaopatrzono; luboć zawsze budowanie dla namiestnika było ladajakie. Górne zaś miasto, czyli nowy K. , pobudowany w objęciu nieobeszłych wałów, na starożytnym akropolu kijowskim, około cerkwi św. Zofii, dziesięcinnej i Michała Złatowierzchego, był jeszcze wtedy nowo założoną osadą, której część jedna do króla Jmosci, druga do metropolity i arohimandryty należała. Część ta druga, nazywająca się miasteczkiem Sofijskiem, za czasów Wereszczyńskiego nie więcej jak kilkadziesiąt podymia zagrodników liczyła. Ku stronie zaś Ławry i Pieczar ciągnął się las stuletnich brzostów i lip. Z po za tych drzew dopiero wyglądały kopuły ławry pieczarskiej, i całe miasteczko t. zw. Monasterskie dzisiejszy Peczersk. Obok cerkwi Bogarodzicy stały dwie dzwonnice, i na jednej z nich dzwon ogromnych rozmiarów, Bałyka, roznosił dźwięk po drzemiącej puszczy rozciągającej się dokoła. Monaster był otoczony w okrąg murem i bramami, przez które z jednej strony wychodziło się na miasteczko, z drugiej do pieczar. Miasteczko to było zamieszkane przez poddanych monasterskich, ale mieszkali tu i ludzie na wolności ziemskiej siedzący, jak mówi dokument, to jest szlachta, która dla nabożeństwa, na starość, budowała dworki i osia dała. Stał tu też dom gościnny dla pielgrzymów. W pobliżu zaś uroczyska Askoldowej mogiły wznosiła się cerkiew i monaster pustynny mikołajowski. Ale powracamy do dalszych Kijowa wspomnień. . Roku 1640 metropolita Piotr Mohiła złożył sobór, na który liczne dyzunickie zjechało się duchowieństwo. Sobór odbywał się w cerkwi św. Zofii. Samuel Szczycik był wybrany marszałkiem soboru; pisarzami byli Józef Kononowicz i Innocenty Giziel. Na nim też czytano katechizm, ułożony przez Isaja Kozłowskiego, ihumena kijow. michajł, monasteru, i rozbierano rozmaite pytania w przedmiocie obrzędów i zwyczajów cerkiewnych; w końcu zgodzono się, aby uchwały tego soboru przedstawić na rozpatrzenie patryarsze konstantynopolitańskiemu ob. Sobór kijowski, przez Piotra Mohiłę złożony i odprawiony w 1640 r. , z ruskiego przetłumaczył Sakowicz. Sobór trwał od 8 do 18 września. Jak tylko jezuici wprowadzeni zostali, w 1645, misya z Krakowa wyprawioną tu została, złożona z dwóch ojców zgromadzenia Stanisława Smiałkowicza i Mikołaja Cichowiusza. Dobrze przyjęci od bernardynów kijowskich, spowiedzi W ich kościołach słuchali podczas postu wiel Kijów