zamkowych; zawołano na nich, ale kiedyi zamiast odpowiedzi, zaczęli uciekać, wysłano w pogoń i ujęto jednego. Pojmany odkrył co znaczą tajemnicze statki i że są napdtnione zbrojnym ludem. Tym sposobem ostrzeżeni Niemcy zniweczyli zamach Witowda. Wtenczas Jagiełło, już pojednany z bratem, spólnemi siłami obrócili się na zdobycie Kowna. Po całomiesięcznem oblężeniu od końca września, i po najdzielniejszej obronie Henryka Cleo, dowódcy załogi, Litwini, z największą wytrwałością dobywając twierdzy, pomimo rozerwania dwóch wielkich dział swoich przez puszkarzy niemieckich, potrafili nakoniec zrobić wyłom w murze zamkowym. Krzyżacy w tak wielkiem niebezpieczeństwie ratują się ustawie niem ogromnego działa w samym otworze, ale pociski Litwinów druzgoczą je natychmiast, przeszkadzają do powtórnego osadzenia wyłomu, a z drugiej strony odcinają oblężonych od brzegu Wilii. Już więc zniknęła wszelka sposobność dalszej obrony, Niemcy upadali na duchu, większa połowa rycerzy leżała okrytych ranami, reszta w rozpaczy wyglądała ostatniej zguby. Wtem, jednego rana, zabłysła niespodzianie, na górach prawego brzegu Niemna za Wilią, chorągiew zakonna św. Jerzego; huczny odgłos radości rozległ się na basztach i murach zamkowych. Konrad Wallenrod marszałek zakonu, przybywał na odsiecz oblężonym. Zrazu udało się krzyżakom znieść się z załogą, a nawet, korzystając z ciemnej i i burzliwej nocy, dostarczyć jej nieco żywności i pewną liczbę zbrojnych lecz nazajutrz, w d. i 25 października r. 1384, dostrzegłszy to Jagiełło z Witowdem, rozkazali zaraz o świcie powszechny szturm do zamku przypuścić. Wallenrod, nie mając dostatecznej siły do przełamania Litwinów, pomimo boju jaki wiódł z niemi na dolinie, musiał być bezsilnym widzem z góry, jak wojska litewskie coraz bardziej wdzierały się do szańców. Dzielnie się bronił komtur, lecz kiedy, wydając rozkazy na wałach, wywijał chorągwią dla dania znaków umówionych Wallenrodowi kula z działa litewskiego wyrzucona urwała mu głowę. Przerażona tym wypadkiem załoga zaczęła upadać na duchu, i choć vicekomtur miejsce zabitego zaraz zastąpił, szturmowanie jednak coraz było silniejsze, najlepsi rycerze zakonni polegli aż nakoniec, gdy Litwini przodowe obwarowanie opanowali, oblężeni, opuszczając zamek, schronili; się do odosobnionej od niego wieży, jako ostatniej już ucieczki. Jeszcze i tu możeby się dłużej bronili, lecz dostrzegli że chorągiew św. Jerzego znikła z gór, bo Wallenrod, widząc nie podobieństwo utrzymania zamku, cofnął się śpiesznie, żeby uniknąć pogoni wszystkich sił litewskich po wzięciu jego. To im odebrało wszelką nadzieję, a gdy Litwini otoczyli wieżę palnemi materyałami, zdali się krzyżacy, po krótkiem umawianiu się, na łaskę. Poszedł vicekomtur w niewolę z kilkunastu rycerzami, których jednak w. książę Jagiełło łaskawie przyjął, jednego tylko z nich ściąć kazawszy. Podczas powtórnego odpadnienia Witowda na stronę zakonu, K. , zostawszy w ręku tego ksiąźęcia, coraz mocniej się utwierdzało. Pod jego murami Konrad Wallenrod, wielki mistrz zakonu, w pierwszych dniach października r. 1391 wyprawiwszy się na Litwę, roztoczył wielki obóz, i tu wyprawiał dla swoich gości zagranicznych sławną ową ucztę honorową, która miała około 500000 grzywien srebra kosztować. W K. tegoż samego roku Henryk książę mazowiecki, posłany tajemnie od Władysława Jagiełły z Krakowa, namówił mieszkającego tam Witowda do zgody z królem. Skutkiem togo wojownik ów na wiosnę roku 1392 niespodzianie zamek kowieński opanował i załogę jego krzyżacką wziął w niewolę. Zdaje się jednak, że ta ważna twierdza znowu w wyprawie krzyżackiej r. 1393 zburzoną została, bo Konrad Jungingen w. mistrz, wybrawszy się następnego r. 1394 razem z Swidrygajłłą na wojowanie Litwy, znalazł ją w dniu 13 sierpnia w ruinach, a miasto opuszczone. Krzyżacy, nim wyciągnęli pod Wilno, zdołali naprędce naprawić zamek, pomimo przeszkody ze strony Witowda, ale, powracając z wyprawy, nie mogli go osadzić dla słabego obwarowania. Kowno zabezpieczone nadal zostało od napaści krzyżaków, których potęga od początku wieku XV upadać zaczynała. Tu Witowd r. 1396 w piątek po św. Jakóbie, zawieszenie broni z w. mistrzem podpisał. Po traktacie tego władcy z zakonem w Grodnie r. 1398 zawartym, przez który krzyżacy stali się panami Żmudzi, granica ich opierała się prawie o mury starego K. , bo już nowe K. , czyli zamek Grotteswerder o milę zbudowany, należał do nich. To było powodem, że Witowd w kłótni rozpoczętej znowu z zakonem o Żmudź, zaczął już w r. 1401 przyprowadzać do stanu coraz mocniejszego zamek i miasto K. , i wały działami wielkiego kalibru osadził. Lecz potem zmieniwszy myśl pierwotną, i poczytując za bardziej szkodliwą Litwie niż pożyteczną warownię kowieńską w razie wojny, kazał wyprowadzili owe działa, i za pierwszem ukazaniem się nieprzyjaciół opuścić ją i spalić. Tak też się i stało za rozpoczęciem kroków nieprzyjacielskich z krzyżakami, bo skoro dowódca zamku postrzegł zbliżające się na Niemnie ich statki, natychmiast baszty prochem wysadziwszy, po spaleniu reszty twierdzy udał się z załogą w góry. Odtąd K. straciło swoją ważność jako stanowisko wojenne, lecz za to stało się środkowym niejako punktem wszelkich rokowań między w, książęciem litewskim a za Kowno