różnym w końcu XVII w. tak przedstawia K. Trzy kościoły z klasztorem bosych karmelitów i i synagoga. Po obu bokach miasta nad Wisłą znaczne przedmieścia. W zachodnim ładny szpital kamienny. Zniszczone po dwakroć przez nieprzyjaciela miasto, dotknięte prócz tego w r. 1705 morową zarazą, szybko upadało ludność chrześciańska malała przy napływie starozakonnej. Wisła przy tem, zmieniając łożysko, oddaliła się od pobudowanych na brzegu spichlerzy, piaszczystą tylko po sobie zostawiając płaszczyznę. Dochowało się jednak kilka pomników, dawne czasy jego wspaniałości przypominających. Najpierwsze pomiędzy niemi miejsce trzyma zamek, założony prawdopodobnie przez króla Kazimierza Wielkiego. O całości i pierwotnym kształcie tej budowli trudno jest dziś powziąć wyobrażenie. Widać tylko, że miał posadę nieforemną, zastosowaną do kształtu skały, na której wzniesiony. Częścią mieszkalną obrócony był na południe, to jest ku miastu, od północnej zaś strony miał niewielki dziedziniec. Izb było tylko cztery na dole i tyleż na górze, po większej części nieforemnego kształtu. Jedna z nich z szerokiem, na pół przedzielonem oknem, mieściła w sobie pewnie kaplicę. Mur obwodowy dziedzińca, niższy od muru części mieszkalnej, opatrzony był u góry w strzelnice. Tuż po za murami tego gmachu rozpoczyna się spadzistośó skały, co, pomimo znaczniejszej otaczających wzgórzy wyniosłości, przed wynalazkiem prochu małą tę warownię trudną do zdobycia czyniło, tem bardziej że skałę wspomnioną głębokie od innych przedzielały wąwozy. Na najwyższym punkcie, nad szeregiem wzgórzy tutejszych panującym, samotną zbudowano strażnicę. Jest to wieża okrągła, opatrzona w niewielkie otwory w rozmaitych swych wysokościach, bez porządku rozrzucone. Mury tej strażnicy, zapuszczając się głęboko w ziemię, otaczają loch, do ktorego spuszczano złoczyńców. W tym lochu, wedle niektórych, nie zaś w olsztyńskim zamku Maciej Borkowicz, wojewoda poznański, na głodową śmierć zapanowania króla Kazimierza Wielkiego skazany, z wiązką tylko siana zamknięty, dziesięciodniową męką zbrodnie swoje przypłacił. Jest także mniemanie, że wieża ta u wierzchu oświetlona, służyła za latarnię dla statków na Wiśle żeglujących. Zamek Kazimierza przetrwał w całości aż do pierwszej wojny szwedzkiej; pewnie w ciągu tego czasu nie jednokrotnie poprawiany; lecz doznawszy razom z miastem w r. 1656 zniszczenia, przy obojętnosci starostów, coraz bardziej upadać zaczął. Rozpoczął wprawdzie jego naprawę król August II, chcąc z niego przeciw Karolowi XII korzystać, lecz go w tymże samym roku Szwedzi powtórnie zdobyli i zburzyli. Została więc tylko ruina, do niczego nie przydatna, wielce jednak podnosząca malowniczą okolicę tutejszą. Sciągała ona oddawna i dziś jeszcze ściąga mnóstwo ciekawych. Ciekawsze są jeszcze od zamku trzy kamienice w obrębie samego miasta zbudowane, lubo znacznie od tamtego późniejsze; w rzeczy samej w nich pozostał ślad wielkiej zamożności K. , a zarazem zamiłowania mieszkańców w sztuce budowniczej. Dwie z tych kamienic stoją w rynku, trzecia zaś na Senatorskiej ulicy; wszystkie mają dachy kryte, z murem wystającym i różnokształtnemi blankami przyozdobionym. Dolne piętro oba rynkowych kamienic zabudowane było w podsienia, każde o trzech sklepionych arkadach. Tu się mieściła sień obszerna i schody na górę, były trzy pokoje i sień; z tych arkad jedna tylko pozostała i ta stanowi bramę dzisiejszego ratusza, wszystkie zaś inne zamurowano. Arkady rozstawione były w równych podziałach, lecz okna pierwszego piętra nie mają jednostajnych między sobą odstępów, tak dalece, że przepołowiwszy front każdej z kamienic na dwie równe części, w jednej z tych połów znajdują się dwa okna, a w drugiej na samym środku jedno. Taki sam jest plan kamienicy przy ulicy Senatorskiej; tu atoli różnica szerokości odstępów między oknami nie jest tak znaczna. Wszystkie trzy kamieniec stawiane są z kamienia i grubo obrzucone tynkiem, na którym artysta różnowzorowe wymodelował rysunki. Sciany aż po pierwszy gzyms, to jest okap, wyrabiane są kamienie, futra od okien dziwacznem przystrojone obramowaniem, na płaskosłupach widać w płaskorzeźbie popiersia a nawet całe figury świętych i rozmaite inno przedmioty. Głównie przecież odznaczają się rynkowe kamienice obrazami, wypełniającemi najszersze między ich oknami odstępy. Na jednej z nich wystawiony jest w ozdobnych ramach ś. Mikołaj, na drugiej zaś bez żadnego obramowania olbrzymi ś. Krzysztof. Część muru dach właściwy zasłaniająca aż po blanki wyrobioną jest w płaskosłupy, w odstępach zaś między temi ostatniemi znajdują się na kamienicach rynkowych płaskorzeźby świętych, medaliony i rozmaite godła; na domu zaś przy ulicy Senatorskiej okrągłowklęsłe i w półokrąg zakończono wnęki. Blanki same, które wszystkie trzy powyższe kamienice u góry wieńczą, na każdej z nich są odmienne. Na kamienicy ze ś. Mikołajem podobne są z ogólnego kształtu do blanków gmachu szpitalnego św. Ducha w Lublinie, odmiennie tylko wy wzorowane; na kamienicy ze św. Krzysztofem są więcej wiezyczkowate; na trzeciej zaś mają postać ołtarzy żłobkowane wnęki a w nich pięknie modelowane figury świętych, Z pomiędzy wspomnionych kamienic, ta właśnie ostatnia zdaje się najdawniejszą i przedstawia prawdziwy wzór ozdobnego budowni Kazimierz