odzłapanego chłopa wiadomość, iż Ortyński znajduje się na plebanii, we sto koni wpadli do niej i nie zastawszy Ortyńskiego, tylko ks. Orklejskiego officyała bracł. z socyuszem i pleb. Staniszewskiego, zakłuli ich i probostwo spalili; następnie włamawszy się do kościoła, kielichy, patyny i inne ornamenta złupili; sam zaś kościół trzy razy słomą opasywali, lecz nie zgorzał; w końcu atakowali zamek, ale nic nie wskórawszy, ze złości kilka domów zapalili, i trzodę całego miasta i koni kilkadziesiąt zabra wszy, uszli. Ortyński i Stradomski poszli za nimi w tropy; watażkę i kilku innych ubili, ścigając aż do granicy Kuryer polski. Pobitych hajdamaków w czasie ataku na zamek Ortyński kazał przysypać mogiłami, które długo było widać Pam. Moszczeńskiego. Przyszła wszakże doba, w której hajdamackie najazdy były znacznie przycichły, a to dzięki ufomowanym świeżo wojewódzkim t. zw. landmilicyom, które strzegły granicy, i grasujących powstrzymywały na wodzy rabusiów. Toż w skutek tego, i włość humańska, jak się wyraża współczesny dokument ex favilli hajdamackich powoli zaczęła się wygrzebywać Arch. Z R III część III str. 556. Potocki powierzył rządy Humania Rafałowi Deszpot Mładanowiczowi. Byłto czynny zawiadowca, doskonały organizator. Zastawszy dobra powierzone jego opiece w opłakanym stanie, wnet też rozwinął szeroką czynność, należycie uorganizował administracyą, wszędzie życie wlał nowe, gospodarski wszędzie ład wprowadził. On to w Humaniu dawny zamek wzmocnił i 22 armatami wały jego uzbroił, ratusz i bramy wystawił, tudzież na rz. Umance wzniósł most zwodzony, czyniący, jak mówi spółcześnik; bezpieczeństwo w nocy od Siczy. Jakoż dzięki bezpieczeństwu osiadło tu też kupców co niemiara rossyan, turków, serbów i żydów. Zajmowali się oni handlem i przemysłem. Towar kramny zapełnił sklepy. Nadto mieszczanie zostali obdarzeni prawem magdeburskiem. Jednem słowem w krainie tej, dotąd widowni bojów i mordów, nagle owoce pokoju i przemysłu pielęgnować zaczęto, tak że w niedługim czasie, jak mówi głos ówczesny, ślepe stepy się zludniły, drapieżność ustała, i nieurodzajne drzewo w końcu owoc dało. Dawna milicya nadworna zreformowaną też została składał ją teraz regiment dragonu i pułk kozaków, dzielących się na piechotę i konnych. Regiment dragonu miał przywilej asystowania armatom Rzpltej, czego inne prywatne milicye panów niemiały. Mładanowicz zawiązał był też sąsiedzkie przyjazne stosunki z gubernatorem Kijowa, tudzież z baszą tureckim i z koszowym Siczy. Kozacy też zaporoscy za paszportami przyjeżdżali do Humania z końmi, sola, rybami etc. Założono tak zwane ottaki jarmarki na granicy polskiej, rossyjskiej i tureckiej w Bohopolu, Hołtwie i Orle, niemniej też i do Humania kupców z Rossyi, Turcyi i Krymu sprowadzano. Potocki wprowadził też do Humania oo. bazylianów; Mładanowicz dla nich cerkiew i klasztor zbudował. Bazylianie zaprowadzili szkoły. Co rok też na św. Jana Chrzc. H. niezwyczajnie się ożywiał. Były to tak zw. kontrakty świętojańskie, to jest czas zawierania ugód, wypuszczania dzierżaw, propinacyj, dozwalania osadzcom zakładania nowych osad. Bo też prąd kolonizacyjny z dnia na dzień się wzmagał. Zakładano wioski po wioskach. Intraty przeto z majątku tak się podniosły, że co dawniej Humańszczyzna 30000 zł. przynosiła, teraz milion dawała. Dziedzic Potocki sam też rozumiał zawsze, że Karola XII skarb zakopany rządca znaleść musiał i na handel zwalił. Ale w 1768 r. zaszedł tu pamiętny wypadek, który w kronice Humania krwawemi zapisał się głoskami. Wiadomo, iż w skutek związku barskiego, na Ukrainie w okolicy Śmiły i Żabotyna, intryga zadnieprska wywołała była straszny bunt chłopstwa. Z tych miejsc rozszerzył się on dalej. Owóż po dokonanych rzeziach w Śmile i Lisiance hajdamacy podążyli nareszcie ku Humaniowi, kędy cała szlachta z dóbr Potockiego zbiegła się była, jako do obronnego miejsca, i gdzie była milicya, którą Potocki zatrzymał, pomimo że wszystkie inne milicye pańskie na Ukrainie zaciągnięte były do konfederacyi. Na czele hajdamaków był Żeleźniak. Gdy się więc aż pod Sokołówkę zbliżyły zastępy ich, Gonta, setnik humański, podjął się traktowania z nimi jakoż rozstawiwszy w polu, dla zasłony miasta, pułk nadwornych kozaków, sam do Sokołówki się udał. Tymczasem Gonta miał na myśli zdradę, albowiem dowiedział się, że Mładanowicz listy Potockiego do niegoż pisane przejął był i zataił. W listach tych Potocki obiecywał Goncie darować dwie wioski, byleby H. obronił. Rządca zaś Humania te listy zataił był, bo sam chciał mieć jeno zasługę obrony miasta. Rozżalony Gonta postanowił się zemścić, a więc pod laskiem Grekowem, w obliczu całego miasta, łączy się z hersztem buntu Żeleźniakiem, i wraz z nim staje u bram miasta. Wtedy to dopiero Mładanowicz całą nierozmyślność postępku swego i trudność obrony spostrzega, ujmuje Gontę obietnicami Potockiego. Już za późno, Gonta odpowiedział. W mieście obsadzono jednak okopy, zwrócono działa przeciwko nieprzyjacielowi wszyscy z rozpaczy chcą się do ostatniego bronić. Dwa dni przechodzą na nieśmiałych harcach ze strony hajdamaków, gotowe działa trzymają ich w oddaleniu udają się więc do wybiegu. Gonta posyła do Mładanowicza, aby mu pozwolono wjechać do miasta dla rozmówienia się; pomimo oporu innych. Humań