Dla uzupełnienia powyżej skreślonego zarysu życia księcia Mikołaja Krzysztofa, pomieścimy tutaj jeszcze porównanie charakteru i czynów tego księcia z charakterem i czynami współczesnego mu i bliskiego krewnego, a słynnego w dziejach krajowych Krzysztofa Mikołaja Radziwiłła, księcia na Birżach i Bubinkach, przezwanego Piorunem. Trudno znaleść zaiste dwa charaktery tak wręcz przeciwne sobie, jakiemi były tych dwóch książąt. Równi sobie prawie wiekiem, gdyż książe Birżański Krzysztof Mikołaj był tylko o dwa lata starszym od księcia Nieświeskiego Mikołaja Krzysztofa, obaj byli synami słynnych z dzieł wojennych mężów, Mikołaja Rudego i Mikołaja Czarnego, stryjecznych braci i obu Kalwińskiego wyznania. Ale gdy książe Krzysztof Mikołaj, obrawszy w młodocianym wieku zawód rycerski, wytrwał w nim do końca życia i z powodu szybkości i bystrości swych działań wojennych, przezwany został Piorunem, książe Mikołaj Krzysztof, lubo takoż zaczął był od zawodu rycerskiego, lecz zwątlony na zdrowiu, otrzymawszy przy oblężeniu Połocka ranę w głowę, usunął się z widowni działań wojennych i przez resztę życia piastował tylko urzędy cywilne. Gdy pierwszy z nich, zrodzony z ojca Kalwina, wytrwał w tem wyznaniu do końca życia i był gorliwym protektorem swoich jednowierców, książe Mikołaj Krzysztof, czy z wewnętrznego przekonania, czy ulegając wpływom obcym, a może z jednej i drugiej pobudki, wkrótce po śmierci ojca przeszedł na wyznanie katolickie i całkiem się oddał w ręce Jezuitów. Wspierany przeważnym jego wpływem, równie jak brata jego Jerzego Kardynała, zakon Lojoli rozpostarł się na Litwie, i to właśnie przyczyniło się do utrwalenia związków pomiędzy Litwą a Koroną; religijny węzeł połączył ściślej oba te kraje. Różnica wyznań wpłynęła zapewne i na charakter obu książąt. Jak książe Krzysztof Mikołaj był dumny, porywczy i niespokojny, tak przeciwnie książe Mikołaj Krzysztof był dziwnej, zwłaszcza w tak przemożnym Panu, pokory, cierpliwości i zamiłowania pokoju. Pierwszy z nich o mało co nie wzniecił wojny domowej z powodu starania się syna jego Janusza o rękę księżniczki Słuckiej Zofii Olelkówny, drugi, wystawiony ciągle na pociski dyssydentów, znosił ich napady z zupełną rezygnacyą i cierpliwością. Zarzucano mu, że był skąpym, pisze więc w liście Krzysztofa, ale dowodu na to w Archiwum Nieświeskiem nie znaleźliśmy; zdaje się, że 011 już po śmierci księcia przez Jezuitów był uczyniony. (Przyp. Autora).