stępnym, wtedy pożądaną jest jak największa miara w przyta­czaniu wyjętych ze źródeł ustępów. Inaczej kiedy się opracowuje nietknięte dotychczas źródła. Tu bowiem korzystniejszem jest dla nauki dokładne o ile możności zaznajomienie czytelnika, ze spożytkowanymi pomnikami, a gdyby obfitość źródeł była tak wielką że zupełniejsze ich uwzględnienie wpływałoby szkodliwie na konstrukcyję opracowania, wówczas nie pozostaje innego punktu wyjścia, jak osobno ogłosić materyjał źródłowy, osobno opra­cowanie. Poszukiwania nasze ograniczyliśmy do dyjecezyi Krakow­skiej z tego głównie powodu, iż zależało nam przedewszystkiem na wyczerpującem przedstawieniu działalności sądowej władzy kościelnej na pewnem danem terrytoryjum, i w pewnym danym okresie. Z łatwością by nam przyszło dołączyć do naszego zbioru pewną ilość aktów zaczerpniętych z ksiąg sądowych innych dy­jecezyi polskich. Ale wówczas nie byłby cel nasz bynajmniej osią­gniętym. Bo kilka luźnych aktów odnoszących się do spraw mał­żeńskich sądzonych w konsystorzu Gnieźnieńskim lub Płockim nie da nam dostatecznego poglądu na rozwijaną w tym kierunku czynność przez Gnieźnieński lub Płocki konsystorz, a co się ty­czy strony prawnej, to można ogólnie twierdzić, iż wszystkie, funkcyjonujące w Polsce w w. XV i później, sądy kościelne po­stępowały sobie jednostajnie, tak że opracowanie pozostałych po jednym z takich sądów protokółów daje zarazem wierny obraz stanu rzeczy, jaki panował w innych. Gdy zaś byłem w możności wyczerpnąć w całej pełni je­dynie tylko do dyjecezyi Krakowskiej odnoszący się materyjał, przeto nie sięgam na razie dalej, chociaż, powtarzam to raz je­szcze, starałem się zaznajomić i ze znajdującemi się po innych dyjecezyjach sądowemi księgami. Ale ściśle rzeczy biorąc nie rozporządzałem ani co się tyczy dyjecezyi Krakowskiej, całkowitym zasobem istniejących niegdyś w rozrzuconych po niej archiwach ksiąg konsystorskich. Dyjecezyja Krakowska była tak rozległą, że jeden konsystorz wszystkich z każdym rokiem mnożących się spraw załatwiać nie mógł. Oprócz więc konsystorza Krakowskiego istniało jeszcze kilka innych, między którymi wybitne stanowisko zajmował Lubel­ski. Można mniej więcej powiedzieć, że w każdym poszczegól­nym archidyjakonacie był zarazem osobno ustanowiony konsy­storz, w którym prezydował archidyjakon jako officyjał biskupi. Nie była jednak wykluczoną możliwość ustanowienia w jednym archidyjakonacie dwóch równocześnie urzędujących konsystorzy.