musiały wieści i tradycyja nie dość wyraźnie określała prece­dens, tak że rodziły się wątpliwości i obawy, że krok jakiś nie­dostatecznie usprawiedliwiony wykraczałby poza przyjętą miarę i obowiązującą formę. Zwłaszcza przy wypadkach szczególnie uroczystych, kiedy nieledwie poruszenie każde musiało być roztrząsane i rozważane, aby nic nie ująć sobie, nikomu za wiele nie dodać, a przytem nie grzeszyć „skłonnością" ani dumnem postępowaniem, im kto miał większą rolę w takich aktach zewnętrznych, rem ostrożniej musiał postępować. Dwór rzymski, jak każda mstytucyja na tradycyi odwiecznej zbudowana, zwyczajów raz przyjętych a przez wieki używanych trzymał się stale. Z biegiem lat ceremonije wzrastały, potężniały do wartości faktu, a trudności się mnożyły. Prostem już następ­stwem tego, było spisanie ich, utworzenie kodeksu obowiązują­cego, do któregoby się uciekano po poradę w razach wątpliwych. Dlatego też np. pisze sławny mistrz ceremonij Syxtusa IV, In­nocentego VIII i Alexandra VI swój dziennik 1), zanim jeszcze zostało ogłoszone dziełko p. t. Pontificale Romanum, o które Paris de Grassis, brat znanego w naszych dziejach kardynała Achillesa de Grassis, głośną za Leona X podniósł protestacyję. Dziennik Burcharda z czasem wzrósł do znaczenia ważnego źró­dła dziejowego. Nic w tem dziwnego. Wszakże tak cennemi źró­dłami są tz. libri formularum, tj. książki, których celem było nauczyć, za pośrednictwem wpisanych kiedyś minut, jak w pe­wnej danej okoliczności powinny być listy pisane. W ceremonijarzach zamieszczano drogą opowiedzenia pewnych obrzędów, jak w danym wypadku na przyszłość zachować się należy. Ztąd z dziennika Burcharda dowiadujemy się np. wielu ciekawych szczegółów o poselstwie Erazma Ciołka w 1501 r., przeważnie dlatego, że sposób przyjęcia posła polskiego tworzył zarazem normę dla innych podobnych aktów. U nas ceremonije także znaczną odgrywały rolę, chociaż może pozornie nie przywiązywano zbytecznej do nich wagi. Były więcej proste i naturalne, jako młodsze i domowe. Ale w sto­sunkach międzynarodowych trzeba się było dla godności narodu zastosowywać do powszechnie przyjętych zwyczajów. Peryjodycznie zachodził taki wypadek, gdzie najwyższa wła­dza Polski stykała się z Głową powszechnego Kościoła w uro­czystym i starożytnym akcie oddania obedyjencyi od każdego króla każdemu nowo obranemu Papieżowi. 1) Johannis Burchardi... Diarium sive Rerum Urbanarum Commentarii (1483— 1506), wyd. przez L. Thuasne, Paryż 1883—1885, tomów 3.