kojem wygrawali; i słowa króla nieboszczyka Zygmunta pierwszego jakieś przywodził. O Tatarach wspomniał słowa nieboszczyka króla, kiedy to do tureckiego cesarza posyłał: że Tatarom nie chce upominkami zamieszkiwać, jedno gdzieby się nie zachowali w pokoju, że też nie mogliby cierpieć tego. A tak jako on rozumiał potrzebną być do zatrzymania pokoju posłać te upominki, tak i my też uczynimy już bez tych pogróżek: bo teraz przedniego członka nie mamy. Do Turka z listem posłać, a słownie, aby się z tym posłaniec ten ni wco nie wdawał. O kapturzech powiedział też, iż za Mariusa i Sylle było to, że na się wzajem prawa stanowili, proscribowali się, i nie chwalił tego; około nie dopuszczenia obmowy acclamaces, że też to drugim czyniono, więc się teraz skarżą a sami nie pomną, co przed tem czynili; sądyby iść miały, to jest contra naturam interregni i należy na tem, abyśmy aequalitatem pod ten czas zachowali między sobą, a za sędzim rychlej pójdzie pewnie każdy. Około żołnierzów krakowskich powiedział, że opinia o cnocie dobrego człowieka ma plurimum valere. Kiedy Wieldzy Polacy obrali bez Małych byli Władysława królem, obchodziło to Małe Polaki, jakoż słusznie obchodzić miało. Ale że tam był przy tem Zbyszek ich partium człowiek, dobry i miłując dobre pospolite, przestali na tem. Tak i tu ma się więcej uważać dobra opinia, która jest o Ichmć P. Wojewodzie. Ukazował, że też to i pierwej było, a nie derogowało nic jego urzędowi choć hetmani bywali. O zamku krakowskim discurował, że ma w sobie wiele rzeczy, które nie należą staroście: ma wielkie rządy, ma insi-gnia Regni, ma priuilegia, ma kościół; do tego wszystkiego staroście nic. Przeto dla tych rzeczy przestrzegania, czemu kollegi mu nie dać? Dano było bratu memu. Conclusia potem była o zgodzie i charitate, która z sprawiedliwości pochodzi, i sprawiedliwość fundamentem jest charitatis. Jeśli mi ją odejmiecie a nie wejrzycie w sprawiedliwość, pokażecie się być partizanty. Przypomniał też na inszem któremsi miejscu, jedno perplexe jakoś, stanie przy przyjacielu: a to na słowa Pana Marszałka koronnego. O litewskich i pruskich rzeczach censebat, żeby osobna była kiedy deliberacya. Także i o tem, co dworzanie przywiedli, słania malonów, żeby nie zapominano. Powiada: Dziwna to u mnie, zimie malony słać gdy pomarzły. Ad extremum deprecabatur, jeśliby się uniósł w czem, aby mu za złe nie miano. Po dokończeniu jego mowy, Pan Marszałek koronny, odmawiał mu na to; co w mowie swej jego słowa notował i przypisował je Cezarowi, ale za Cati-liną mówiącemu, powiedział Pan Marszałek koronny: Wiem co był Catilina, że łotr, że się był przysiągł przeciw Rzeczypospl., że consulem, supremum magistratum w Rzymie chciał zabić. Jam nikogo takiego nie obmawiał, jedno candorem meum testatus sum. Także i o stanie przy przyjacielu obmowę czynił. Potem X. Arcybiskup przerwał im rzecz Panu Marszałkowi, aby nie zachodzili z sobą. Kaptur, który spisał, chciał, żeby był do PP. Posłów podan, ale Pan Wojewoda Sendomirski napomniał go, żeby go Panom