z towarami taniej je pozbędą, niżby to miało miejsce za­granicą. Myśl tę porusza także Cikowski, który zwraca uwagę je­szcze na inną okoliczność t. j. na składowe, które mogłyby zyskać miasta w tym wypadku. „Cudzoziemiec to z chęcią odprawi y dobre towary wozić będzie, bo u niego złego nikt nie kupi", (p. w.). Kładzie tu autor nacisk także i na to, że reforma tego rodzaju przyczyni sie w wysokim stopniu äa usuniecia drożyzny. Przeciw wywozowi zboża występuje znów Klonowicz we Flisie: co sie zrodzi na polskim ugorze Połknie to morze, A dalej mówi on .... to rzecz uczciwa Użyczać drugim chleba, gdyć go zbywa Nie gań mi dobrej rzeczy, zdrowo mi to Wieźć Niemcom żyto I na toć powiem jedno bądź cierpliwy A nie bądź do tej wody tak skwapliwy Dobrze nażyczać samem tego świadom Chleba sąsiadom Lecz żaden tego niechay nie przewiedzie Byś mu miał wozić niechaj sam przywiedzie Niechaj chlebowi poczciwość wyrządza Komu go żądza A wywożąc zboże znać dawamy iżeśmy pieniędzy Są potrzebniejszy niż ci chleba w nędzy Gdyż nas ta chciwość w tę pracę wprawiła Szkód nabawiła. Więc i Acernus występuje przeciw wywozowi, gdyż Po­lacy narażają się wówczas na niebezpieczeństwo na nieznanem morzu; co najwyżej niechaj zawiozą zboże do Gdańska. Zre­sztą kto potrzebuje zboża, ten sam po nie przyjedzie do Polski. Typowo merkantylistycznem jest stanowisko Zaremby. Żąda on w pierwszym rzędzie, by ściągnąć rzemieślników do