314      TREN RZECZYPOSPOLITEJ A jeśli się Mars daiej wnętrzny wściecze, Widzę dobyte i postronne miecze;  110 Aż wrzuci pęta Carogród na nogi, A ten dopiero utrze Polszczę rogi! Często on na mię wywarł swe ogary, Nie odmieniwszy w przymierzu maszkary; Cóż gdy mię ujźrzy doma zmordowaną!   115 Łacno mię z konia jedną zwali raną. Więc jeśli ślepe swego końca plemię Napoi pławem szarłatnym zaś ziemię, Tam przy ich grobie usypcie mogiłę, Gdzie ja też zdrowie położę i siłę.    120 Tamże mi filar wystawcie kamienny, Któregoby wiek nie psował odmienny; Na nim nagrobek z twej, Euterpe, głowy Niech kto wydroży temi krótko słowy: »Tu porzuciwszy berło swe na stronę         125 »I zjąwszy z czoła sarmacką koronę, »Przez swych niezgodę kościm położyła, »Ta, com z przodków swych w sławie wielkiej żyła, »Dawając pany narodom postronnym. »Pomknąwszy granic precz kopcem przestronnym,      130 »Zgromiwszy wszystkich nieprzyjaciół siły, »Co się o polską krew kiedy kusiły! »To w zgodzie; ale upór mię domowy »Obalił, za wierzch ująwszy mię głowy: »A jako wicher z korzeniem dąb wali,       135 »Tak nie strzymałam wnętrznych stosów dalej. »Co widząc, biały skrzydła orzeł kładzie, »I Ceres zbiera kłosy swe po gradzie, »Leci też z ręku złoty miecz Pogoni »1 już on żartki koń jedno wiatr goni!«       140