298      PUGNA ANDABATARUM Trąbi na rokosz, do wolności woła, Nie widząc, że już ta swawola goła   50 Więcej, niż trzeba, rozpuściła konie W Polskiej Koronie. Języki bystre własnej łają głowie, A pobocz modrzy z pułhaki Węgrowie Czekają, rychło do tych skoczyć mają,        55 Co nie zwalają. Drudzy zaś jamby jadowite sieją, Skąd się ich ludzie nigdy nie spodzieją, Poruczając swe dotkliwe irony Sylabie wronej!  60 Ten kieł uślinił, jako wieprz dziwoki, Z furyą pisząc kartelusz szeroki; Ale on choć tak bezpiecznie wychodzi, Nic nie dowodzi! Co kto chce, czyni, a o cóż wołają,  60 Kiedy po sobie taką wolność mają? Ale (wierzcie mi) niewola w te tropy Już kładzie stopy. Bo czego się wżdy już spodziewać mamy, Kiedy zwierzchności własnej nie ufamy,     70 Chcąc wygnać prawie, co w Polszczę nowina, Z ojcem precz syna? Ale wżdy o co? — Nie ziścił nam słowa, Bo inflanckiego nie wrócił ostrowa 1; Pruski do tego klejnot2 uroniony         75 W niemieckie strony. 1 Mowa o Estonii, którą w paktach konwentach zobowiązał się Zygmunt III zwrócić Polsce. 2 Oddanie przez króla (U/3 1605) opieki nad chorym umysłowo księciem pruskim i administracyi Prus z tytułem księcia elektorowi brandenburskiemu.