nie śmieli sprzeciwiać się nowym prawom i musieli pogodzić się z 12-godzinnym dniem roboczym. Udało się im tylko nakłonić rząd do przeprowadzenia jednej ustawy, na mocy której już nie 9-letnie lecz 8-letnie dzieci mogły być przyjmowane do fabryk. W latach 1846 i 1847 robotnicy rozpoczęli wielką agitację w celu zdobycia 10-godzinnego dnia roboczego i znowu odnieśli zwycięstwo: rząd został zmuszony w 1847 roku do wydania prawa, które ograniczało dzień roboczy kobiet i młodzieży już do 11 godzin; wprowadzenie zaś 10-godzinnego dnia roboczego przyrzekł uskutecznić 1 maja 1848 roku. Teraz fabrykanci wytężyli wszystkie swe siły, by temu przeszkodzić. Czas wybrali po temu bardzo odpowiedni. Był to bowiem czas kryzysu. Wiele tysięcy robotników zostało wyrzuconych na bruk; tym, co pozostali w fabrykach, obniżono płacę na 10 lub na 25 procent. Fabrykanci mniej teraz dbali o siłę roboczą, poniewierali nią bez żadnego względu; wiedzieli przytem, że robotnicy skutkiem czekającej ich nędzy i braku roboty byli skłonniejsi do ustępstw. Rozpoczęli więc agitację swoją między robotnikami w tym celu, żeby zmusić ich do odwołania wydanych praw fabrycznych i wyrzeczenia się 10-godzinnego dnia roboczego, grożąc im pozbawieniem zarobku. Mimo tego jednak udało się fabrykantom zebrać tylko 6 pe-tycyj robotniczych, w których robotnicy odzywali się do rządu, wyrzekając się wprowadzenia 10-godzinnego dnia roboczego i skarżąc się nibyto na ucisk, jakiego doznają z powodu praw fabrycznych. Wskutek tych petycyj rząd zaprowadził urzędowe śledztwo, z którego okazało się, że ci robotnicy, co się tak odzywali, „zmuszeni byli do podpisywania petycyj, że w istocie byli uciskani, bynajmniej jednak nie przez prawo fabryczne". Fabrykanci, nie zdoławszy zmusić robotników do przemawiania w ich sensie, zaczęli tem głośniej sami krzyczeć w prasie i parlamencie w imieniu robotników. I ten jednak manewr nie udał się. Robotnicy oświadczyli inspektorom, że od 10-godzinnego dnia roboczego nie odstąpią, a przedstawiciele ich głośno zaprzeczali kłamstwom fabrykantów. 63