się bezcelowego, do przyjemności bezużytecznych". Piękno ma więc naturę indywidualną nie dającą się mierzyć żadnemi prawidłami artyzmu. Żadne odczuwanie piękna nie może mieć pretensji do hegemonji społecznej i dlatego można w niej widzieć zasadę, która równoupraw-nia godność duchową każdej istoty ludzkiej, nikogo nie wydziedziczając z największego dobra „przeglądania się w obliczu pozamyślowem, estetycznem świata". Abramowski nie zadawalał się nigdy swą twórczością naukową czy literacką. Był jednocześnie działaczem praktycznym, jednym z tych bezimiennych, co kładli swe życie w ofierze w beznadziejnym okresie wysiłków z przemocą i gwałtem. Przedwcześnie wciąga go w życie służba publiczna. Oddał na jej usługi cały swój zapał młodzieńczy, cały entuzjazm i wielką swą wolę czynu, fanatyzm czynu. Ponad słowo ceni, „czyn", boi się przekonań martwych, boi się „jaskini słów". Czyn w ujęciu Abramowskiego ma w sobie mistyczną, tajemniczą moc: „Czyn nie kończy się nigdy; najmniejszy, najbardziej pospolity, jest początkiem nowej wieczności. Żaden nie zginie i to jest ową wielką, a tak straszną zarazem tajemnicą życia". Życie było dla Abramowskiego tworzeniem świata naokoło siebie, rozszerzaniem się jednej duszy ludzkiej na całą masę innych, darem, ofiarą, wymianą radości i smutków. To też ideje swoje wcielał w życie. Czynem i słowem je popierał. Dziesiątkom i setkom ludzi je zaszczepił. Działalność tę traktował jako apostolstwo idei braterstwa, którą uważał za swoją religję. „Można być ateistą z przekonania, z wyznawanego systemu wiedzy i a pomimo to obcować z Bogiem i mieć bogate przeżycia religijne, które daje człowiekowi spełnianie braterstwa" — pisał w r. 1916 w tak charakterystycznym dla siebie artykule „Życie i słowo". Ujawnia się tam najmocniej ten najgłębszy stosunek do życia i człowieka u Abramowskiego, który nazwalibyśmy religijnym, a który K. Krauz w swoim czasie trafnie nazwał „kultem człowieka". Abramowski w „sakramencie braterstwa" widzi najwyższy ideał ludzkości, w którym występuje poznanie i wyczucie „tożsamości" wszystkich istot — pierwiastek ich boskości". Domaga się jego realizacji. W ideałach etycznych Abramowskiego przejawia się nowe, jutrzejsze oblicze świata społecznego, a jednak tak stare jak prawdy ewangeliczne, którym zawsze hołdował intymnie i które wielbił, w których atmosferze umysł swój kąpał, które czcił jako najbardziej rewolucyjne prawdy świata. Wyraził je tylko w formach nowych, mową pojęć społecznych, wyzwolonych od katechizmowego dogmatyzmu, a sięgających do najgłębszych pokładów duszy ludzkiej. Wierzył w człowieka, w możność doskonalenia stosunków ludzkich. W polityce, w życiu codziennem marzyciel, idealista, chcący urabiać świat według swej modły i pragnący żyć według swej wiary i wiarę tę szerzyć, umiał jednocześnie szanować i respektować przekonania najbardziej sobie obce i odmienne — stąd przyjazne i przyjacielskie stosunki w obozach biegunowo przeciwnych. Lgnęła do nie L