Pod koniec życia dopiero odsunął się od świata, żył bardziej samotnie — zwłaszcza gdy przyjaciele i blizcy sąsiedzi powymierali. Miewał też wtedy przystępy meiancholji i niekiedy zamykał się na dni kilka samotnie u siebie w pokoju, nikogo nie widując. Między ojcem i synem panował zawsze stosunek głębokiej miłości i serdeczności oraz intymnego zaufania. W listach swoich Edward spowiada się ojcu ze wszystkich swych planów i pomysłów, informuje o najdrobniejszych szczegółach swego życia. Cech zewnętrznych odziedziczył Edward mało po ojcu — raczej wszystko po matce. Duchowo mieli jednak wiele wspólnego. Matka Edwarda była naturą subtelną, wrażliwą, uczuciową, zamknięta w sobie, małomówna — posiadała jednak dużo dowcipu, lubiła zabawę, stroje i klejnoty. Wyróżniała się z całej rodziny zmysłem praktycznym. Była doskonałą, zabiegliwą gospodynią, bardzo oszczędną — zaradnością i skrzętnością swoją stworzyła podstawy dobrobytu domu — duże gospodarstwo kobiece, bardzo rentowne. We wszystkich swych poczynaniach wykazywała wielką wolę i upór, niemal zaciętość. Dzieci otaczała bezgraniczną, fanatyczną miłością i tkliwością. Ciężko bardzo i długo chorowała. Odumarła Edwarda, gdy liczył lat 10. Zmarła na gruźlicę, dziedziczną bodaj w rodzinie Beynarowiczów, na którą zmarł jej ojciec i brat Ludwik — powstaniec, a którą również odziedziczyło i młode pokolenie Abramowskich. Edward głęboko był przywiązany do matki — śmierć odczuł jako największy cios, po jej zgonie próbował truć się. Zachował też dla niej przez całe życie cześć niemal bałwochwalczą i nie gasnącą nigdy tęsknotę. Po matce odziedziczył Edward podobieństwo twarzy, wątłą postać, delikatną budowę, swą głęboką uczuciowość i... zarodki przyszłej choroby. Z rodzeństwa posiadał Edward jedną tylko siostrę, starszą od siebie Marję. Brat jego bliźniak zmarł zaraz po przyjściu na świat. Między rodzeństwem istniała głęboka wewnętrzna spójnia i zrozumienie się wzajemne: wspólność dążeń, prac i zainteresowań umysłowych, wspólność zamiłowań artystycznych. Znamiennem było to, że znajdując się zdala od siebie, zwracali się ku tym samym zagadnieniom i rozwiązaniom. W poczuciu tej uczuciowo-myślowej łączności powstała w nich później myśl, że stanowią oboje jakieś mistyczne ognisko poznania, któremu jest dane posłannictwo odkrycia wielkich prawd ducha i świata. Jeżeli Edward wykazywał więcej inicjatywy i ruchliwości od siostry, to znów Marja wyprzedzała go w dociekaniach swych filozoficznych, zwłaszcza w okresie, gdy był całkiem pochłonięty działalnością społeczną. Edward już w tej młodocianej dobie swego życia był indywidualnością zdecydowaną, mocno i wyraźnie zarysowaną — możnaby rzec „cudownem dzieckiem", o wielkiej samorodnej inteligencji, o licznych zainteresowaniach, zwłaszcza marzycielsko-filozoficznych, IX