— 94 — sobie naród, posiadający bardzo znaczną ilość osobników bardzo bogatych duchowo, ale biernych. Wówczas ów naród, bez wzglądu na wielkość swego ogólnego bogactwa duchowego, będzie reprezentował drobny kapitał czynny i moie produkować mniej, niż inny naród, znacznie uboższy duchowo, ale za to czynniejszy i bardziej twórczy. Pierwszy będzie wielkością, po­grążoną w stagnacyi, złotem, zamkniętem w skrzyni, drugi małością wprawdzie, ale twórczą, żywotną, więc wzrastającą w siły. Ten będzie jakgdyby mądrym próż­niakiem, zjadającym szybko swe bogactwo, tamten niezbyt głęboko uczonym, ale wykwalifikowanym pracowitym dorobkiewiczem, prędko przychodzącym własnemi siłami do potęgi. Ze takie różnice między narodami zdarzają się — o tem świadczy historya na licznych swych kartach, o ile chodzi o przeszłość, ekonomia zaś polityczna, o ile chodzi o teraźniejszość. XIII. Głód społeczny. Poznaliśmy w najprostszym, choć najniezbędniejszym zarysie doniosłą rolę wibracyi mówionego, szczególnego środowiska społecznego, w którem kąpie się niejako człowiek od kolebki ai do zgonu i które nie tylko skraca, lecz wprost niweczy fizyczne odle­głości między indywiduami. Dzięki mowie i pismu dusze obcują ze sobą bez względu na przestrzeń i czas, kosztem niewielkiego wydatku pracy fizycznej. Obcują nawet z pokoleniami i osobnikami minionemi. Co zaś