— 84 zycznych oporów, — gdy ona stanowi tylko środek, nie zaś przyczynę. Przyczyną bogactwa są tylko dusze, boć owe dzieła ludzkie, stanowiące bogactwo, służą tylko duszom, nie zaś ciałom. Tej nieogarnionej rozmaitości dzieł ludzkich — potrzebują nie ciała nasze, ale jedynie dusze — i to między innemi tłumaczy nam, dla czego zwierzęta ani nie wytwarzają rzeczy analogicznych bogactwu ludzkiemu, ani ich potrzebuja. Jeżeli więc my swe bogactwo ustawicznie wytwarzamy, pożądamy go, i potrzebujemy go, to właściwie zarówno wytwarzamy, jak pożądamy oraz zużywamy to wszystko jedynie tylko jako dusze, jako ludzie, jako jestestwa, obdarzone innemi i szerszemi aspiracyami, ale też zarazem szerszemi władzami od zwierząt. Bogactwo lubią nam przedstawiać ekonomiści głów nie pod kątem widzenia ilościowym, jako pewną masę wartości lub użyteczności, a spuszczają z uwagi wzgląd na jego jakość. Tymczasem właśnie tylko ogromna rozmaitość tej masy bogactwa nadaje jej wartość oraz użyteczność. Bogactwo jednorodne i jednokształtne nie byłoby wcale bogactwem i nie da się nawet pomyśleć! Ponieważ zaś owa rozmaitość form płynie bezwarunkowo nie z pracy, lecz z ducha i z rozmaitości dusz, więc mamy prawo orzec, ie jest dziełem nie pracy, lecz ducha i musimy je wiązać w związek przyczynowocelowy tylko z duchem. Cała ta nie dająca się wyliczyć przerozmaitość dzieł, razem składających się na całą sumę bogactw ludzkich, płynie z ducha i służy duchowi, choć trzeba przyznać, ie ze swej strony tylko owa róinorodność bogactwa podtrzymuje całą rozmaitość naszych myśli, uczuć, dążeń i działań ludzkich. W ten sposób, mamy w naro-