— 334 — Wciągnięcie do pracy twórczej tak kolosalnych sił przyrody musiało się odbić niesłychanem przymnożeniem bogactwa, jakoż odbiło się przeobrażeniem wszystkich stosunków ludzkich. A przecież nie należy zapominać, ze za Anglią, ręka w rękę lub z nią do wyścigu, poszło jeszcze kilka innych narodów, najlepiej przygotowanych do rozwoju swych sił. Tak nadzwyczajnego skoku w przyroście użytecznej twórczości próżnoby szukać w całej historyi świata. Nie było go i zapewne nigdy już nie będzie. I cóż dziwnego, ze wiek XIX wywołał istny przewrót, zmienił gruntownie pojęcia nasze na pytania: co możliwe, a co niemożliwe i tych, którzy pamiętają co było dawniej oszałamia, innym zaś, którzy nie umieją już wyobrazić sobie warunków, w których żyli jeszcze dziadowie nasi, wydaje się rzeczą zwykłą i naturalną. Jednak wcale nie w tem dodatniem znaczeniu i nie w intencyi podkreślenia dobroczynnej potęgi twórczej kapitału zamianowano wiek XIX wiekiem kapitalizmu. Uczyniono to w zamiarze wprost odwrotnym, dla napiętnowania spółczesnego ustroju, opartego o własność prywatną mianem wyjątkowo niesprawiedliwego. Wszak to niezadowoleni z rozwoju przemysłu fabrycznego ochrzcili ubiegłe stulecie mianem tem, nadając mu treść złowrogą. Kapitał ogłoszono za „prawie usankcyonowaną formę rabunku" (Rodbertus, Marx i wielu innych), za wroga „pracy", bo za przyczynę ubóstwa i nędzy tych, którzy nie posiadają kapitału. Któraż charakterystyka czy ocena słuszniejsza? Na to pytanie odpowiedź łatwa. Naprzód wypadnie zwrócić uwagę czytelnika na okoliczność, że wyraz kapitał powszechnie inaczej jest rozumiany, niżeli ustaliliśmy to w niniejszej książce, więc należy rozróżnić oba pojęcia, następnie dopiero ocenić ich trafność. Otóż ka-