— 286 — XXXIII. O względności pojęć „drogo" i „tanio". Dowód, jak korzystnym jest dla szerokiego ogółu stały nadmiar potęgi duchowej, bijącej ze szczytów narodu, moglibyśmy mieć w obniżaniu się cen wszystkich niemal towarów. Ale, niestety, sprawa nie przedstawia się tak wyraźnie i prosto, aby to wszyscy spostrzegali. Tymczasem umysły praktyczne lubią brać rzeczy prosto, więc jeżeli im kto mówi, że rosnący w siłę kapitał czyni dobra ludzkie coraz dostępniejszemi dla każdego, przymierzają rzeczywistość do teoryi, natrafiają na sprzeczność i protestują. uczuciami oraz ideałami. Świat nowej arystokracyi stoczyłby się rychło na stare tory—i ta byłaby tylko różnica, że zawsze przybywałby nowy kontygens kapitalistów ze sfery ludzi potężnych duchem, stanowiąc czynnik subtelniejszy i szlachetniejszy w sferze kapitalistów. Możnaby łatwo obmyśleć jeszcze niejedną poprawkę, wnoszącą więcej sprawiedliwości do stosunków społecznych. Możnaby np. zasadę dziedziczenia dóbr materyalnych udoskonalić przez uznanie za blizkich nie tylko blizkich krwią, ale również i du­chem. Stosownie do tej zasady inicyator należy także do naj­bliższych w specyalności, w której pracuje, żadne bowiem od­krycie nie wyłania się z próżni, każde niemal jest długo przy­gotowywane przez wiele głów i spada na szczęśliwego, niby owoc powolnie dojrzewającej rośliny. Wszelkie dzieła inicyatorów bywają albo zrealizowaniem idei, rozwijającej się w ciągu długich pokoleń, bo nie dającej się zre­alizować w stanie embryonalnym, albo też udoskonaleniem dzieł już zrealizowanych. Nie byłoby tedy słusznem, aby owoc otrzymywał ten tylko jeden ze spółczesnych, komu udało się dokończyć pracę, prowadzoną z mozołem przez wielu po­przedników i towarzyszów ideowych, ale prowadzoną bez rezul­tatów praktycznych. Taką jednostkę można porównać bądź do wygrywającego na loteryi, bądź do ostatniego pracownika, wykoń-