— 257 — 3) pewna ilość osobników reprezentuje drobne kapitały duchowe i żadnego materyalnego, wreszcie 4) istnieje pewna ilość osobników lub całostek spo­łecznych, obdarzona jednym i drugim mniej lub więcej harmonijnie. W tej chwili dotkniemy tylko prostych następstw podobnego rozkładu, a więc przymusowej stagnacyi kapitałów materyalnych w pierwszej grupie, zaś w drugiej i trzeciej — kapitałów duchowych. Tu bowiem m aterya społeczna—tam moc społeczna nie mogą przejść w stan czynny jedno bez drugiego. Z obu stron mamy tylko skarby, nadmiary, bezsilne, lubo tu i tam inne. Cóż się więc dzieje? Pod wpływem głodu społecznego (w pierwszej grupie) i fizyologicznego (w drugiej i trzeciej) zjawia się pogoń właścicieli materyalnego za kapitałem duchowym — właścicieli zaś duchowego za materyalnym. Oba kapitały, niby dwie płci róźnoimienne pożądają się i szukają się wzajem, aby się zlać w pełną dźwignię twórczą. Idea jest pierwiastkiem twórczym, ale pogrążonym jakgdyby w próżni. Potrzeba jej materyi. I to samo za­chodzi z bezwładną materyą. Dopiero, gdy nastąpi po­łączenie, odrazu zaczyna się działanie twórcze, zjawia się coś zupełnie podobnego do życia. W bezwładną materyę wstępuje życie i ta całość nowa asymiluje oraz wydziela i rośnie tak samo, jak wszelkie indywiduum żywe. Cóz dziwnego, że tam, gdzie wielka ilość mate­ryi społecznej ma stale do rozporządzenia wielką ilość mocnych kapitałów duchowych, twórczość społeczna wre daleko silniej, niż tam, gdzie bądź jednego, bądź dru­giego, bądź obu niewiele. Kapitał 17