— 216 — Kapitał zatem nie podpada pod rozważanie wyłącznie ilościowe, o ile chodzi o jego wartość. Tu podniesie się instynktowy protest mechanistów. — Jakto? Czyż wolno utrzymywać coś podobnego, aby np. dwa kapitały jednej wysokości, jednej ceny, jednych, zęby się tak wyrazić rozmiarów, miały bywać nierówne sobie pod względem wartości? Nie tylko wolno, ale trzeba tak zapatrywać się, jeżeli zaś nie może się to zrazu pomieścić w głowie, to dla tego, ze przywykliśmy niemal powszechnie uważać każdy kapitał za jakąś substancyę jednorodną, której tylko ilość przy porównywaniu należy brać pod uwagę, bo jakość jest zawsze jednakowa. Przywykliśmy utożsamiać kapitał właściwy z t. zw. „kapitałem pieniężnym". Ale pomieszano tu dwie rzeczy całkiem różne pod jednem mianem, a że pomieszano, tego najlepiej dowodzi fakt, że dla ekonomistów pieniądz to tylko „forma pieniężna" kapitału czyli inna forma zawsze tej samej rzeczy. Dla porządku kwestyę czem jest pieniądz pozostawimy tymczasem na uboczu, a zajmiemy się właściwym kapitałem, później bowiem o wiele łatwiej będziemy mogli orzec czem jest t. zw. „kapitał pieniężny" i ocenić różnice między obu „kapitałami". Łatwiej zaś będzie traktować rzeczy w tym porządku, a nie w odwrotnym, dla tego, ze kwestya właściwego kapitału dojrzała już najzupełniej do rozwiązania z chwilą, gdyśmy rozwiązali sprawę wartości przedmiotowej. Prawidłowe pojęcie kapitału wypływa samo przez się z prawidłowego pojęcia wartości przedmiotowej. Moiemy też przyznać się teraz, że już w rozdziale poprzednim mówiliśmy o kapitale, tylko nie uiyliśmy tego wyrazu, chodziło nam bowiem wówczas o rozjaśnienie ostateczne stosunku wartości rzeczywistej do ceny. Doszliśmy nawet do wyni-