WSTĘP. Zdawałoby się, ze świetny i długi szereg myślicieli na polu Ekonomii rozjaśnił już wszystkie główne zjawiska gospodarcze, a przynajmniej dał podstawy do ich właściwej oceny, ale daleko do tego. Istnieje mnó-stwo sprzecznych zapatrywań w kwestyach nawet najogólniejszych i podstawowych, a szkoły i obozy ścierają się wciąż jeszcze ostro na punkcie zagadnień elementarnych i wzajemnie przekonać się nie mogą. Przez długi czas zdawało się, ze Adam Smith po­łożył już trwałe podwaliny pod gmach nauki ekonomii. Głęboki ten myśliciel zrozumiał i rozjaśnił tak wiele, jak nikt przed nim, jak zaś przemożnym był wpływ jego idei, o tem mogą świadczyć słowa Bucklea, który o „Przyczynach bogactwa narodów"*) nie zawa­hał się powiedzieć, ze to „książka najważniejsza ze wszystkich, jakie kiedykolwiek napisano". Okrzyknięto go „ojcem" Ekonomii społecznej i poli­tycznej, pojęcia jego i wskazania wcielone zostały w praktykę większości Państw, i cói się stało? W połowie ubiegłego stulecia zjawił się drugi ge­nialny myśliciel i opierając się na tych samych pod­walinach (ie praca jest jedynem źródłem wszelkiego bogactwa), przeciwstawił się całkowicie Smithowi, porywając swemi rozumowaniami większość umysłów *) Inquiry in to the nature and causes of the wealth of Nations, London, 1776. Kapitał 1